Reklama

Słaba Barcelona, genialny Yamal. Mistrzostwo Hiszpanii przyklepane

Przemysław Michalak

15 maja 2025, 23:41 • 3 min czytania 71 komentarzy

Barcelona mistrzem Hiszpanii po raz 28. w swojej historii! Środowe zwycięstwo Realu Madryt nad RCD Mallorca opóźniło świętowanie tytułu przez Blaugranę o jeden dzień, ale pewnie z perspektywy jej kibiców nawet lepiej się stało, bo kropka nad „i” – podobnie jak dwa lata temu – została postawiona w derbach z Espanyolem. 

Słaba Barcelona, genialny Yamal. Mistrzostwo Hiszpanii przyklepane

Był to słaby, a do przerwy wręcz bardzo słaby mecz Barcy. Jak na jej standardy, do pewnego momentu oglądaliśmy po prostu okropny paździerz. Niemoc ofensywna, akcje przeprowadzane na stojąco, brak indywidualnego błysku. Z olbrzymiej przewagi w posiadaniu piłki (78% w pierwszej połowie) nic nie wynikało.

Reklama

Barcelona mistrzem Hiszpanii. Espanyol pokonany

Espanyol za to już po dwudziestu minutach miał xG przekraczające 1.00, ale niczego z tego nie wycisnął. Duża w tym zasługa Wojciecha Szczęsnego, który zachował spokój i znakomicie obronił strzał Javiego Puado w sytuacji sam na sam.

Najlepszy strzelec Los Pericos (11 goli) nie miał dobrego dnia, w kluczowych akcjach wszystko robił źle. Gdy gospodarze wyszli z kontrą 2 na 1, zagrał jak niewidomy, prosto pod nogi rywala. Gdy po przerwie udało się wyprowadzić jedną z nielicznych ciekawych kontr, kompletnie nie poradził sobie w pojedynku z Erikiem Garcią, który z łatwością go zablokował. Nic dziwnego, że dość szybko został zmieniony.

Dramatyczne sceny. Samochód wjechał w tłum ludzi przed meczem Barcelony

Co do Szczęsnego, innej poważnej obrony już nie miał, ale co najmniej dwukrotnie bardzo dobrymi interwencjami na przedpolu ratował Barcelonę. Raz, jeden jedyny raz wyczucie go zawiodło i gdyby startujący jeszcze z własnej połowy Pere Milla lepiej przyjął piłkę, mógłby przelobować polskiego bramkarza. Przyjął jednak źle i wracający Christensen zdołał zażegnać niebezpieczeństwo.

Lewandowski nie był sobą, Yamal znów ciągnął zespół

Coś o Robercie Lewandowskim? Dopóki cała Barca prezentowała się słabo, nie odstawał, nie raził swoją grą, lecz im dalej w las, tym gorzej. Koledzy poszli do przodu, a on został na tamtym poziomie. Tuż przed przerwą zmarnował niezłą okazję, po przyjęciu piłki na klatkę piersiową niecelnie uderzył w dalszy róg. W drugiej odsłonie już zupełnie nie było z niego pożytku, dlatego Hansi Flick podziękował mu po niewiele ponad godzinie, mimo że nie mógł przecież korzystać z usług Ferrana Torresa, który ostatnio go zastępował w ataku. Widać po Polaku, że pauza spowodowana kontuzją mięśnia jeszcze daje o sobie znać.

Na szczęście dla Barcelony niczego ze swojej gigantycznej jakości nie traci Lamine Yamal. Trochę się dziś rozkręcał, ale jak już zatrybił, nie było czego zbierać. 17-latek fantastycznym strzałem dał Dumie Katalonii prowadzenie.

A w doliczonym czasie przejął piłkę i asystował przy bramce Fermina.

W międzyczasie czerwoną kartkę za uderzenie Yamala pięścią w brzuch (?!) obejrzał Leandro Cabrera. Na co liczył w erze VAR-u i to jeszcze będąc tuż obok sędziego liniowego? Ekstremalna głupota.

Końcowy gwizdek, uprzejmi gospodarze od razu włączyli zraszacze na murawie, ale zawodnicy Barcy nic sobie z tego nie robili i zaczęli świętowanie. Ligi Mistrzów w tym sezonie nie wygrali, ale na krajowym podwórku zgarnęli i mistrzostwo, i puchar, i superpuchar. Wojciech Szczęsny latem leżał na kanapie, a po paru miesiącach do swojego CV dopisał trzy kolejne trofea. Piękna historia!

Espanyol – FC Barcelona 0:2 (0:0)

  • 0:1 – Yamal 53′
  • 0:2 – Fermin 90+5′

PRZEMYSŁAW MICHALAK

Fot. Newspix

71 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Hiszpania

Reklama
Reklama