Fatalnie zaczął się dla gospodarzy mecz z Lazio. Podstawowy bramkarz Twente Lars Unnerstall już w 11. minucie wyleciał z boiska z czerwoną kartką po wycięciu równo z trawą zawodnika rywali. Dla nas to jednak miły akcent, bo po wymuszonej zmianie między słupkami zameldował się Przemysław Tytoń.
Dla polskiego bramkarza to pierwszy występ w tym sezonie – do tej pory, jeśli bohater Euro 2012 znajdował się w składzie holenderskiego zespołu, to jedynie w celu grzania ławki rezerwowych. Teraz jednak dramatyczne okoliczności sprawiły, że 37-latek dostał do rozegrania niemal całe spotkanie przeciwko mocnej drużynie w Lidze Europy.
Ostatni mecz w europejskich pucharach Tytoń zaliczył 7 listopada 2013 roku w barwach PSV Eindhoven. Na kolejne spotkanie musiał czekać aż 10 latach i 11 miesięcy. Niestety, jeszcze przed przerwą stało się jasne, że nie zachowa dziś czystego konta. W starciu weteranów, lepszy okazał się rówieśnik naszego golkipera – Pedro. Odnotujmy jednak, że Polak niewiele miał w tej sytuacji do powiedzenia. Jego koledzy z zespołu zostawili Hiszpanowi tyle miejsca w polu karnym, że doświadczony zawodnik musiał z tego skorzystać.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Skromnie, ale zawsze. Zalewski gra, Roma wygrywa w Lidze Europy
- Trochę niepotrzebnych nerwów było, ale ostatecznie Petrocub dostał w dziób
- TSC Bačka Topola – dziecko Orbana i sąsiedzkiego sojuszu
- Petrocub Hîncești – co to za drużyna?
- Trela: Jak (nie) grać w Europie. Polskie kluby jak oksfordzki trawnik
Fot. Newspix