Awans Bruk-Bet Termaliki Nieciecza do Ekstraklasy – trzeci w historii klubu z gminy Żabno – nie wzbudził wielkiej euforii wśród postronnych kibiców. I wcale nas to nie dziwi, ponieważ poprzednie przygody Słoni na najwyższym szczeblu rozgrywkowym nie były w gruncie rzeczy zbyt ekscytujące. Sporo zmian na ławce trenerskiej, jeszcze więcej starych Słowaków na kontraktach, parę kontrowersyjnych posunięć szefostwa klubu… Summa summarum, nie było na czym zawiesić oka. Czy tym razem sprawy potoczą się inaczej? Być może. Ostatecznie szkoleniowcem Termaliki jest Marcin Brosz, a zatem trener, który nie zwykł zadowalać się byle czym. Dziadowanie w strefie spadkowej zaraz po awansie na pewno go nie interesuje. Udowodnił to już przed laty w Piaście Gliwice i Górniku Zabrze.

Ruszamy z serią artykułów zapowiadających kolejny sezon ligowych zmagań w Ekstraklasie. Kolejność tradycyjna – zaczniemy od beniaminków, skończymy na obrońcach tytułu. Codziennie możecie się spodziewać dwóch tekstów z tego cyklu.
Miłej lektury. Startujemy!
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – zapowiedź sezonu 2025/26
Spis treści
- Bruk-Bet Termalica Nieciecza - zapowiedź sezonu 2025/26
- Marcin Brosz w Niecieczy. Nieoczywista decyzja doświadczonego trenera
- Lepiej budować niż gasić pożary. Brosz (nie)typowym trenerem z karuzeli
- Solidny warsztat, trudny charakter. Wzloty i upadki Brosza
- Czy można zrobić wynik, nie goniąc za wynikiem?
- WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:
Marcin Brosz w Niecieczy. Nieoczywista decyzja doświadczonego trenera
„W Niecieczy mam szansę, by docenić te rzeczy, które uciekają nam w dzisiejszym szybkim świecie”
Marcin Brosz dla TVP Sport
Złapanie w marcu 2024 roku za stery akurat w Bruk-Bet Termalice Nieciecza wydawało się – by tak rzec – dość dziwnym posunięciem ze strony Marcina Brosza. Bo i w dziwacznym położeniu znajdował się wówczas ten klub. Sezon 2022/23 zakończył się dla ekipy z gminy Żabno wielkim rozczarowaniem – porażką z Puszczą Niepołomice w finale baraży. Po tym niepowodzeniu z drużyną pożegnał się trener Radoslav Latal, który już przed decydującym spotkaniem zapowiadał otwarcie, że opuści Niecieczę, jeżeli nie uda mu się wywalczyć awansu do Ekstraklasy. I słowa dotrzymał. Działacze Termaliki zwrócili wówczas wzrok w kierunku Pavola Stano, który przed laty występował w tym klubie, a także pracował w nim jako asystent, ale porozumienia ze Słowakiem finalnie nie osiągnięto.
Na ławkę trenerską Termaliki powrócił więc Mariusz Lewandowski i trudno było nie odnieść wrażenia, że ten wybór dowodzi braku pomysłu na rozwój zespołu. Fakt, że Lewandowski w sezonie 2020/21 wywalczył ze Słoniami awans na najwyższy szczebel rozgrywek, ale Ekstraklasa już go przytłoczyła. – Zrobiliśmy w Bruk-Becie wielką pracę. Rozwinęliśmy się, a to jeszcze nie koniec procesu stawiania się lepszymi. Uczymy się Ekstraklasy – zapewniał jesienią 2021 roku „Cycuś”.
Robotę stracił w grudniu. Natomiast jego późniejsza kadencja w Radomiaku niczym szczególnym nie zachwyciła.
Lewandowski: – Zrobiliśmy wielką robotę w Termalice
Jak gdyby tego było mało, to Termalica do sezonu 2023/24 przystąpiła w zwyczajnie słabszym składzie niż do wcześniejszej kampanii. Albo inaczej – jej problemem była niewłaściwie poukładana kadra. Lewandowski z jednej strony musiał się bowiem głowić nad obsadzeniem niektórych pozycji, dodatkowo mając też kłopot z niewielką liczbą solidnych graczy o statusie młodzieżowca, a jednocześnie ból głowy powodował u niego kłopot bogactwa w innych sektorach boiska. Wszystkie te czynniki złożyły się na wyjątkowo przeciętną rundę jesienną w wykonaniu Słoników. Wprawdzie Lewandowski przetrwał na stanowisku do marca, głównie dzięki nadspodziewanie udanej końcówce 2023 roku, ale po serii pięciu ligowych meczów bez zwycięstwa państwo Witkowscy uznali, że drużynie potrzeba nowego impulsu.
– Na pewno długo odczuwaliśmy skutki porażki z Puszczą w barażach. Na początku sezonu w klubie były spore zawirowania. Wielu zawodników miało oferty z Ekstraklasy. Bruk-Bet chciał, żeby nikt nie odchodził i powalczył jeszcze raz o awans. A wiadomo, że każdy ma swoje ambicje i nie każdego udało się zatrzymać. I miało to odzwierciedlenie w wynikach – przyznał na naszych łamach Wiktor Biedrzycki, obrońca Słoników w latach 2021-2024.
Właśnie wtedy do gminy Żabno zawitał Marcin Brosz. Trener mający za sobą relatywnie długie i – mniej lub bardziej, ale jednak – udane przygody w Piaście Gliwice, Koronie Kielce i Górniku Zabrze. Trener, który pokazał się z dość dobrej strony pracując z reprezentacją Polski U-19. I wreszcie – trener, którego regularnie łączono wówczas z klubami występującymi w Ekstraklasie. Wydawać by się mogło, że taki fachowiec może spokojnie zaczekać na interesujący, ekstraklasowy projekt, zamiast pakować się do pierwszoligowego średniaka, który sezon 2023/24 miał już tak naprawdę spisany na straty. Zresztą wśród kandydatów na trenera Termaliki wymieniano wtedy między innymi Artura Skowronka, Kazimierza Moskala, Piotra Tworka czy Marka Gołębiewskiego. Brosz miał mocniejszą pozycję na rynku od każdego z nich.

Lepiej budować niż gasić pożary. Brosz (nie)typowym trenerem z karuzeli
„Brosz to trener projektowy, długodystansowiec. Zdecydowanie nie ktoś, kogo interesuje tylko tkwienie w jednym miejscu”
Michał Trela
Trzeba jednak wziąć tutaj pod uwagę specyfikę całej kariery trenerskiej Brosza, który nigdy nie obawiał się upaprania sobie rąk na zapleczu Ekstraklasy. Co nie jest wcale takim popularnym podejściem wśród szerokiego grona najwyżej cenionych polskich szkoleniowców. Większość z nich woli się bowiem na wszelki wypadek trzymać z daleka od 1. ligi, by przypadkiem nie utknąć w niej na dłużej, albo – co gorsza – na stałe. Dlatego prędzej wskoczą do nawet najbardziej chaotycznie zarządzanego zespołu z Ekstraklasy, by desperacko powalczyć z nim o utrzymanie, niż przejmą pierwszoligowca z niezłymi perspektywami na przyszłość.
Krótko mówiąc – wolą gasić pożary w Ekstraklasie niż wylewać fundamenty w 1. lidze. Kalkulacja jest tutaj prosta – na drugim szczeblu rozgrywkowym prestiż jest mniejszy, kasa też, a poziom trudności w gruncie rzeczy bardzo podobny. A jak się człowiek tam wyłoży, to już go pewnie do Ekstraklasy nie wezmą.
Tymczasem Brosz to bardziej budowniczy aniżeli strażak.
Trela: Projekt Bruk-Bet. Dlaczego dla Marcina Brosza Nieciecza nie musi być zesłaniem
Karierę trenerską zaczął w 2005 roku, jako grający szkoleniowiec Polonii Bytom. Świętował wtedy z drużyną awans do ówczesnej 2. ligi. Z kolei w sezonie 2006/07 powiódł Koszarawę Żywiec do 3. ligi. – To było bardzo ważne dla mnie, że poszedłem do klubu, w którym nie było zbyt różowo, nie przelewało się, ale jednak potrafiliśmy się ogarnąć i wywalczyć awans. To był dla nas spory sukces – wspomina Brosz w rozmowie z portalem Łączy nas Piłka. W latach 2007-2009 trener pracował w Podbeskidziu Bielsko-Biała, z którym dwukrotnie był bliski awansu do Ekstraklasy, ale tym razem nie zdołał postawić kropki nad i. Niemniej, w sezonie 2009/10 udało mu się wreszcie zadebiutować trenersko w najwyżej klasie rozgrywkowej.
Jego Odra Wodzisław Śląski w rundzie wiosennej punktowała całkiem przyzwoicie, ale koniec końców nie uniknęła spadku z Ekstraklasy. To chyba największa plama na dorobku Brosza (Odra po tej degradacji już się nie podźwignęła) i być może właśnie ten epizod przekonał go, by więcej nie bawić się w trenera-ratownika.
– Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie łatwo, dlatego w każdym meczu walczyliśmy o życie – komentował wtedy przygnębiony Brosz w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”. – Może ta presja, odpowiedzialność za wynik nas zdeprymowała? Tak do końca to do nas jeszcze nie doszło, że Odra została zdegradowana. Przychodzimy do szatni, rozmawiamy o meczach, analizujemy, szukamy błędów. Cały czas jesteśmy jeszcze w grze. […] Zbudowaliśmy praktycznie nowy zespół na trzynaście spotkań i każdy z zawodników wychodzących na boisko starał się walczyć. Czasami z różnym skutkiem.
Później trener wybierał już kluby znacznie ostrożniej:
- Piast Gliwice (2010-2014) – w drugim sezonie pracy awansował z Piastem do Ekstraklasy, w trzecim zajął czwarte miejsce w elicie, co zagwarantowało gliwickiej ekipie debiut w europejskich pucharach.
- Korona Kielce (2015-2016) – drużyna rozegrała pod jego wodzą pełen sezon w Ekstraklasie i uniknęła spadku. Kiedy „jego wizja rozwoju zespołu” – jak sam to ujął – nie została zaakceptowana przez działaczy, spakował manatki i poszedł w swoją stronę.
- Górnik Zabrze (2016-2021) – w pierwszym sezonie pracy wywalczył promocję do Ekstraklasy, a w drugim powiódł Górnika do czwartej lokaty w lidze, co wiązało się z przepustką do europejskich rozgrywek.
Zatem Brosz niby kręci się na tej trenerskiej karuzeli od dwóch dekad, a jednak – jak na ironię – trudno go określić „typowym nazwiskiem z karuzeli”.
– W ciągu sezonów, które minęły od jego rozstania z Zabrze, nie próżnował, tylko wzbogacał warsztat – zauważa Michał Trela. – I znów pokazał, że potrafi. Budowana przez niego od zera reprezentacja do lat 19 po ponad dwóch dekadach pojechała na mistrzostwa Europy, na które kwalifikowało się tylko osiem drużyn. Walkę o półfinał przegrał z Włochami, późniejszymi triumfatorami, tylko gorszym bilansem bramkowym. W zbudowanej przez niego drużynie grali zawodnicy, których kariery naprawdę nieźle rokują także w piłce seniorskiej, jak Kacper Urbański, Tomasz Pieńko czy Oliwier Zych. Pracy w PZPN nie kontynuował ze względu na rozbieżności co do dalszej wizji. Brosz chciał z tymi zawodnikami pracować dalej, już w wyższej kategorii, przygotowując długofalowy plan awansu na igrzyska olimpijskie. Federacja wolała, by pozostał w tej kategorii wiekowej i znów zbudował ją od zera, niejako powtarzając pracę, którą wykonał przez wcześniejsze lata.

Solidny warsztat, trudny charakter. Wzloty i upadki Brosza
„Jeśli chodzi o umiejętności czysto trenerskie, to jest top w Polsce”
Jarosław Kaszowski
Z drugiej strony, żeby nie było tak różowo – nie sposób nie zauważyć, że najbardziej udane projekty Brosza (Piast oraz Górnik) do pewnego momentu rozwijały się bardzo obiecująco, ale po dwóch-trzech latach dochodziło w nich jednak do swego rodzaju marazmu. Wyhamowania, wręcz utknięcia w martwym punkcie. Były awanse, potem szybkie sukcesy w Ekstraklasie na fali entuzjazmu, a następnie – przeciętność. I coraz więcej tarć na linii trener-zarząd, a nawet trener-piłkarze. W Gliwicach głośno było o konflikcie szkoleniowca z Rubenem Jurado, w Zabrzu Brosz na dłuższą metę nie był w stanie się dogadać z dyrektorem Arturem Płatkiem.
Upowszechniła się opinia, że Brosz to świetny taktyk, ale też trochę dziwak, który nie buduje mocnych relacji z piłkarzami. Nie pomógł dziwaczny kaprys trenera, który przez jakiś czas z uporem godnym lepszej sprawy unikał rozmówek z reporterami telewizyjnymi, cedując ten obowiązek na członków sztabu.
Wyszedł w ten sposób na odludka. Nie kreował własnego przekazu wokół drużyny.
– Przekazywałem wiele informacji za pośrednictwem rzecznika lub asystentów. Sądziłem, że to wystarczy. Liczyłem, że udowodnię wszystko samą pracą i wynikami – przyznał po latach Brosz. – Dziś wiem, że tak nie jest. Kibice nie wiedzieli o wielu sprawach, o których mieli prawo oczekiwać, że się dowiedzą. Brakowało tego, żeby klub, w którym pracowałem, był lepiej postrzegany. Kiedy ludzie wiedzą wszystko, jest inaczej. My tymczasem nie pokazywaliśmy wielu problemów. Chcieliśmy wszystko odbudować z dala od kamer. […] Tak się stało. Klub odbudował się błyskawicznie, awansowaliśmy do pucharów, a potem odbiło się to na mnie. Mnie naprawdę zależało na promowaniu klubu, tylko uznawałem, że może się to odbywać bez mojego bezpośredniego udziału. Dziś wiem, że błędnie.
“Świetny taktycznie” i “ma problem w relacjach z ludźmi”. Dwie twarze Marcina Brosza
– Trener ma problem z mocnymi charakterami. Można to zauważyć po piłkarzach, którzy wylatywali z Górnika. Jak ktoś miał coś do powiedzenia, to trener po prostu go kasował. On chce być numerem jeden w szatni i trzeba mu się podporządkować. Ma to swoje dobre i złe strony. Warsztatowo jest świetny, ale brakuje mu podejścia. Jeśli je poprawi, naprawdę dołączy do czołowych szkoleniowców w Polsce – mówił nam przed laty jeden z eks-podopiecznych Brosza.
Biorąc jednak pod uwagę cały ten kontekst, przestaje już dziwić, że Brosz w marcu 2024 roku przyjął ofertę Termaliki. Bo to w gruncie rzeczy klub skrojony pod tego właśnie szkoleniowca. Położony trochę na uboczu, poza największą medialną młócką, za którą Brosz zwyczajnie nie przepada. Z natury rzeczy jest to też klub nieprzyciągający topowych nazwisk, a zatem taki, w którym trener może układać sprawy po swojemu bardzo swobodnie, nie oglądając się na kruche ego poszczególnych zawodników. Jednocześnie Termalica jest jednak zabezpieczona finansowo i przygotowana infrastrukturalnie do gry w Ekstraklasie. – My tutaj wszystko mamy. Mamy możliwości, infrastrukturę, jest rywalizacja, jasno określony cel i proste zasady. I mamy to robić najlepiej jak potrafimy. Mamy tu akademię ze złotą gwiazdką PZPN. Rozmawiam czasem z rodzicami i wiem, że niektórzy przyjeżdżają z niemałych odległości. Pytam, dlaczego przyjeżdżają akurat tu? Jakość treningów, fachowość trenerów, pewność, że trening się odbędzie i bardzo dobra infrastruktura. A ktoś to musiał stworzyć – mówi Brosz w rozmowie z TVP Sport.

Czy można zrobić wynik, nie goniąc za wynikiem?
„Najważniejsze przy negocjacjach było przekonanie trenera Marcina Brosza, że ta drużyna ma przyszłość. Właściciele, państwo Witkowscy, są ambitni i umieją wyznaczać wysokie cele”
Rafał Wisłocki
Na razie kadencja Brosza w Niecieczy toczy się w typowy dla tego trenera sposób. 52-latek dokończył sezon 2023/24, a już w kolejnej kampanii świętował z ekipą z gminy Żabno powrót do Ekstraklasy po trzech latach spędzonych na jej zapleczu. No ale na pełną powtórkę z Gliwic oraz Zabrza – czyli: wejście do europejskich pucharów zaraz po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej – nie powinni się w Niecieczy nastawiać. Konkurencja jest zwyczajnie zbyt silna, by snuć tego rodzaju wizje. Sukcesem dla Termaliki byłoby po prostu utrzymanie w elicie. Zerwanie łatki klubu za mocnego na 1. ligę, ale za słabego na Ekstraklasę.
Mały Red Bull Marcina Brosza. Czy potrzebujemy sukcesu Bruk-Bet Termaliki Nieciecza?
W sezonie 2024/25 Termalica przeżywała, jak to bywa na zapleczu Ekstraklasy, lepsze i gorsze momenty. Najbardziej zaimponowała w pierwszej fazie rozgrywek, demolując ligową konkurencję i wygodnie rozsiadając się w fotelu lidera 1. ligi. Potem było trochę gorzej, stąd ostatecznie promocja z drugiej lokaty w tabeli. Niemniej, podopiecznym Brosza udało się przebić magiczną barierę 70 punktów, co na drugim szczeblu rozgrywkowym stanowi gwarancję bezpośredniego awansu. Wystarczy przypomnieć, że GKS Katowice, który uplasował się na drugiej pozycji w 2024 roku, zgromadził na swoim koncie tylko 62 oczka, o dziewięć mniej od Bruk-Betu. Dlatego poprzedni sezon w wykonaniu Słoników naprawdę należy docenić, nawet jeśli rozgrywki wygrała Arka Gdynia.
– Zmieniły się pewne wymagania dotyczące tego, co się dzieje na boisku i poza nim. Trener podkreśla istotę szybkości działania. Fazy przejściowe są punktowane na każdym treningu. Czerpie z filozofii Red Bulla: przygotowanie do odzyskania piłki jest takie, że jesteśmy w odległości wystarczająco bliskiej, żeby zareagować po stracie i zamknąć piłkę, co sprawia, że rywal nie zagra nam jej za plecy. Jeżeli piłkę odzyskamy to mamy kierować ją w sektor środkowy w kierunku bramki rywala, żeby jak najszybciej zdobyć pole karne – opowiadał nam Rafał Wisłocki, wiceprezes klubu.
Może właśnie styl gry będzie znakiem rozpoznawczym Termaliki w Ekstraklasie? Przed laty klub miał bowiem spore problemy z wypracowaniem sobie atrakcyjnej tożsamości. Wiadomo, stała za niecieczanami romantyczna historia – zrealizowane marzenia i ambicje państwa Witkowskich, duża piłka w polu kukurydzy i tak dalej, i tak dalej. Wszystko to wiemy. Ale na tej narracji nie można przecież było jechać bez końca. A gdy już czar prysł, to Słonie zaczęły się kojarzyć głównie ze średnio przemyślaną polityką kadrową, ściąganiem do Polski kiepskich obcokrajowców i przedwczesnymi zmianami trenerów. Projekt, za który w sumie trudno było nie trzymać kciuków w sytuacji, gdy w polskim futbolu brakuje prywatnych inwestorów, zaczął wręcz odstraszać swym wizerunkiem postronnych kibiców.
– Mając majętnych właścicieli i trenera umiejącego pracować z młodzieżą, a nie mając zewnętrznej presji i bagażu wielkich tradycji, Termalica ma wszystko, by zostać inkubatorem dla młodych piłkarzy w newralgicznych momentach karier. Musi tylko przestać gonić za szybkim wynikiem – proponuje Michał Trela.
Nisza dla Słoni. Nieciecza nie musi być „éléphant terrible” Ekstraklasy
Postać Marcina Brosza daje pewną nadzieję, że trzecie podejście Termaliki do rywalizacji w Ekstraklasie będzie się różniło od poprzednich. To nie jest trener, który bezrefleksyjnie podpisze się pod każdym bezmyślnym posunięciem działaczy, byle tylko nie odspawano go od stołka. 52-latek dowiódł już, że potrafi podziękować za współpracę, kiedy decyzje przełożonych go rozczarowują. No a mądrze zarządzana i prezentująca atrakcyjny futbol Termalica, być może także skoncentrowana w przyszłości wokół promowania młodych zawodników, byłaby Ekstraklasie potrzebna, nawet biorąc poprawkę na jej skrajnie ograniczony potencjał kibicowski.
W maju Brosz przedłużył kontrakt z Termalicą do 2027 roku, zaprzeczając w ten sposób medialnym pogłoskom, jakoby miał nie dogadywać się z właścicielami klubu i szykować do wyprowadzki z Niecieczy. Najwyraźniej trener nadal wierzy w swój niecieczański projekt. Ale czy ta wiara się utrzyma w ekstraklasowej zawierusze?
Wkrótce się przekonamy.
Transfery przychodzące w letnim okienku:
- Rafał Kurzawa (Polska, ofensywny pomocnik, 32 lata, Pogoń Szczecin, bez odstępnego)
- Lucas Masoero (Argentyna, środkowy obrońca, 30 lat, Universitatea Cluj, bez odstępnego)
- Radu Boboc (Rumunia, prawy obrońca, 26 lat, Universitatea Cluj, bez odstępnego)
Nie będzie duetu Banaszak-Warchoł w Śląsku. Nagły zwrot akcji [NEWS]
Transfery wychodzące w letnim okienku:
- Kacper Karasek (Polska, ofensywny pomocnik, 23 lata, Motor Lublin, bez odstępnego)
- Lukas Spendlhofer (Austria, środkowy obrońca, 32 lata, TSV Hartberg, bez odstępnego)
- Jakub Nowakowski (Polska, pomocnik, 23 lata, Znicz Pruszków, bez odstępnego)
- Taras Zawijski (Ukraina, prawy obrońca/pomocnik, 30 lat, wolny transfer)
- Andrij Dombrowski (Ukraina, defensywny pomocnik, 29 lat, wolny transfer)
Najlepsza wiadomość przed sezonem:
Marcin Brosz to szkoleniowiec, który nie zwykł notować spadków bezpośrednio po awansie. Wręcz przeciwnie – on swoich beniaminków (Piasta i Górnika) wprowadzał do europejskich pucharów.
Najgorsza wiadomość przed sezonem:
W tabeli obejmującej tylko rundę wiosenną sezonu 2024/25 Termalica zajęła siódme miejsce w 1. lidze. Zatem forma prezentowana w rundzie rewanżowej nie zapewniłaby Słonikom nawet strefy barażowej.
WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:
- Legia bierze napastnika z Championship. Padnie rekord Ekstraklasy!
- Grał na Messiego, biega 35,21 km/h. Twumasi: Polskę polecił mi Yeboah [WYWIAD]
- Mamy najlepszy kwartet pucharowiczów w historii?
fot. NewsPix.pl/FotoPyk