Pierwsza zmiana ze Szkocją – wymuszona, choć niewielkie to ma znaczenie – za drugiego z naszych napastników (Milik) wbiega defensywny pomocnik (Jodłowiec). Druga zmiana – też wymuszona – za lewego obrońcę (Rybus) wbiega inny lewy obrońca (Wawrzyniak). No i trzecia, gdy na prawą pomoc wchodzi człowiek (Olkowski), który na co dzień gra na prawej defensywie. Podobno, gdyby Adam Nawałka miał jeszcze jedną zmianę, wprowadziłby Cionka. Albo Szukałę.
Ale powód do żartów to nie jest. Polska zremisowała z Szkocją, w ostatniej minucie wbiła tego gola na 2:2, tylko że sposób, w jaki goniliśmy ten wynik, pozostawiał wiele do życzenia. Brakowało nam świeżych zawodników w ofensywie – kogoś sensownego, kto mógłby zastąpić kontuzjowanego Milika, kto zmieniłby naprawdę słabego Grosickiego czy stanowiłby realną alternatywę dla Błaszczykowskiego. Ilekroć przyszło nam do głowy hasło „zmiana!”, pojawiało się pytanie: ale jaka?
Ze Szkocją mieliśmy dwunastu zawodników na ławce: Boruc, Borysiuk, Cionek, Jędrzejczyk, Jodłowiec, Linetty, Mila, Olkowski, Sobiech, Szczęsny, Szukała, Wawrzyniak. Czyli dwóch, którzy na co dzień faktycznie grają do przodu – Mila i Sobiech. Ten pierwszy z czterech ostatnich meczów w klubie rozegrał 20 minut, a drugi – poza niedawnym dubletem w Bundeslidze znów nic nie pokazuje. No, doprawdy porażający kłopot bogactwa.
Ale przecież powołania otrzymali trzej inni pomocnicy, bardziej ofensywni: Kapustka, Peszko i Zieliński. Co najmniej dwóch z nich gra regularnie, zbiera niezłe oceny, w statystykach nie mają samych zer (jak choćby Mila). Tylko, że dla nich wszystkich selekcjoner przewidział inną rolę: na trybunach… Nawałka po meczu opowiadał, że dwie z przeprowadzonych zmian były wymuszone kontuzjami. A gdyby tak w obu przypadkach stracił piłkarzy ofensywnych? Gdyby trzeba było gonić wynik agresywniej, przegrywając np. dwoma golami?
Dziś na łamach katowickiego Sportu Wojciech Kowalczyk mówi więc: – Selekcjonerowi należy wytknąć błędy popełnione przy powołaniach. Jak trzeba było drużynie pomóc, to na ławce rezerwowych nie było nikogo, kto mógłby to zrobić. Za duża jest liczba piłkarzy, którzy są obecnie w kadrze, a nie stanowią dla niej wsparcia, kiedy bezwzględnie wymaga tego sytuacja.
No i oby się nie okazało, że jutrzejsza sytuacja boleśniej obnaży nasze braki. Tym bardziej, że że Nawałce wypadają dwaj piłkarze, którzy mają atuty ofensywne: Milik i Rybus.
Fot.FotoPyk