Ostatni raz tak bezradną Cracovię widzieliśmy bodajże w kwietniu tego roku. A może nawet w marcu w czasie dwumeczu z Błękitnymi? Tak czy siak, było to dawno temu, na pewno jeszcze za kadencji Roberta Podolińskiego. Jeśli przegrany 2-4 mecz z Zagłębiem był w wykonaniu Pasów bardzo słaby, to ten dzisiejszy z Górnikiem Łęczna był wręcz tragiczny. Ekstraklasa nie przestaje zaskakiwać. Kto by pomyślał, że właśnie ten przeciwnik tak uprzykrzy życie ekipie Jacka Zielińskiego, że po raz pierwszy za kadencji tego nie trenera nie uda się jej strzelić bramki.
Ba! Cracovii dziś nie udało się nawet stworzyć dobrej okazji strzeleckiej! Goście męczyli się, jakby ktoś kazał im przez cały dzień oglądać poniedziałkowe „hity” Ekstraklasy. Wyglądali jak śnięte ryby. Aż nie chce się wierzyć, że ci sami piłkarze tydzień temu wrzucili czwórkę Pogoni Szczecin.
Plan Górnika Łęczna na ten mecz był dość prosty – strzelić bramkę, cofnąć się i czekać na to, co zrobią rywale. Ci zmuszeni byli do mozolnego konstruowania ataku pozycyjnego. Liczba kreatywnych piłkarzy w szeregach Pasów jest taka, że zazwyczaj nie ma z tym problemu. Dziś był. O ile przyzwyczailiśmy się już, że przykładowy Rymaniak – jeśli chodzi o technikę – jest bardziej surowy niż mięso na tatara, o tyle proste błędy i brak aktywności u Cetnarskiego, Rakelsa, Kapustki to w tym sezonie nowość. Jedynie Marcin Budziński potrafił wnieść trochę ożywienia w poczynania Cracovii. Wystarczyło do oddania kilku nieudanych strzałów, dzięki którym w statystykach jest dowód, że goście w ogóle wyszli na boisko.
Na taką Cracovię szkoda słów.
Ukłony należą się natomiast graczom z Łęcznej. Cracovia zagrała najgorszy mecz w sezonie, oni jeden z lepszych. Byli zdyscyplinowani, w pierwszej fazie spotkania stwarzali sobie niezłe okazje – m.in. w słupek trafił Piesio – a po golu wyprowadzali niezłe kontry. Zneutralizowali przeciwników, bezapelacyjnie wygrali walkę w środku pola. To musiało być naprawdę upokarzające dla gości, którzy w ostatnich miesiącach regularnie zbierają prawie same pochwały. O zwycięskiej bramce też warto wspomnieć. Asysta Nowaka to jedno z piękniejszych ostatnich podań tego sezonu. Jeśli nie oglądaliście, koniecznie obczajcie powtórkę. Duet Nowak-Bonin przejechał się po pasach.
Rzut oka na tabelę – szok i niedowierzanie… chwalona Cracovia i Górnik Łęczna mają w tej chwili tyle samo punktów. Prosimy nie regulować odbiorników. Ekipa Jurija Szatałowa to w tej chwili chyba najbardziej niedoceniana drużyna w lidze.