Reklama

Transparentność wg Mikulskiego. O prawidłowej decyzji na dwie strony, o błędzie – dwa zdania

Aleksander Rachwał

Autor:Aleksander Rachwał

13 lutego 2025, 14:20 • 3 min czytania 9 komentarzy

Ledwie przedwczoraj wytknęliśmy przewodniczącemu Kolegium Sędziów PZPN, że zamiast wyjaśnić opinii publicznej kontrowersję z meczu Lechii Gdańsk z Lechem Poznań, wziął na tapet dość łatwą do wytłumaczenia sytuację ze starcia Korony Kielce z Motorem Lubin. Zupełnie niepotrzebnie, bo Tomasz Mikulski działa przecież transparentnie i nie zamierza chować głowy w piasek, kiedy trzeba wziąć sędziowską pomyłkę na klatę. Ale nie dziwimy się, że szef sędziów nie znalazł chwili, by podzielić się swoją wnikliwą analizą bezpośrednio po meczu lidera z beniaminkiem. Z pewnością był zbyt zajęty tłumaczeniem kolejnej prawidłowej decyzji swoich podwładnych.

Transparentność wg Mikulskiego. O prawidłowej decyzji na dwie strony, o błędzie – dwa zdania

Doprawdy ciekawą konstrukcją uraczył nas dziś Polski Związek Piłki Nożnej, prezentując kolejną odsłonę swojego cyklu “Klip tygodnia”. Mając w pamięci nasz tekst z wtorku, aż sprawdziliśmy dwa razy, czy wpis na pewno pochodzi z oficjalnej strony PZPN.

Wygoda Mikulskiego – analizuje dobrą decyzję sędziego, a nie błędną

– W minionej kolejce PKO BP Ekstraklasy miały miejsce dwie sędziowskie decyzje z zakresu spalonego, o których dyskutowali kibice. Ponieważ w naszym cyklu edukujemy fanów futbolu, wyjaśniamy boiskowe rozstrzygnięcia (również te błędne) i tłumaczymy zawiłości związane z „Przepisami Gry”, przeanalizowaliśmy je. W meczu Lechii Gdańsk z Lechem Poznań miał miejsce sędziowski błąd. Przy bramce dla gospodarzy zaistniał spalony z tytuły wyraźnego zasłonięcia bramkarzowi pola widzenia przez zawodnika znajdującego się na pozycji spalonej. Skoncentrujemy się zatem na zdarzeniu ze spotkania Puszcza Niepołomice – Zagłębie Lubin – zajawił swój materiał Polski Związek Piłki Nożnej.

No był spalony. Zadowoleni? Możemy już przejść do chwalenia sędziów?

Reklama

Tak mniej więcej można odczytać komunikat wysłany przez Kolegium Sędziów, który chyba jednak w zamyśle miał inną wymowę.

Doceniamy, że Tomasz Mikulski ma odwagę przyznać publicznie, że doszło do błędu, ale tyle to wiedział każdy, kto obejrzał powtórkę sytuacji z Bobckiem, Neugebauerem i Mrozkiem w roli głównej. Tutaj pojawiło się pole do szerszego wyjaśnienia problemu – jak trudna to sytuacja do oceny, na czym polegał błąd arbitra, co nie zadziałało prawidłowo, a mogło… Być może jakieś elementy analizy tej sytuacji z boiska były prawidłowe, a inne już nie. To mogłoby być ciekawe i dać jakiś wgląd w sędziowską kuchnię.

Ale nie, skupmy się na innej sytuacji. Tak się składa, że tam podjęto decyzję prawidłową, ale to akurat przypadek. To po prostu naprawdę, naprawdę ciekawa sytuacja do analizy. Co was będziemy zanudzać tą z Gdańska, zwykły spalony.

Jak to w ogóle wygląda w konstrukcji wpisu dodanego na X z konta PZPN? Miał miejsce błąd, skoncentrujemy się zatem na zdarzeniu z innego spotkania (gdzie błędu nie było).

Fajnie, że szef sędziów pochylił się nad zdarzeniem ze spotkania Puszczy z Zagłębiem, bo warto odnieść się do każdej kontrowersyjnej sytuacji. Wytłumaczyć, co na ten temat mówią przepisy i wyjaśnić, jak wyglądały kulisy decyzji arbitra. To z pewnością buduje świadomość odbiorców piłki. Tylko dlaczego nie jest w stanie tego zrobić w przypadku sytuacji, którą sam przywołuje? Przecież nawet przy analizie spalonego Zagłębia jest w stanie wskazać, że asystent pochopnie podniósł chorągiewkę, bo nie zajmował optymalnej pozycji, a dobrą pracę wykonali sędziowie VAR.

Idąc tropem rozumowania zaprezentowanego przy ocenie zdarzenia z meczu Lechii z Lechem, materiał dotyczący poniedziałkowej sytuacji też można by ograniczyć do napisania, że decyzja była dobra, bo nie było spalonego. Coś nam się jednak zdaje, że przyspieszona analiza gola Bobcka to efekt tego, że krytyka musiałaby dotknąć po kolei każdego elementu łańcucha decyzyjnego, od arbitra głównego po sędziów VAR, a na końcu nie byłoby o kim powiedzieć dobrego słowa.

Reklama

Innego powodu, dla którego jedną sytuację warto było wnikliwie prześledzić, a o drugiej napisać dwa zdania, nie znajdujemy.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Zainteresowany futbolem od kiedy jako 10-latek wziął wolne w szkole żeby zobaczyć pierwszy w życiu mecz reprezentacji Polski na mistrzostwach świata. Na szczęście później zobaczył też Ronaldo wygrywającego mundial, bo mógłby nie zapałać uczuciem do piłki. Niegdyś kibic ligi hiszpańskiej i angielskiej, dziś miłośnik Ekstraklasy i to takiej z gatunku Stal Mielec – Piast Gliwice w poniedziałkowy wieczór.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa