Reklama

Miał być wieczór Lewego, a był Ferrana. Fantastyczny mecz w Dortmundzie

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

11 grudnia 2024, 23:14 • 5 min czytania 8 komentarzy

To tu rozpoczęła się jego wielka europejska kariera, gdzie z nieźle zapowiadającego się napastnika urósł do miana gwiazdy światowego formatu. Szybko stał się ulubieńcem fanów Borussii Dortmund, a gdy już był zawodnikiem Bayernu, regularnie katował BVB kolejnymi trafieniami. Nic więc dziwnego, że nie wszyscy fani z Signal Iduna Park darzą Polaka należytym szacunkiem. W środowy wieczór Lewy zaliczył sentymentalny powrót do Dortmundu, lecz tym razem nic wielkiego nie pokazał. Z kapitalnej strony zaprezentował się za to jego zmiennik – Ferran Torres, zapewniając Barcelonie trzy punkty po niezwykle emocjonującym meczu!

Miał być wieczór Lewego, a był Ferrana. Fantastyczny mecz w Dortmundzie

W swojej karierze żadnemu innemu przeciwnikowi nie strzelił tylu goli co Borussii Dortmund. W barwach Bayernu do siatki BVB trafiał aż 27 razy w 26 meczach! Dziś Robert Lewandowski oszczędził swój był klub? Raczej to obrońcy gospodarzy skutecznie wyłączyli go z gry. Ale już sposobu na Ferrana Torresa nie potrafili znaleźć.

Borussia Dortmund – FC Barcelona 2:3. Neutralne podejście do Lewego

Do Dortmundu Lewandowski trafił w 2010 roku. W czasie swojego czteroletniego pobytu rozegrał tam 187 meczów, strzelił 103 gole i zaliczył 42 asysty. Do tego zdobył dwa mistrzostwa Niemiec, puchar i superpuchar kraju. Doprowadził też BVB do finału Ligi Mistrzów w 2013 roku, po drodze ładując cztery gole w półfinale Realowi Madryt.

Aktualne podejście kibiców BVB do Lewandowskiego można określić jako neutralne. Oczywiście, Polak zawsze ciepło wypowiada się o klubie z Singal Iduna Park. – Każdy mecz w Dortmundzie jest dla mnie szczególny. Rozegrałem tam wiele spotkań, już nie jako zawodnik Borussii, tylko po drugiej stronie – to choćby jego słowa po meczu z Brestem w Lidze Mistrzów.

Zapewne z tego powodu fani Borussii z każdą kolejną wizytą, nie witają go gwizdami, nie określają zdrajcą, ani nie wymierzają transparentów w jego kierunku. Jednak trzeba też zaznaczyć, że nie uraczyli Polaka ani brawami, ani przyśpiewkami.

Reklama

Lewy pod grą, ale nie miał lekko

Ten mecz zapowiadał się arcyciekawie nie tylko z uwagi na historię Lewandowskiego z Borussią, czy jego przyjaźń z trenerem BVB Nurim Sahinem. To przede wszystkim w tej edycji dwie najlepsze ofensywy fazy ligowej Ligi Mistrzów. Przed tym starciem Barca miała na swoim koncie 18, a niemiecka drużyna 16 goli. Obie ekipy uzbierały tyle samo punktów po pięciu kolejkach i dzieliło je w tabeli tylko jedno miejsce.

I od pierwszych minut oglądaliśmy intensywne spotkanie. Mimo że w pierwszej odsłonie nie padło ani jedno trafienie, to działo się całkiem sporo. Co prawda, to Barcelona prowadziła grę i tworzyła więcej akcji strzeleckich, lecz Borussia też potrafiła się odgryźć.

Niezwykle aktywny był 18-letni Julien Duranville. Z Belgiem ogromne problemy mieli obrońcy Barcelony. Sahin zaskoczył, wystawiając tego zawodnika w pierwszym składzie. Raczej wszyscy, wliczając w to zawodników Barcelony, spodziewaliśmy się, że największe zagrożenie będzie po akcjach Gittensa. Ten był jednak niewidoczny.

A wracając do Lewandowskiego – polski napastnik miał dziś sporą ochotę do gry. Chciał się pokazać z dobrej strony. Próbował nawet oddać groźny strzał z dalszej odległości. Ale to byłoby na tyle, jeśli chodzi o jego jakiekolwiek próby. Głównie oglądaliśmy jego pojedynki z obrońcami BVB, z których rzadko wychodził zwycięsko. Mocno życie uprzykrzał mu Nico Schlotterbeck.

Reklama

Spektakularne wejście Ferrana Torresa

Po zmianie stron oglądaliśmy w końcu bramki. I to ile! To było widowisko. Choć Barca wcale nie grała wielkiego meczu. Popełniała głupie błędy, wystarczy choćby wspomnieć bezsensowne odepchnięcie przez Cubarsiego Guirassy’ego, po którym sędzia wskazał na wapno, a napastnik zamienił tę “jedenastkę” na gola. Była to bramka na 1:1.

Do tego warto przypomnieć serię błędów przy golu na 2:2, gdzie najpierw Martinez podał do zawodnika Borussii, a chwilę później Pena popełnił błąd przy wyjściu z bramki i po podaniu Grossa, Guirassy wpakował piłkę do pustej bramki.

I to pewnie o Gwinejczyku, który ma już na swoim koncie sześć trafień w tej edycji Ligi Mistrzów i wskoczył na trzecią lokatę w klasyfikacji najlepszych strzelców, pisalibyśmy w kategoriach bohatera meczu, gdyby Borussia utrzymała ten remis.

Tak się jednak nie stało, a to za sprawą Ferrana Torresa. Hansi Flick miał dziś nosa ze zmianami. W 71. minucie wprowadził na boisku właśnie Torresa, Fermina Lopeza i Frenkiego de Jonga, zdejmując Lewandowskiego, Daniego Olmo i Raphinhę.

Ferran Torres zrobił to, czego nie potrafił Lewandowski. Dwukrotnie uciekł spod opieki obrońców, doszedł do sytuacji strzeleckich i oddał zabójcze uderzenia. 24-letni Hiszpan ma ostatnio świetny czas. Po jego kontuzji nie widać już ani śladu. To był trzeci mecz z rzędu z minimum jednym trafieniem dla Barcelony.

Cały mecz – był fantastyczny. Szkoda, że nie potrwał odrobinę dłużej. Być może BVB jeszcze by odpowiedziało i ten spektakl doczekałby się kolejnej odsłony. Wymiana ciosów – na wysokiej intensywności. Barca finalnie wyszła z tej batalii zwycięsko i zajmuje już drugie miejsce w tabeli fazy ligowej Ligi Mistrzów po 6. kolejkach z dorobkiem 15 punktów. BVB jest w tej chwili na dziewiątej lokacie.

Borussia Dortmund – FC Barcelona 2:3 (0:0)

  • 0:1 – Raphinha 53′
  • 1:1 – Guirassy 60′ (rzut karny)
  • 1:2 – F. Torres 75′
  • 2:2 – Guirassy 78′
  • 2:3 – F. Torres 85′

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

8 komentarzy

Loading...