Nie było niespodzianki w kolejnym meczu 1/8 finału Pucharu Włoch. Faworyzowany Juventus gładko i bezboleśnie odprawił z kwitkiem Cagliari Calcio i z wynikiem 4:0 zameldował się w ćwierćfinale tych rozgrywek.
Mimo że Bianconeri ukochali w ostatnim czasie remisy (osiem w ostatnich jedenastu spotkaniach we wszystkich rozgrywkach), tym razem nie dostarczyli swoim kibicom dodatkowych emocji w postaci dogrywki lub rzutów karnych.
Już do przerwy Stara Dama prowadziła, a jednobramkową przewagę przed zmianą stron zapewnił niezawodny Dusan Vlahović. Serb w łatwy sposób ograł w polu karnym Mateusza Wieteskę (Polak rozegrał pełne 90 minut w ekipie Cagliari) i pewnie skierował piłkę do siatki po podaniu Kenana Yildiza. Była to jego 12. bramka w 19. występie w tym sezonie w barwach Juve.
🚨🇮🇹 GOAL | Juventus 1-0 Cagliari | Vlahovic
VLAHOVIC OPENS THE SCORING FOR JUVENTUS!pic.twitter.com/M32u4KN9ea
— Tekkers Foot (@tekkersfoot) December 17, 2024
Po przerwie drugiego gola dołożył Teun Koopmeiners i mimo znanej zasady naszego byłego selekcjonera, Czesława Michniewicza, że 2:0 to bardzo niebezpieczny rezultat, gracze z Turynu dowieźli go bez wielkich nerwów niemal do końcowego gwizdka sędziego. W samej końcówce trzeciego gola dołożył Francisco Conceicao, a czwartego Nico Gonzalez, co ostatecznie pogrążyło mających niewiele do powiedzenia w tym meczu gości.
Tym samym zespół ze stolicy Piemontu dołączył do Bolonii, Milanu, Empoli i Lazio, które już w zeszłym tygodniu zapewniły sobie awans do ćwierćfinałów Pucharu Włoch. Stara Dama zmierzy się w kolejnej rundzie z Empoli. Mecze tej fazy odbędą się na początku lutego 2025 roku.
Juventus – Cagliari 4:0 (1:0)
- 1:0 – Vlahović 44′
- 2:0 – Koopmeiners 53′
- 3:0 – Conceicao 80′
- 4:0 – Gonzalez 89′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Futbol to władza. Piłkarz walczy z zachodem i zostanie prezydentem-marionetką Gruzji
- Śląsk szuka trenera ze skutecznością botów od fotowoltaiki
- Wyjątkowo można pochwalić Jacka Zielińskiego
- Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Co kombinuje ŁKS?
- Największe kłopoty Milanu od kilku lat. Obrywa za nie nawet sam Ibrahimović
Fot. Newspix