We wtorek FC Barcelona po niezwykle szalonym meczu pokonała na wyjeździe 5:4 Benfikę, mimo że w pewnym momencie przegrywała już 1:3, a później gdy zdobyła gola kontaktowego, to zaraz Portugalczycy odpowiedzieli i z perspektywy Barcy było 2:4. Przy dwóch straconych bramkach dla Dumy Katalonii ewidentnie zawinił Wojciech Szczęsny. Polski bramkarz po końcowym gwizdku sędziego stanął przed kamerami Canal + Sport i wytłumaczył się z błędów.
Wiele osób po Superpucharze Hiszpanii, gdzie Szczęsny wyleciał z boiska za faul na Mbappe, wieszczyło, że Polak już nie będzie dostawał zbyt wielu szans w Barcelonie, a tu nagle i niespodziewanie Hansi Flick dał mu szansę wyjść w pierwszym składzie na mecz z Benfiką. Bramkarz zaliczył jednak dwa fatalne wyjścia z bramki. W 22. minucie nie porozumiał się z Balde i w efekcie zderzył się z nim poza polem karnym, dzięki czemu Pawlidis wbił piłkę do pustej bramki. A kilka minut później “Szczena” będąc spóźniony, sfaulował Akturkoglu w szesnastce. Sędzia podyktował za to przewinienie karnego, którego na trzeciego gola w tym spotkaniu zamienił Pawlidis.
– Timing wyjścia był dobry, po prostu Balde mnie nie usłyszał. Zdarza się, szkoda, że nam to się dzisiaj stało. Na szczęście, konsekwencja to stracona bramka, a nie punkty. Nieporozumienie nieprzyjemne, ale ma prawo się zdarzyć. Obaj zdążyliśmy do piłki i się nie słyszeliśmy, krzyczałem, on nie słyszał, zareagował, jakbym nie wychodził do piłki. Wyszło trochę komicznie, ale trzy punkty jadą do Barcelony – tłumaczył Szczęsny.
O sytuacji z rzutem karnym przyznał, że należał się ten stały fragment gry Benfice. – Z boiska też mi się wydawało, że nie było kontaktu z rywalem, ale wiem, że za to jest rzut karny.
“Timing wyjścia był dobry, po prostu Balde mnie nie usłyszał…” 👀
Słuchamy Wojciecha Szczęsnego, dla którego to był bardzo długi wieczór w Lizbonie 👇
📺 Magazyn skrótów Ligi Mistrzów UEFA trwa w CANAL+ EXTRA 1 i w serwisie CANAL+: https://t.co/CSTjelgTPu pic.twitter.com/3HhsvWE7Ff
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) January 21, 2025
– Generalnie czułem frustrację, że odrabialiśmy tak dużą stratę, a cały czas graliśmy dwójką z tyłu i myśleliśmy tylko o tym, żeby ten mecz wygrać. Jest to piękne, wpisane w kulturę gry Barcelony, ale już te 4:4 przyjąłbym z uśmiechem i ulgą – podkreślał z uśmiechem na ustach Szczęsny.
Polak został również zapytany o grę na przedpolu: – Nigdy żaden trener nie wymagał ode mnie tak wysokiej gry na przedpolu. W wieku 34 lat człowiek jeszcze czegoś się może nauczyć i coś poprawić, choć się wydawało, że jest na sportowej emeryturze – mówił były reprezentant Polski.
WIĘCEJ O MECZU BENFICA – FC BARCELONA:
- Pierwszy taki “wyczyn” bramkarza Barcelony w XXI wieku
- Grecka tragedia Wojciecha Szczęsnego. Ale Barcelona wygrywa po szalonym meczu!
- Podróżnik Szczęsny. Niestety nie na emeryturze, tylko na boisku
Fot. Newspix