Bartosz Białek trzykrotnie zrywał więzadło w kolanie, ale teraz jest zdrowy i aż pali się do gry. Na razie jednak nie wiadomo, gdzie będzie kontynuował karierę po wygaśnięciu kontraktu z Wolfsburgiem.

Polski napastnik ostatnio był łączony z kilkoma ekipami Ekstraklasy: Arką Gdynia, GKS-em Katowice i Zagłębiem Lubin, z którego w 2020 roku odchodził do Niemiec za 5 mln euro.
Bartosz Białek chce jeszcze zagrać w lidze top5
Teraz Białek udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”, w którym opowiedział o swoich przejściach i nadziejach na przyszłość. Zapytany, czy nie wyklucza powrotu do Polski, stwierdził: – Oczywiście. To jest zależne od tego, kto jaki przedstawi na mnie plan. Bardzo ważna jest rozmowa z trenerem o roli, jaką dla mnie przewiduje.
23-latek nie ukrywa, że chciałby jeszcze kiedyś zapracować na transfer do czołowej ligi Starego Kontynentu. – Taki jest mój cel. Nie wiem, do jakiego teraz dołączę klubu, ale w głowie celem jest Bundesliga, albo w ogóle powrót do ligi top 5 – deklaruje.
Piłkarz zapewnia, że jest gotowy na nowe wyzwanie. – Nigdy nie byłem tak głodny gry jak teraz. Czas w piłce leci bardzo szybko. Pamiętam swój wyjazd do Niemiec, zrobiło się już pięć lat. Nie za dużo udało się zagrać. Boli bardzo, ale nic już z tym nie zrobię. Muszę iść dalej, każdego dnia cieszyć się tym, że jestem zdrowy, mogę wyjść na boisko, trenować i grać mecze. Mam w sobie dużo ambicji, ale takiej ambicji na bardzo wysokim poziomie – przekonuje.
– Jestem przygotowany w każdym aspekcie – piłkarskim, motorycznym, mentalnym. To mi daje pewność, że będę czuł się dobrze. A takie nastawienie w głowie pozwala czuć się swobodnie. Dobrze też mieć w sobie tę radość z gry, którą przeżywałeś jako dziecko. Wtedy, kiedy wychodziłeś na Orlik i nie myślałeś o niczym innym, niż tylko graniu i strzelaniu goli – dodaje.
Bartosz Białek poza dziewięcioma bramkami w Ekstraklasie ma na koncie gole w najwyższych ligach Niemiec (dwa dla Wolfsburga), Holandii (pięć dla Vitesse) i Belgii (jedna dla Eupen). Poważne zdrowotne przejścia sprawiają jednak, że dziś zapewne wiele klubów ma wątpliwości przy rozważaniu jego kandydatury.
Fot. Newspix