Ashley Young to piłkarz, który na światowym poziomie umie tylko jedno – symulować. Padolino, nurkowanie, o, to jest jego dziedzina, tutaj mógłby dawać wykłady, organizować warsztaty. Niestety dla niego my wciąż pamiętamy czasy, gdy zawodnik za takie zachowanie był piętnowany. Cieszy nas, że pamięta o tych czasach również Roy Keane, który zaorał notorycznego nurka w sposób tak dosadny, że my wiemy: gdyby panowie spotkali się na treningu Manchesteru United, Keane za kalanie barw Czerwonych Diabłów połamałby Younga na co najmniej trzy miesiące.
Najpierw wróćmy do wtorkowego wieczoru, bo to wtedy Anglik wykonał swoją popisową akcję. Żenada nawet jak na niego, choć z drugiej strony nie będzie przesadą powiedzieć, że to cała jego kariera ujęta w kilkunastu sekundach:
Zero zainteresowania kontynuowaniem akcji, minięciem bramkarza, próbą lobu, podania, strzału, grą w piłkę – na celowniku wyłącznie ordynarne oszustwo.
Keane zareagował tak: – Ten facet to jedna wielka hańba. Jeśli on jest piłkarzem Manchesteru United, to ja jestem Chińczykiem. Takie kompromitujące zachowania nie mogą występować w Man Utd. Przynosi wstyd i mam nadzieję, że piłkarze albo trener coś z nim zrobią.
Naszym zdaniem futbolowi bogowie już dawno zajęli stanowisko w sprawie Ashley Younga. Po latach pamiętać go będziemy tylko z tego, że ptak nasrał mu do ryja podczas meczu – kara za zbrodnie przeciw piłce nożnej.