Plaga kontuzji, fatalna forma największych gwiazd z Kylianem Mbappe na czele, tarcia między Carlo Ancelottim a Florentino Perezem, przegrane El Clasico, wiele wpadek w Lidze Mistrzów. W Realu Madryt w ostatnim czasie działo się wiele złego, ale Królewscy metodycznie punktują w LaLiga, dzięki czemu wrócili do rywalizacji o mistrzostwo Hiszpanii. Po wygranej 2:0 z Getafe strata do Barcelony zmalała tylko do punktu!
Po porażce z Liverpoolem w Lidze Mistrzów atmosfera w Madrycie była bardzo gęsta. Kolejna wpadka w Lidze Mistrzów tylko uwypukliła problemy, z którymi zmagają się Królewscy. Carlo Ancelotti miał duży ból głowy przy ustalaniu składu z powodu plagi kontuzji, która nawiedziła zespół. Włoski szkoleniowiec domaga się wzmocnień już zimą, ale głuchy na jego prośby jest Florentino Perez i jego protegowani. Na dokładkę – Kylian Mbappe zagrał jeden z najgorszych meczów w karierze, m.in. marnując rzut karny.
Nyom pomylił boisko z oktagonem
Mówiąc krótko, atmosfera do szukania winnych.
Nikt w Madrycie nie wykonał jednak żadnych pochopnych ruchów. Real miał się bowiem obronić na boisku, bo pomimo różnej maści problemów, w tej drużynie wciąż drzemie ogromny potencjał. I w starciu z Getafe został on uwolniony.
W końcu po Mbappe widać było nie tylko chęci, ale również konkrety. Prym w środku pola wiódł Bellingham. Przebłyski dobrej gry zaliczyli Brahim i Valverde, a Rudiger rozmontował rywali cwaniactwem, choć trzeba przyznać, że trafił na podatny grunt.
Od początku meczu sędzia Alejandro Hernadez Hernandez pokazywał, że nie będzie pobłażał w starciach wręcz w polu karnym. Mimo to Nyom zarobił kartkę już w dwunastej minucie za faul na Rudigerze przed wykonywanym stałym fragmentem gry. Kameruńczyk pomylił bowiem boisko piłkarskie z oktagonem MMA. Nie wyciągnął wniosków z ostrzeżenia i kwadrans później ponownie obalił Niemca na oczach arbitra, którego niemal zdeptał w pogoni za sprowadzeniem rywala na ziemię. Werdykt Hernandeza Hernandeza nie mógł być inni niż podyktowany rzut karny, którego na gola pewnie zamienił Bellingham.
Nigdy nie wolno skreślać Realu!
Anglik chwilę później również znalazł się w centrum zamieszania. Podał idealnie w tempo do Mbappe, który po raz kolejny zerwał się obrońcom Getafe. Wcześniej był jednak skutecznie podwajany, a nawet potrajany. W końcu, gdy znalazł trochę wolnego miejsca, niewiele myślał i oddał strzał zza pola karnego. Był tak precyzyjny, że nie sięgnął go interweniujący bramkarz, a piłka od słupka wpadła do siatki.
Te dwa ciosy podcięły skrzydła Getafe. W przerwie trener Bordalas starał się tchnąć nadzieje w swój zespół i sięgnął po zmiany. Szybko mogły przynieść oczekiwany rezultat, ale zabrakło szczęścia. Piłka po strzale Uche zatrzymała się tylko na słupku, a po próbie Patricka na poprzeczce. To, a także fakt, że Mbappe po minięciu golkipera nie strzelił gola na pustą bramkę, dowodzą, że Realem wciąż targają problemy, lecz są to kontrolowane turbulencje.
Wygrana z Getafe sprawia bowiem, że Królewscy zmniejszyli stratę w LaLiga do liderującej Barcelony do punktu. Trzy z rzędu wpadki Dumy Katalonii wystarczyły, żeby znajdujący się w kryzysie zespół Ancelottiego wrócił do walki o mistrzostwo Hiszpanii. Mało tego, Królewscy mogą nawet wskoczyć na fotel lidera, jeśli wygrają zaległy mecz. Powtarza się zatem ta sama historia – dopóki na boisku wszystko jest możliwe do osiągnięcia, nigdy nie wolno skreślać Realu, nawet jeśli ten zawodzi od dłuższego czasu.
Real Madryt – Getafe 2:0 (2:0)
- 1:0 – Bellingham 30′ (rzut karny)
- 2:0 – Mbappe 38′
WIĘCEJ O HISZPAŃSKIM FUTBOLU:
- Barcelona zderzyła się z Sandro. Fatalnie uświęcony jubileusz
- Czołówka najmocniejszych drugich lig: pies prezesem, konkurencja PSG i trener z Polski
- Sprawa Mbappe. Koledzy i trener bronią Francuza
Fot. Newspix