Kto ma najwięcej do wygrania na najbliższym zgrupowaniu kadry? Chce się w pierwszej chwili odpowiedzieć, że każdy, bo przecież Euro zbliża się coraz większymi krokami, i to już naprawdę nie etap luzu, szeroko zakrojonych testów, a selekcji pod kątem turnieju. Niemniej jednak da się wyróżnić kilku takich, dla których stawka jest wyjątkowo znacząca, takich, dla których wykorzystanie szansy może mieć dalekosiężne konsekwencje.
Mariusz Stępiński
Kwestia zostania trzecim po Lewandowskim i Miliku snajperem kadry jest otwarta. Teodorczyk stracił długie miesiące z powodu kontuzji, Sobiech niby gra w Hannoverze, ale według not “Kickera” jest jednym z absolutnie najsłabszych napastników Bundesligi. Wilczek i Tuszyński? Żeby było o czym mówić, musieliby grać więcej. Stępiński nie musi mieć kompleksów przed taką konkurencją. Najpoważniejszy rywal (bo jedyny grający), Sobiech, ostatni raz trafił do siatki w BL dwa miesiące temu z Dortmundem. Od tego czasu wychodził zawsze w pierwszym składzie, ale tak wygląda jego bilans: Hannover jest na dole stawki, Artur nie strzela, nie asystuje, jest słabo oceniany.
Teodorczyk z wiosny byłby mocną opcją, bo trafiał zarówno na Ukrainie jak i w późnych fazach Ligi Europy. Gol z Evertonem czy trafienie i asysta w kluczowym 3:1 z Guingamp miały swoją wymowę. Kontuzja jednak zrobiła swoje, “Teo” dopiero wraca do gry, trenuje normalnie od mniej więcej dwóch tygodni, na murawie spędził raptem czterdzieści minut. Trzeba poczekać, aż wróci do formy, zanim będzie go można znowu rozpatrywać w kategoriach reprezentacyjnych.
Uraz na starcie przygody z nowym klubem jest zawsze niefortunny, niestety taka historia była udziałem zarówno Wilczka jak i Tuszyńskiego. Kamil w Carpi przez ostatnie dwa miesiące zagrał 15 minut, bardziej obiecująco stoją akcje “Tuszka”, który w miniony weekend zaliczył asystę przy zwycięskiej bramce z Galatasaray. Oby to był zalążek pod regularniejsze występy.
Strzał Tuszyńskiego dobity przez Kadaha przesądził o wyniku
Na ten moment Stępiński bije kolegów formą na głowę – trzynaście występów, osiem trafień, branie ciężaru gry Ruchu na swoje barki. Na jego korzyść działa również PESEL, czyli to, że może uchodzić za inwestycję w przyszłość. Grunt pod pozostanie w kadrze jest, ale umówmy się: pozycja sama się nie wywalczy. Okazję dostanie jednak na pewno i to w solidnym wymiarze czasowym.
Piotr Zieliński
Zieliński kolejny rok gra regularnie w Serie A, to są fakty niezaprzeczalne i na naszym poletku donośne. Przecież niedawny król strzelców Ekstraklasy ma ogromne problemy, by odgrywać jakąkolwiek rolę w najgorszej drużynie ligi włoskiej, przecież co i rusz jakiś polski utalentowany młodzieżowiec odbija się od Zachodu jak od ściany, a tu mamy młokosa, który z poważnymi rozgrywkami jest za pan brat i go tam cenią.
Źródło: Transfermarkt.pl
Piotrek należy do żelaznego ustawienia Empoli, zaliczył premierowe trafienie w Serie A, a za starcie z Genoą został wybrany piłkarzem meczu. Jeśli znowu próbowano by go na dziesiątce, to właściwie jedynym rywalem jest Mila, który przez ostatnie dwa miesiące spędził na boisku 45 minut. Zieliński może być choćby alternatywą dla Mączyńskiego w roli gracza, który spaja formacje, ma wiele obowiązków zarówno ofensywnych jak i defensywnych – wierzcie lub nie, za mecz w Palermo chwalono go przede wszystkim za odbiory. 21-latek miał też już przecież przebłyski w kadrze, choć akurat nie u Nawałki – czas więc wrócić na właściwy tor. Gdy mówi o tym, że na Euro chciałby mieć pierwszy skład, to nie jest to wcale myślenie życzeniowe – obiektywnie ma ku predyspozycje ku temu, by jego rola w reprezentacji była dużo, dużo większa.
Bartosz Kapustka
Niby zagrał tylko z Gibraltarem, czyli większe wymagania stawia byle trening i to nawet nawet nie na kadrze, a na rezerwach Cracovii. Ale nie możemy pozbyć się wrażenia, że wpadł mocno Nawałce w oko i selekcjoner chce na niego stawiać, chce go szlifować. Dostrzegł w nim nie tylko kogoś, kto w kontekście przyszłości może dać wiele, ale dżokera na teraz.
Co więcej – Kapustka faktycznie ma wszystko, by kimś takim być. W Cracovii prezentuje się rewelacyjnie, jest maszyną do asyst. Błyskotliwy, nieprzewidywalny elementem układanki, jakiego potrzeba w każdym zespole.
Źródło: Transfermarkt.pl
Karol Linetty
Karol walczy o miejsce w pierwszym składzie. Jest to walka do wygrania, bo choć rywale są, mają nie tylko umiejętności, ale i zasługi dla tej kadry, to Linettemu przecież również argumentów nie brakuje, ze szczególnym wskazaniem na starcie z Irlandczykami.
Kto bezpośrednio bije się z lechitą o plac obok Krychowiaka? Mączyński. Jodłowiec. Być może Pazdan. Inni ligowcy, którzy też są w niezłej formie, ale to ta sama półka co Karol. Liczbowo najlepiej wypada “Jodła”, który jest jednym z największych wygranych pojawienia się Czerczesowa i potrafił zanotować na przykład hat-trick asyst. Pazdan nie schodzi poniżej solidnego poziomu, ale to nie jest dla niego pozycja numer jeden. Mączyński w Wiśle gra swoje, narzekać na niego w jakikolwiek sposób po Szkocji i Irlandii nie wypada, zamknął krytykom usta. Rywalizacja ciekawa, wyrównana, ale i Linetty w niej nie odstaje: pokazał się ciekawie na tle Fiorentiny, a dopiero co zrobił asystę i bramkę z Górnikiem Łęczna.
Nawałka nie ma powodu, by nie obdarzyć go na próbę większym zakresem boiskowych obowiązków.
Paweł Dawidowicz
Nasze zdanie znacie – powołanie z dupy. Niemniej jednak Nawałka ma swojego Cionka czy Peszkę, gości których powołuje bez względu na sytuację klubową, bo wpasowali się w drużynę i coś tam pokazali. Nie będziemy udawać: przypuszczamy, że Dawidowicz ma szansę dołączyć do grona zawodników stojących nam belką w oku, ale mogących z pewnością siebie oczekiwać na dzień rozsyłania powołań.
Fot. FotoPyK