Mecz się odbył, Iga Świątek wygrała. I fajnie, i to tyle

Sebastian Warzecha

07 lipca 2025, 21:33 • 3 min czytania 9

Oczekiwaliśmy hitu. Clara Tauson pod wszystkimi względami jawiła się bowiem jako rywalka, która Idze Świątek może poważnie zagrozić. Ale Dunka właściwie nie wyszła dziś na kort, a Świątek skrzętnie z tego skorzystała. Zresztą Iga po wygranej nawet się specjalnie nie cieszyła, chyba widząc, że Tauson nie była dziś w optymalnej dyspozycji.

Mecz się odbył, Iga Świątek wygrała. I fajnie, i to tyle
Reklama

Iga Świątek lepsza od Clary Tauson. Wyrównana życiówka

Świątek pojawiła się dziś na korcie po to, by wyrównać najlepszy wynik, jaki osiągnęła w Wimbledonie – ćwierćfinał sprzed dwóch lat. Po drugiej stronie siatki stanęła jednak zawodniczka, która swoje potrafi. Gra mocno, dobrze uderza i z forehandu, i z backhandu, odnalazła się już w tym turnieju na trawie – pokonała przecież rundę temu mistrzynię sprzed trzech lat, czyli Jelenę Rybakinę i to w znakomitym stylu. Ale dziś najpewniej była chora, a przynajmniej to powiedziała Idze przy siatce.

I to ewidentnie zaważyło na tym, jak ten mecz wyglądał.

Reklama

Obie popełniały dużo błędów od samego początku. Podwójne błędy przy serwisie, wyrzucone forehandy, wpakowane w siatkę zagrania właściwie się mnożyły i z jednej, i z drugiej strony. Początkowo to Clara wychodziła z tego lepiej, ale z czasem Iga się uspokoiła, zaczęła grać bezpieczniej i albo czekała na błędy rywalki, albo na okazję, by skończyć atak. To dawało efekt. Świątek przełamała Clarę na wyrównanie, utrzymała swój serwis, a potem zaliczyła kolejne przełamanie – zresztą po błędzie na serwisie Dunki.

I tu właściwie mecz się skończył. W drugim secie Tauson nie istniała, pomiędzy partiami wzięła przerwę medyczną, ale ta ewidentnie jej nie pomogła. Dunka nie najlepiej biegała, źle odgrywała, po prostu sobie nie radziła. Iga utrzymywała koncentrację i względnie dobry poziom swoich zagrań, tyle wystarczyło. Dosłownie: mecz się odbył, Świątek wygrała.

Iga zadowolona, Wim Fissette zadowolony, no i my zadowoleni. A ostatecznie o to chodzi.

Świątek w ćwierćfinale zmierzy się z zawsze groźną Liudmiłą Samsonową. Ale groźną… na ogół nie dla Igi. Bo tylko w ich pierwszym starciu obie grały wyrównane zawody. W kolejnych trzech Rosjanka ugrała łącznie dziesięć gemów – średnio niespełna dwa na rozegranego seta i nieco ponad trzy na mecz. Tyle że na trawie jeszcze ze sobą nie grały. A to może wiele zmienić.

Niemniej – Iga już na Wimbledonie zrobiła swoje. Wyrównała życiówkę, doszła do ćwierćfinału. Teraz może tylko wznieść się ponad oczekiwania.

A że zamiast Coco Gauff ma w tej fazie turnieju właśnie Samsonową, to… czemu nie?

Iga Świątek – Clara Tauson 6:4, 6:1

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie:

9 komentarzy

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Polecane

Reklama
Reklama