Bayer Leverkusen w piątym z kolei meczu nie przegrał z Bayernem. Natomiast monachijczycy piąty sezon z rzędu nie sięgną po Puchar Niemiec. Spora w tym zasługa Manuela Neuera, który po raz pierwszy w karierze obejrzał czerwoną kartkę.
Podczas gdy o awans do kolejnej rundy Pucharu Polski rywalizowały Sandecja Nowy Sącz z Puszczą Niepołomice czy Polonia Warszawa z Wisłą Kraków, pucharowe zmagania toczyły się również za naszą zachodnią granicą. W ramach jednej z przystawek trzecioligowa Arminia Bielefeld wyeliminowała SC Freiburg, ale wszyscy czekali na danie główne.
Ten mecz mógłby zostać rozegrany 24 maja 2025 roku w Berlinie. Nikt nie miałby nic przeciwko. Jednak los spłatał figla i sparował Bayern z Bayerem już w 1/8 finału Pucharu Niemiec.
W Monachium mieli wyjątkowo naostrzone zęby. W końcu to właśnie ekipa z Leverkusen, sięgając po dublet, utarła Bawarczykom nosa w ubiegłym sezonie. W obecnym Bayern pewnie zmierza po odzyskanie mistrzowskiej korony, no ale DFB Pokal to osobna historia i już wiemy, że akurat tego trofeum monachijczycy z pewnością nie odbiją.
Pierwszy raz Neuera
Obie drużyny wyszły na boisko bez typowych „dziewiątek”. W przedmeczowych rozpiskach jako najbardziej wysunięci zawodnicy swoich drużyn zostali zaprezentowani: Jamal Musiala i Florian Wirtz. Kontuzjowanych Harry’ego Kane’a i Victora Boniface’a brakowało nawet na ławkach.
Zdawało się więc, że kluczowy będzie bój o środek pola. Przez pierwszy kwadrans tę bitwę zdecydowanie wygrywali piłkarze Bayernu. Ich posiadanie przekraczało 80 procent. A potem wszystko zmieniła jedna długa piłka…
Jonathan Tah zagrał na kilkadziesiąt metrów do Jeremie’ego Frimponga, który wybiegł zza pleców defensorów Bayernu. W tym samym czasie Manuel Neuer, jak to Manuel Neuer, urządził sobie wycieczkę przed pole karne. 25-letni Neuer bez problemu zdążyłby do piłki przed kimkolwiek i swobodnie wyekspediował ją na aut, a w międzyczasie skoczył do sklepu po małego Paulanera. Jednak do futbolówki ruszył 38-letni Neuer. Niemiec przegrał pojedynek z Frimpongiem, tak że nie pozostało mu nic innego, jak powalić Holendra na ziemię. Bezdyskusyjny as kier.
Od 17. minuty Bayern grał więc w dziesiątkę, a Neuera między słupkami zastąpił 24-letni Daniel Peretz. Nie było jednak tak, że reprezentant Izraela miał ręce pełne roboty. Kiedy już gospodarze otrząsnęli się po stracie podstawowego bramkarza (na co potrzebowali zaledwie kilku minut), można było zapomnieć, że grają w osłabieniu.
Tella > Tel
Tę nierówną walkę oglądało się z dużą przyjemnością, mimo że więcej niż czystej gry było przepychanek i dyskusji. Fani na Allianz Arena mocno wczuli się w klimat – byli głośni jak nigdy. Oczywiście dominowały gwizdy. Ucichli dopiero w 69. minucie, gdy do siatki trafił Nathan Tella.
Reprezentanta Nigerii nie byłoby na boisku, gdyby nie kontuzja Patrika Schicka (który wszedł tuż po przerwie, a zszedł zaledwie kwadrans później). Ostatecznie los znów był po stronie Xabiego Alonso. Bayernowi nie pomógł ani Mathys Tel, ani żaden z innych ofensywnych graczy wprowadzonych w drugiej połowie przez Vincenta Kompany’ego.
W ćwierćfinale Bayer zmierzy się z bohaterską Arminią. Tymczasem w Monachium chyba powinni zorganizować nie tylko młodszego bramkarza, ale i sprawnego szamana. Wiele wskazuje na to, że Puchar Niemiec stał się dla Bawarczyków przeklęty. Po raz ostatni piłkarze Bayernu wznieśli to trofeum w sezonie 2019/20. W maju pęknie pięć lat bez triumfu, sporo.
Bayern Monachium – Bayer Leverkusen 0:1 (0:0)
- 0:1 – Tella (69′)
Czerwona kartka – Neuer (17′)
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Historyczny sukces piłkarek! Po golu Ewy Pajor awansowały na ME!
- Od wicemistrzostwa do spadku? Dajemy Śląskowi 99% szans
- Bezlitosny Cholewiak znowu wygrywa mecz. Sandecja w niezłym stylu żegna się z pucharem
- Kompromitacje Lecha i Legii, Kobylak ręcznikiem kolejki [Kozacy i badziewiacy]
Fot. Newspix