“Nie przychodźcie na mecz z Lechią!” – krzyczy z nagłówka… oficjalna strona Ruchu Chorzów. O co tu chodzi? Czy atak hakerski sprawił, że dalej czytamy “w sobotę Niebiescy zagrają u siebie z Lechią Gdańsk. Radzimy dobrze się zastanowić, czy warto w tym dniu pojawić się na Cichej”?
Łapcie screen z witryny Ruchu. Wygląda to naprawdę osobliwie:
Jednak nawet nie w połowie tak osobliwie, jak to, co napisane jest później. Czytamy między innymi:
Jeśli jednak już zdecydujecie się przybyć na Cichą to prawdopodobnie zmarzniecie, a w przypadku opadów – zmokniecie.
Nasz stadion ma piękną historię, ale nie ochroni Was przed zimnem, deszczem i wiatrem.
Prawdopodobnie przez całe spotkanie kibice będą stali dopingując drużynę, więc jeśli będziecie chcieli coś zobaczyć, to na pewno nie z pozycji siedzącej.
Będziecie głodni? Przygotujcie się na dłuuuugie stanie w kolejce.
Jest tego trochę więcej, choćby o tym, że na boisku nie będzie kogo oglądać, a ogółem to może lepiej odwiedzić szwagra albo wyjechać w Bieszczady. Marketing ala Budziński, autozjebka co się zowie. Zamysł rozumiemy, każdy kto przyjdzie mimo tego wszystkiego jest prawdziwym kibicem, ale szczerze? Nas Ruch przekonał. Nie przyjdziemy. Lista argumentów jest naprawdę mocna i wyłożona czarno na białym. W sumie nie wiedzieliśmy, że nawet po głupią parówkę trzeba na Cichej stać w długiej kolejce, a teraz już wiemy, dziękujemy, każdego dnia człowiek się czegoś uczy.
Docenialiśmy w tym roku działania marketingowe Ruchu, ludzie z tego pionu odwalają tam dobrą robotę. Tym razem wydaje się, że po prostu trochę przeszarżowano.
Fot. FotoPyK