Reklama

Big Nick, czyli Crouch z fantazją Messiego. Oto bohater EURO U21 i nowy cel Bayernu

Wojciech Górski

28 czerwca 2025, 15:03 • 9 min czytania 8 komentarzy

Wyobraźcie sobie Petera Croucha, który boiskowym stylem gry przypomina Leo Messiego. Taki właśnie jest Nick Woltemade. Mierzący 198 cm wzrostu napastnik słabo gra głową i nie jest wybitny w powietrznych pojedynkach. Za to z piłką przy nodze – potrafi działać cuda. Na młodzieżowym Euro w czterech dotychczasowych występach zdobył sześć bramek i zanotował trzy asysty, prowadząc Niemców do finału. Bayern Monachium już negocjuje jego transfer, rozpoczynając negocjacje od 50 mln euro. A przecież jeszcze chwilę temu Woltemade był w kolejce do gry w Werderze Brema za Dawidem Kownackim…

Big Nick, czyli Crouch z fantazją Messiego. Oto bohater EURO U21 i nowy cel Bayernu

Gdy spogląda się na Nicka Woltemade, raczej trudno spodziewać się tego, co może zaoferować na boisku. Blisko dwumetrowy napastnik – to kojarzy się raczej stereotypowo. Z gościem, na którego rzuca się długie piłki, a ten głową zgrywa je do kolegów, lub wykorzystuje przewagę wzrostu w polu karnym. Z zawodnikiem, na którym można oprzeć grę dośrodkowaniami, nierzadko dość surowym technicznie, którego głównym atutem jest rozpychanie się łokciami, wygrywanie pojedynków główkowych i umiejętność zastawiania piłki. Z napastnikiem, który przez większość czasu toczy fizyczne pojedynki z obrońcami, najczęściej tyłem do bramki przeciwnika.

Reklama

Bundesliga zna zresztą takie przypadki – tylko w ostatnich latach podobny styl gry prezentowali choćby Philipp Hofmann w Bochum czy Ludovic Ajorque w Mainz.

Woltemade to jednak zupełnie inna historia. To piłkarz tak nieoczywisty, że na pierwszy rzut oka wyglądający niemal komicznie – gdy przygarbiony, z długą szyją i z długimi nogami, stara się dryblować między znacznie niższymi obrońcami. Ale gdy okazuje się, że robi to skutecznie, a do tego z ogromnym spokojem i luzem strzela gole oraz dokłada asysty – całe uczucie śmieszności znika. I pojawia się respekt.

Nick Woltemade to kawał zawodnika.

Nick Wolte…messi. Kim jest najlepszy gracz Euro U21?

Jego styl gry jest tak unikatowy, że aż brakuje zawodnika, do którego można by porównać 23-latka z Bremy. Najlepiej oddaje go skrzyżowanie Petera Croucha z Leo Messim – zresztą młody zawodnik już doczekał się przydomka Woltemessi, choć częściej, bardziej chwytliwie i być może trafniej – nazywany jest po prostu Big Nick.

Choć sam Woltemade uważa, że postrzeganie go przede wszystkim przez pryzmat wzrostu jest niesprawiedliwe.

To naprawdę denerwujące. Wzmianka o tym pojawia się w każdym zdaniu – zżymał się w jednym z wywiadów już podczas Euro U21.

Woltemade nie jest nawet klasycznym napastnikiem. Ba, głową gra po prostu… słabo. I nie jest zbyt chętny do pojedynków powietrznych. To nie styl dziewiątki, który skupia się przede wszystkim na finiszu akcji jak choćby Robert Lewandowski. Woltemade lubi mieć piłkę przy nodze, choć to też nie do końca typ Harry’ego Kane’a, który w Bayernie coraz częściej i coraz głębiej cofa się po piłkę. Anglik wciela się wówczas bardziej w rolę rozgrywającego, potrafiącego rzucić crossa na 30 metrów, podczas gdy Woltemade dalej od bramki gra bardziej jak Jamal Musiala – w pierwszej kolejności myśli o dryblingu i próbie utworzenia małej gry.

Dlatego też świetnie wpisywał się w chcący grać efektowną piłkę zespół Sebastiana Hoenessa w Stuttgarcie. Dlatego też niewykluczone, że wkrótce przeniesie się do Monachium, by być backupem właśnie dla Kane i Musiali. Jego profil sprawia, że może zastąpić ich obu.

W Stuttgarcie Woltemade najlepiej bowiem czuje się jako jeden z dwójki napastników – u boku Deniza Undava czy Ermedina Demirovicia. To piłkarz, który chętnie i często schodzi głęboko, za plecy partnera, by z głębi pola – dryblingiem lub podaniem – wyprowadzić zagrożenie.

Wprowadził Niemców do finału Euro U21

Choć 23-latek ma za sobą znakomity sezon w Stuttgarcie (17 bramek i 3 asysty we wszystkich rozgrywkach), jego talent w pełni eksplodował na młodzieżowych mistrzostwach Europy. Na słowackich boiskach Niemcy już dotarli do finału, w którym dziś o godzinie 21 zmierzą się z Anglikami, a kluczową rolę w drodze do niego odegrał właśnie Woltemade.

Krótkie podsumowanie jego występów na Euro U21:

  • 3:0 ze Słowenią – trzy gole,
  • 4:2 z Czechami – gol i dwie asysty,
  • 2:1 z Anglią – odpoczynek, bo Niemcy byli już pewni awansu,
  • 3:2 z Włochami – gol i asysta,
  • 3:0 z Francją – gol.

Łącznie 6 bramek i 3 asysty w zaledwie 4 rozegranych spotkaniach. Woltemade na młodzieżowym Euro jest zarówno najlepszym strzelcem, jak i najlepszym asystentem całego turnieju. Miano MVP, niezależnie od wyniku finału, ma praktycznie w kieszeni.

Zresztą warto też przytoczyć jego całościowe statystyki dla młodzieżowej reprezentacji Niemiec. W 17 spotkaniach w zespole U21 zdobył 13 bramek i zanotował 10 asyst. Absolutnie rewelacyjne liczby.

Taki talent nie uszedł oczywiście uwadze Juliana Nagelsmanna, który tuż przed rozpoczęciem Euro U21 dał mu zadebiutować w pierwszej reprezentacji. I to od razu z grubej rury – Woltemade zagrał w wyjściowym składzie w półfinale Ligi Narodów przeciwko Portugalii (gdy w 60. minucie opuszczał boisko, Niemcy prowadzili 1:0), a później w meczu o trzecie miejsce z Francją. W pierwszym meczu zagrał jako najbardziej wysunięty zawodnik, w drugim – za plecami swojego byłego kolegi z Werderu, Niclasa Fuellkruga.

W Werderze był w kolejce za… Dawidem Kownackim

A skoro już o Werderze mowa – trudno nie zauważyć, że klub z Bremy jest największym przegranym eksplozji talentu Woltemade. Przecież Nick to chłopak stamtąd, urodzony i wychowany w Bremie, od dziecka szkolący się w akademii Werderu. Na pierwszy trening klubu przyszedł jako ośmiolatek. I tak już został.

Gdy miał 17 lat i 11 miesięcy trener Florian Kohfeldt dał mu zadebiutować w Bundeslidze, czyniąc go wówczas najmłodszym debiutantem na tym poziomie w historii Werderu Brema (w 2022 roku przebił go Fabio Chiarodia). Gdy klub spadł z Bundesligi, Woltemade łapał pojedyncze minuty na jej zapleczu. A gdy awansowano – uznano, że mając w ataku duet Niclas Fuellkrug – Marvin Ducksch, młodemu zawodnikowi najlepiej zrobi wypożyczenie. Tak Woltemade trafił do Elvesbergu, gdzie w 3. Lidze zakończył sezon z 10 golami i 9 asystami.

To sprawiło, że kolejny, a patrząc od dzisiejszego momentu wstecz – poprzedni –  sezon Big Nick zaczynał już w Werderze, lecz startując z pozycji mocno dla siebie niewygodnej. 21-latek w kolejce do gry był za Marvinem Duckschem i Rafaelem Borre, ściągniętym w miejsce odchodzącego Fuellkruga. Ole Werner na starcie sezonu większe nadzieje pokładał też w ściągniętym z Fortuny Duesseldorf Dawidzie Kownackim, a o swoje dopominali się też Oliver Burke i Justin Njinmah.

Dawid Kownacki i Nick Woltemade

Nawet w systemie z dwoma napastnikami Woltemade nie miał więc łatwo – jesienią od pierwszej minuty zagrał tylko dwa spotkania, a jeśli już pojawiał się na boisku – to często na kilka, maksymalnie kilkanaście minut. Ciut lepiej było wiosną, gdy Ole Werner odważniej zaczął stawiać na młodego zawodnika.

Ale problem był jeden – Woltemade nie bronił się liczbami. Mimo że od stycznia do kwietnia aż dziesięciokrotnie zaczynał mecze Werderu od pierwszej minuty – wskaźnik bramek i asyst wciąż pokazywał okrągłe zero. Przełamanie przyszło dopiero tuż przed końcem sezonu, gdy jego dublet dał Werderowi remis 2:2 z Borussią Moenchengladbach. Miało to miejsce na dwie kolejki przed końcem sezonu.

Rozbłysk w Stuttgarcie

Dlatego też w Bremie nikomu nie zaświeciła się czerwona lampka, że wygasający kontrakt z młodym zawodnikiem trzeba przedłużyć za wszelką cenę. I gdy w maju pojawiła się informacja, że młokos przejdzie do Stuttgartu na zasadzie wolnego transferu – może nie machnięto ręką, bo zdawano sobie sprawę, że na Woltemade można było zarobić trochę grosza, ale na pewno nie przypuszczano, że wartość tego zawodnika w ciągu zaledwie jednego sezonu może wzrosnąć do ponad 50 mln euro.

VfB Stuttgart zresztą też mocno ryzykował – u progu zeszłego sezonu włodarze ekipy ze Szwabii nie byli w komfortowej sytuacji. Wiedzieli, że z klubem pożegna się Serhou Guirassy, strzelec 28 bramek w poprzednim sezonie, a niepewna była też przyszłość Deniza Undava, autora 18 goli i 10 asyst. Ostatecznie drugiego z nich udało się w Stuttgarcie zatrzymać, wykupując z Brighton.

By zastąpić Guirassy’ego, ściągnięto zaś… aż trzech zawodników. Skutecznego zabijakę Ermedina Demirovicia, szybkiego i silnego El Bilala Toure i właśnie Woltemade. Jako opcję tanią, a być może perspektywiczną.

I znów – pozycja wyjściowa 23-latka na starcie sezonu nie była najsilniejsza. Najdobitniej świadczy o tym fakt, że świeżo upieczony wicemistrz Niemiec nie włączył go nawet do kadry na Ligę Mistrzów, w której Woltemade nie mógł zagrać z tego powodu ani razu.

Na prawdziwą szansę w lidze musiał czekać aż do grudnia, gdy kontuzji nabawili się pozostali i Undav, i Toure. Ale gdy już ją dostał – w pełni wykorzystał. Sygnał, że warto na niego stawiać, dał 6 grudnia przeciwko Unionowi Berlin. Na placu gry pojawił się przy stanie 0:2, strzelił dwa gole, a Stuttgart wyciągnął zwycięstwo 3:2.

Dobrą formę potwierdził trafieniem w następnej kolejce przeciwko Heidenheim, po czym już niemal na stałe wskoczył do wyjściowego skład. A im dłużej grał, tym jego forma rosła. Sezon Bundesligi kończył serią trzech kolejnych meczów z golem i łączną liczbą 12 trafień oraz 2 asyst. Udział przy golu notował średnio co 115 minut na boisku.

Jeszcze lepiej szło mu w Pucharze Niemiec, gdzie strzelał gola w każdym z pięciu spotkań, prowadząc Stuttgart do końcowego triumfu. Na Stadionie Olimpijskim w Berlinie trafił także – otwierając wynik w finałowym starciu z Arminią Bielefeld.

Nick Woltemade w tym sezonie w Pucharze Niemiec. VfB Stuttgart sięgnął po trofeum

Zastąpi Muellera w Bayernie?

Teraz dobrą passę kontynuuje na Euro U21, a według niemieckich mediów w międzyczasie zdążył powiadomić włodarzy VfB Stuttgart, że chciałby przejść do Bayernu Monachium. Bawarczycy widzą w nim idealne uzupełnienie składu i człowieka, który w pewien sposób zajmie miejsce Thomasa Muellera. Czyli w razie potrzeby zastąpi albo Harry’ego Kane’a, albo Jamala Musialę.

Z racji natłoku spotkań i swojej uniwersalności – sposobności do gry Woltemade nie powinno zabraknąć. Pytanie tylko, czy oba kluby będą w stanie dojść do porozumienia.

Według niemieckich mediów Bayern rozpoczął negocjacje od 50 mln euro, ale VfB zwietrzyło szansę na interes życia – wołając dwukrotność tej sumy za zawodnika, którego jeszcze przed rokiem sprowadzono za darmo.

„Negocjacje będą długie i trudne” – przekonuje Kicker. A legendarny Lothar Matheus dodaje:

– Mówiłem o tym od dłuższego czasu: Woltemade to piłkarz na Bayern. Myślę, że dobrze klub robi, starając się o transfer. Sądzę, że 60 mln euro to może być za mała kwota.

A choć wyciąganie najlepszych piłkarzy od ligowych rywali i ściąganie najzdolniejszych młodych niemieckich zawodników to działanie bardzo w stylu Bayernu, tak wyrzucanie lekką ręką takich kwot – już nie. Owszem, Bawarczycy byliby w stanie rozbić bank dla Floriana Wirtza, ale ten jednak obecnie wyprzedza Woltemade o kilka długości.

Wydanie ponad 60 mln euro oznaczałoby, że Woltemade z miejsca stałby się jednym z najdroższych transferów w historii Bayernu. Więcej zapłacono jedynie za Harry’ego Kane’a (95 mln euro), Lucasa Hernandeza (80 mln) i Matthijsa de Ligta (67 mln).

Czy Woltemessi jest wart aż takiej kwoty? To dopiero dobre pytanie.

WOJCIECH GÓRSKI

WIĘCEJ O NIEMIECKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:

fot. Newspix.pl

8 komentarzy

Uwielbia futbol. Pod każdą postacią. Lekkość George'a Besta, cytaty Billa Shankly'ego, modele expected Goals. Emocje z Champions League, pasja "Z Podwórka na Stadion". I rzuty karne - być może w szczególności. Statystyki, cyferki, analizy, zwroty akcji, ciekawostki, ludzkie historie. Z wielką frajdą komentuje mecze Bundesligi. Za polską kadrą zjeździł kawał świata - od gorącej Dohy, przez dzikie Naddniestrze, aż po ulewne Torshavn. Korespondent na MŚ 2022 i Euro 2024. Głodny piłki. Zawsze i wszędzie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Euro U-21

Reklama
Reklama