Mamy Polaka w NBA. Jednego, jedynego. Mamy też triumfatorkę Tour de France, powszechnie uważaną za jedną z najlepszych kolarek świata. Dwoje sportowców, którzy dają nam powody do dumy i którzy powinni reklamować Polskę. Tak uznało – jak najbardziej słusznie – Ministerstwo Sportu we współpracy z Polską Organizacją Turustyczną i wypuściło klip z Jeremym Sochanem oraz Katarzyną Niewiadomą. Zresztą przyjemny, dobrze zrealizowany. Można chwalić i cieszyć się tym, że mamy takie postaci. A można też zareagować tak, jak Tomasz Sommer na „X”. Czyli się zbłaźnić i obrazić wspomnianą dwójkę.
Od razu ustalmy: iksowa – czy też twitterowa – działalność Sommera to temat na dłuższą rozprawkę, ba, może nawet książkę. To od dawna gość znany z regularnych odlotów w kosmos. Na ogół takich ignorujemy, ale w tym przypadku jednak trudno nam to zrobić, bo temat tyczy sportu. W dodatku postaci, które dla dwóch dyscyplin – koszykówki i kolarstwa – w naszym kraju są naprawdę ważne.
Bo tak: Jeremy Sochan to jedyny gość z Polski w NBA. A to wcale nie tak oczywiste, że musiał grać dla nas. Wychował się w Wielkiej Brytanii, mógł wybrać reprezentowanie tego kraju. Ba, biorąc pod uwagę jego talent, mógł nawet zaryzykować i poczekać na to, czy nie będą go chcieli Amerykanie. A jednak to nas reprezentuje. Bo chciał. Mówi w naszym języku. Często opowiada o związkach z tym krajem. Dba o pielęgnowanie swojej polskości.
Ma zresztą o co – jego pradziadek brał udział w II wojnie światowej jako żołnierz, potem walczył w konspiracji, trafił do niemieckiego obozu. Po wojnie działał w wielu warszawskich klubach.
Ładna historia, co? Warta docenienia, podobnie jak wypada docenić to, na jaki poziom sportowy dotarł nasz rodak. Bo nim Jeremy jest.
Tymczasem Tomasz Sommer – i tu uściślijmy: to nie kolejny twitterowy anonim, a redaktor naczelny „Najwyższego Czasu”, a więc gazety i portalu, które swoich czytelników mają, do tego pisarz i historyk, działający też telewizyjnie – pisze o Jeremym tak: „Co to jest? To „reklama Polski” zaserwowana publiczności przez Ministerstwo Turystyki dowodzone przez Sławomira Nitrasa. Zestaw obowiązkowy: murzyn z tarantulą na głowie i blondynka. Czy Uśmiechnięci zwariowali do końca?”.
Darujemy sobie tu już zwracanie uwagi na tanie polityczne wycieczki, które podobać mogą się osobom wyłącznie tak szurniętym na tym punkcie, jak sam Sommer. Skupmy się na sporcie, on nas tu grzeje i interesuje. W końcu na co dzień wszyscy polscy fani NBA – a nawet i ci, którzy ligi przesadnie nie śledzą – monitorują występy Sochana. Z kolei fani kolarstwa cieszą się jazdą Kasi Niewiadomej, którą Sommer nazywa po prostu „blondynką”.
Jedną z najwybitniejszych zawodniczek – bez podziału na dyscypliny – jakie aktualnie mamy w kraju charakteryzuje przez kolor włosów i nic więcej. Ba, charakteryzuje negatywnie, bo traf chciał, że ma je w kolorze blond. Przecież to się samo komentuje.
Nie wiemy, czy to ignorancja. W sumie dobrze by było, żeby tak, ale trochę w to wątpimy. Raczej głupota, rasizm i seksizm w jednym, połączone z chęcią jechania po bandzie, byle przypieprzyć jakoś w politycznego rywala. Tym razem kosztem dwóch osób, które dla Polski i jej promocji w świecie zrobiły już – nie oszukujmy się – znacznie więcej, niż Tomasz Sommer. I dlatego takie tweety powinny wzbudzać wyłącznie dwie reakcje: śmiech i/lub oburzenie. W naszym przypadku czujemy tak naprawdę obie.
Z jednej strony bawi nas, że ktoś w ogóle mógł wymyślić takiego tweeta. Ale przy tym oburza, że napisał to na publicznym portalu i nawet przez moment nie pomyślał, że może nie są to poglądy godne XXI wieku.
Zresztą – wyobraźmy to sobie w odniesieniu do innych wielkich postaci polskiego sportu i spróbujmy się zastanowić. Co napisałby Tomasz Sommer o:
- Adamie Małyszu? Stawiamy na „anorektyk z wąsem”;
- Robercie Lewandowskim? Zgadujemy, że „folksdojcz”, za wieloletnią grę w Bundeslidze;
- Justynie Kowalczyk? Pewnie poszedłby w stronę „feministki”, co dla niego byłoby obelgą.
I tak dalej, i tak dalej. To chore podejście, którego nie da się usprawiedliwić. Bo co, lepiej, żeby w takiej reklamie zagrał pan Mietek, aktor epizodyczny, na co dzień znany z drugiego planu w reklamach sieci dyskontów czy marki piwa? Nie no, nie oszukujmy się. Jest kilka postaci z Polski, które są w światowym sporcie rozpoznawalne. Sochan jest jedną z najbardziej, obok Lewego i Igi Świątek (myślicie, że tu Tomek zarzuciłby „zakamuflowaną lesbijką” albo „banderówką”, bez jakiegokolwiek oparcia tego w faktach?). Niewiadoma z kolei stanowi dla niego świetne uzupełnienie – utytułowana zawodniczka, niedługo po największym sukcesie w karierze. Rozpoznawalna w Polsce, ale i zagranicą, głównie w Europie.
No po prostu trudno o dobór lepszych postaci.
CZYTAJ TEŻ: KATARZYNA NIEWIADOMA I JEJ DROGA DO TRIUMFU W TOUR DE FRANCE
Ale nie, tak nie może być! Bo jedna ma taki kolor włosów, a ten ma inny kolor skóry.
Nie no, do cholery, to taka głupota, że momentami aż brak nam słów. Jeremy powinien być przykładem na to – jak w piłkarskiej kadrze Michael Ameyaw czy Maxi Oyedele, którzy tam niedawno debiutowali – że można być Polakiem, nawet jeśli wychowało się zagranicą czy ma inny kolor skóry. A Kasia, że Polki są wybitne w tym, co robią i mogą osiągać wielkie sukcesy. To, jak wyglądają, nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Ważne, czego już dokonali i co jeszcze mogą zrobić w światowym sporcie.
Jeremy Sochan to nasza duma narodowa.
Katarzyna Niewiadoma to nasza duma narodowa.
Tomasz Sommer to przygłup. Podobnie jak każdy, kto zgadza się z takimi wpisami.
Tyle mamy do powiedzenia.
Fot. Screen promocyjny z kampanii „Polska. Więcej niż myślisz”