Manchester City odniósł wczoraj ważne zwycięstwo w walce o Ligę Mistrzów, ale wciąż balansuje na cienkiej linie. Zespół Pepa Guardioli nie jest jedynym gigantem, który w przyszłym sezonie może nie usłyszeć hymnu Champions League na domowym obiekcie. Niewesoło wygląda też sytuacja Chelsea, w Niemczech o awans desperacko walczy Borussia Dortmund, a we Włoszech może dojść do sytuacji, w której poza LM znajdą się Juventus Turyn, AS Roma i AC Milan.

Walka o mistrzostwo kraju w topowych ligach już praktycznie się zakończyła. W Anglii właściwie pewny tytułu jest Liverpool, w Niemczech paterę odzyska Bayern, we Francji dominuje PSG, w Hiszpanii na dobrej drodze do mistrzostwa jest FC Barcelona. Emocje czekają nas w sumie tylko we Włoszech, gdzie o losach tytułu może zaważyć nawet… dodatkowy mecz między Interem Mediolan a SSC Napoli. Tak się stanie, jeśli oba zespoły zakończą sezon z równą liczbą punktów.
W większości lig ciekawiej jest, gdy spojrzymy na walkę o miejsca premiowane grą w Lidze Mistrzów. Wciąż możliwy jest bowiem scenariusz, w którym takie firmy jak Manchester City czy Juventus zagrają jedynie w Lidze Konferencji, a AC Milan w ogóle znajdzie się poza strefą europejskich pucharów.
Sprawdzamy, jak na ostatnim etapie sezonu wygląda walka o Champions League.
Liga Mistrzów. Kogo z gigantów zabraknie w przyszłym sezonie?
W Anglii pewne udziału w przyszłorocznej Lidze Mistrzów są właściwie dwa zespoły – Liverpool i Arsenal. Kanonierów pogrążyć mogłaby tylko jakaś totalna i niewytłumaczalna zapaść: w pięciu kolejkach ekipa Mikela Artety musiałaby roztrwonić dziewięć punktów przewagi nad szóstym miejscem.
Ważną informacją dla klubów Premier League jest właśnie fakt, że dzięki dobrym wynikom w europejskich pucharach w przyszłym sezonie przypadnie im dodatkowe miejsce w Lidze Mistrzów. Ale i tak niektórzy wielcy mogą obejść się smakiem.
W grze o trzy pozostałe miejsca jest obecnie pięć drużyn. Interesujący nas fragment tabeli wygląda tak:

Koszmarny terminarz Chelsea
Co ważne zaznaczenia, po wczorajszym bezpośrednim starciu Manchester City i Aston Villa mają już rozegrany mecz więcej od przeciwników. Zwycięstwo 2:1, odniesione po bramce w 94. minucie Matheusa Nunesa, może okazać się dla Obywateli na wagę złota, natomiast dla The Villains – tragiczne w skutkach. Z racji, że wszyscy bezpośredni konkurenci w nadchodzących meczach będą zdecydowanymi faworytami: Chelsea gra z Evertonem, Newcastle z Ipswich, a Nottingham z Brentford, strefa Ligi Mistrzów może odskoczyć ekipie z Birmingham na cztery punkty.
Patrząc na terminarz, ciężka przeprawa czeka Newcastle, mające na rozkładzie jeszcze Chelsea i Arsenal. To jednak niewiele, gdy spojrzymy na terminarz The Blues. Ci po meczu z Evertonem zmierzą się z Liverpoolem, właśnie Newcastle, Manchesterem United oraz Nottingham Forest. To wszystko poprzedzielane półfinałami Ligi Konferencji z Djurgardens. Niewykluczone, że bezpośrednie spotkanie w ostatniej kolejce z Nottingham rozstrzygnie, której drużyny zabraknie w przyszłym sezonie LM.
Z marzeniami o Lidze Mistrzów ścieżką ligową już dawno pożegnały się Manchester United oraz Tottenham, solidarnie zaliczając kompromitujący sezon. Obu klubom bliżej jest do strefy spadkowej niż pucharowej – Czerwone Diabły zajmują dopiero 14. miejsce, a Koguty 16., drugie nad strefą bezpośredniego spadku. Tylko że – oba mogą awansować do Champions League dzięki Lidze Europy. Miejsce w LM czeka na zwycięzcę tych rozgrywek, a te zameldowały się już w półfinale. Manchester United zagra z Athletikiem, a Tottenham zmierzy się z Bodo/Glimt.
AC Milan poza LM, kłopoty Juve i Romy
We Włoszech problemy dotykają AC Milan, wicemistrza z zeszłego roku i mistrza sprzed trzech lat. Te wyniki dawały nadzieję, że Rossoneri największy kryzys mają już za sobą i wrócili do regularnej gry w Champions League. Po raz ostatni awansu do tych rozgrywek nie udało im się wywalczyć w sezonie 2019/20.
Teraz jednak czarny scenariusz powinien się powtórzyć. Milan zajmuje dopiero 9. miejsce w ligowej tabeli, do czwartej Bologni tracąc dziewięć punktów. A że do zdobycia ma ich już tylko 15, odrobienie takiej straty i przeskoczenie przy okazji czterech innych drużyn w tabeli jest wyjątkowo mało prawdopodobne.
O to, by nie podzielić losu Milanu desperacko walczą też Juventus Turyn i AS Roma. Ci obecnie zajmują miejsca dające odpowiednio grę w Lidze Europy i Lidze Konferencji – czyli poniżej oczekiwań. Strata do miejsc dających Champions League nie jest duża, bo Juve traci do Bologni zaledwie jeden punkt, a Roma – trzy. Za ich plecami czai się jednak głodne sukcesu Lazio, mające jedynie jedno „oczko” mniej od derbowego rywala.
I tu musimy wtrącić ważną informację – Juventus oraz Lazio mają rozegrane o jedno spotkanie mniej od ligowych rywali. Jeśli Stara Dama pokona dziś Parmę, a Lazio wygra z Genoą – pierwsi przeskoczą w tabeli Bolognę, a drudzy Romę. Ciekawie będzie też 11 maja, gdy dojdzie do bezpośredniego starcia Juve i Biancocelestich.

Ekipa Igora Tudora nie ma najłatwiejszego terminarza: poza meczem z Lazio czeka ją jeszcze bezpośrednie starcie z Bologną tydzień wcześniej. Co z kolei prowadzi nas do wniosku, że i ekipie Łukasza Skorupskiego będzie trudno powtórzyć zeszłoroczny sukces: poza Juventusem będą mierzyć się także z Milanem oraz silną Fiorentiną.
Jeszcze trudniejsze zadanie czeka Romę, która nie dość, że ma najgorszą pozycję wyjściową, to i najtrudniejszych rywali. Pięć ostatnich kolejek w ich wykonaniu to: Inter, Fiorentina, Atalanta, Milan oraz Torino. Z Interem i Juventusem będzie musiało rozprawić się też Lazio.
Problemy na finiszu może mieć więc każdy z tego zestawienia. W miarę bezpiecznie powinna czuć się za to Atalanta, która nad piątym miejscem po tej kolejce będzie mieć przynajmniej cztery punkty przewagi, a do tego ma dość przyjemny zestaw rywali. Napoli i Inter są już poza zasięgiem reszty stawki. Ich interesuje tylko mistrzostwo.
Borussia Dortmund lub RB Lipsk nie zagrają w Lidze Mistrzów
W Niemczech o udział w Lidze Mistrzów drży Borussia Dortmund, która za Niko Kovaca powoli podnosi się z kolan i zbliża do strefy pucharowej. A ma się z czego odbijać, bo przecież jeszcze niedawno okupowała miejsca w drugiej połowie tabeli.
Na cztery kolejki przed końcem udało jej się awansować na siódmą lokatę ze stratą czterech punktów do czwartego Lipska. Spoglądamy w terminarz: na początek cieniujące Hoffenheim i Wolfsburg, później pogodzony już ze stratą tytułu Bayer Leverkusen i w ostatniej kolejce Holstein Kiel, które na tym etapie powinno być już pewne spadku z ligi. Patrząc na to w ten sposób: Borussia ma pełne prawo myśleć, że wciąż ma wszystko w swoich rękach i komplet punktów powinien zapewnić jej awans do LM. Ale to nie będzie proste, bo przecież łatwo wyobrazić sobie scenariusz w którym zostaje ograna przez Leverkusen lub potyka się na Hoffenheim czy Wolfsburgu. Zresztą, w stylu Borussii z ostatnich lat byłoby nawet wyłożenie się na Holstein w ostatniej kolejce.

Jeśli jednak BVB dostanie się do Ligi Mistrzów – to prawdopodobnie kosztem Lipska, dla którego byłoby to równe rozczarowanie jak dla Borussii. Lipsk jednak – powiedzmy to sobie wprost – gra w tym sezonie wyjątkowo słabo. Z końcem marca pracę stracił Marco Rose, którego zastępuje Zsolt Loew, były asystent Thomasa Tuchela.
Ten w lidze wygrał dwa pierwsze mecze, ale ostatnio zremisował ze wspomnianym już ostatnim w tabeli Holstein. A terminarz nie jest sprzymierzeńcem RB: w weekend gra z trzecim w tabeli Eintrachtem Frankfurt, później z Bayernem Monachium, Werderem Brema i wicemistrzem z zeszłego sezonu VfB Stuttgart. W każdym z tych meczów może stracić punkty, a przynajmniej w połowie nie będzie nawet faworytem.
Do Ligi Mistrzów poza Bayernem i Bayerem Leverkusen powinien dostać się właśnie Eintracht, a o czwartek miejsce – gdyby zawiodły i Borussia i Lipsk, mogą niespodziewanie powalczyć S.C. Freiburg oraz FSV Mainz. Drużyny na Bundesligę solidne, ale nic poza tym.
Klarownie w Hiszpanii, nic nie wiadomo we Francji
Dość jasna sytuacja jest w Hiszpanii: pewne awansu do Ligi Mistrzów są FC Barcelona, Real Madryt oraz Atletico Madryt. Gdyby do Champions League awansowały tylko cztery zespoły, o pozostałe miejsce walczyłby Athletic Club i Villarreal, ale że drugie dodatkowe miejsce w LM po Premier League przypada LaLiga, problem rozwiąże się sam.
Ochotę, by postraszyć Villarreal ma jeszcze Real Betis, mający zaledwie punkt mniej od Żółtej Łodzi Podwodnej. Tylko to Villarreal ma jeszcze do rozegrania zaległe spotkanie.
W Hiszpanii wielkich sensacji zatem brak, może poza fatalną formą Sevilli, która na finiszu sezonu zajmuje dopiero 15. miejsce, mając tylko sześć punktów przewagi nad strefą spadkową.
Francji za to w kolejnym sezonie będą przysługiwać tylko trzy miejsca w fazie ligowej LM oraz jedno w eliminacjach. W tej chwili pewne swego może być tylko PSG, a o pozostałe miejsca walczy aż sześć drużyn.

Analiza terminarza nie jest w tym wypadku szczególnie pomocna – zespoły z czołówki w czterech ostatnich kolejkach rzadko grają między sobą. 4 maja Olympique Marsylia zmierzy się z Lille, Niceę i Strasbourg czekają jeszcze mecze z Paris Saint-Germain.
W Holandii dwa miejsca dające bezpośredni awans do LM powinny zająć Ajax Amsterdam i PSV Eindhoven, a o miejsce w eliminacjach walczą Feyenoord Rotterdam oraz FC Utrecht.
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW NA WESZŁO:
- Jakub Kiwior doceniony po meczu z Realem. Jest w jedenastce kolejki
- Wojciech Szczęsny w Dortmundzie grał z kontuzją?
- Trela: Słabnący gigant. Szerszy problem Bayernu Monachium
fot. Newspix.pl