– Są momenty, gdy człowiek chciałby się cieszyć z wygranego meczu albo go przeanalizować, ale to, co stało się wczoraj, jest rzeczą tragiczną. W imieniu całej polskiej piłki chciałbym złożyć wyrazy współczucia rodzinom ofiar zamachów we Francji. To rzeczy niebywałe, które zaczynają nas boleć – rozpoczął swoją dzisiejszą, zwołaną w trybie nadzwyczajnym, konferencję prasową Zbigniew Boniek. Temat mógł być tylko jeden.
Prezes PZPN nie chciał wyjechać poza granice dyplomacji, a przy tym jednocześnie zachować stanowczość. Kilkakrotnie zaapelował do osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, by „podjęły konkretne kroki”. – Tu nie ma już czasu tylko na polityczną debatę, tylko na coś, co spowoduje, że nasze dzieci nie będą już musiały pytać: „dziadku, co się stało w Paryżu?”. Stąd gorący apel, by nie żyć nienawiścią i bezsilnością. Potrzebna jest reakcja, by można było żyć bezpieczniej. Zaczyna to źle wyglądać. Rodzi się nienawiść, która będzie tylko podsycana. Konsekwencje mogą ponieść ci, którzy nie mają nic wspólnego. To nie może być tylko temat medialny – tłumaczył Boniek, który sam nie chciał doprowadzić do żadnych rozłamów pomiędzy federacjami.
Później jednak prezes PZPN z dyplomacją aż przesadził. – Jestem przekonany, że mistrzostwa się odbędą, będą spokojne i zwycięży sportowa rywalizacja – stwierdził. No, nie zabronimy mu żyć w takim przekonaniu, ale obawiamy się, że spokój podczas Euro 2016 zależy wyłącznie od fanaberii czy też… dobrej woli (jak to brzmi!) terrorystów. Założenie, że na pewno będzie bezpiecznie, jest dzisiaj dużą naiwnością. Dalej Boniek stwierdził: – Francja to kraj piłkarski i mamy nadzieję, że będzie to najlepsze Euro w historii. Mistrzostwa nie we Francji byłyby porażką wszystkich, całej Europy i systemu, w jakim żyjemy. Niewidzialny wróg nie może zmieniać naszej rzeczywistości. Insynuacje, że Euro można byłoby przenieść, są nie na miejscu.
Fot. FotoPyK