Popularny „sierżant”, czyli Antonio Pintus, stał się powodem napięć w sztabie Carlo Ancelottiego. Słynny trener motoryczny jest obwiniany za 17 kontuzji w tym sezonie. To jednak nie on jest winny temu, że zaraz na środku obrony Królewskich będzie grał każdy, kto jest tylko zdrowy.
![W Madrycie obwiniają złego człowieka. To oni odpowiadają za kadrową mizerię [KOMENTARZ]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=1920,quality=85,format=avif/2024/08/240813PYK0006-scaled.jpg)
Antonio Pintus był do tej pory uważany za cudotwórcę. To właśnie dzięki niemu Real był w stanie w końcówkach spotkań wykonać remontady. To właśnie on tak przygotowywał zespół, że był gotowy do gry na najwyższych obrotach w decydującym momencie sezonu, czyli w wiosennej fazie pucharowej Ligi Mistrzów i na finiszu La Ligi. Teraz, słynący z surowego podejścia Pintus, jest uważany za jedną z twarzy porażki.
To głupota. Tak, przez Real Madryt przechodzi fala kontuzji – Rodrygo, Tchouameni, Vazquez, Carvajal, Joan Martinez, Courtois, Alaba. Mowa jednak o zawodnikach, którzy często łapali kontuzje w swojej karierze.
Obecne wyniki nie są winą Pintusa. Brak zastępstwa za kontuzjowanych graczy to również nie jest wina Włocha. Real Madryt kolejny sezon z rzędu przystępuje do rozgrywek bez wartościowych zmienników. Nie kupiono nowych środkowych obrońców, mimo tego, że w zeszłym sezonie był podobny problem i na pozycję stopera musiał schodzić Dani Carvajal. Nie kupiono środkowego pomocnika, wiedząc, że strata Toniego Kroosa będzie dużym problemem. Nie zatrudniono nowego napastnika, a wszyscy widzieli, że Joselu jako typowa „dziewiątka” dawał Ancelottiemu taktyczną elastyczność.
Boki obrony też wołają o zmianę od około dwóch lat. O ile zdrowy Carvajal jest niepodważalny, to Ferland Mendy nigdy nie był zawodnikiem z DNA Realu Madryt. Kibice Królewskich zawsze kochali ofensywnych, bocznych obrońców, takich jak Roberto Carlos, Michel Salgado czy Marcelo.
Brak zastępstwa i kadrowa mizeria to wina dyrektorów oraz Florentino Pereza. Hiszpański prezes jest wybitny w swoim fachu. Z pewnością najlepiej zarządza klubem pod względem ekonomicznym i zasłużył na to, żeby w przyszłości postawić mu pomnik, i to nie jeden. Jednak w ostatnich latach pieniądze trzyma głęboko w sejfie, a cierpi na tym jakość zespołu.
I Carlo Ancelotti, który musi się tłumaczyć z kolejnych wpadek.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Gramy bez Lewandowskiego. Już od dawna
- Trwa casting w reprezentacji Polski. I ty możesz dostać powołanie!
- Rozmowa Jakuba Radomskiego z Tarasem Romanczukiem o grze w kadrze i Jagiellonii Białystok
Fot. Newspix