Reklama

W Lechu zmieniali się rezerwowi, w Legii murowanie jak za Skorży

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

01 października 2015, 11:50 • 4 min czytania 0 komentarzy

Lech gra z mistrzem Szwajcarii, wielokrotnym uczestnikiem Ligi Mistrzów. Legia podejmuje Napoli, czyli też drużynę, która biła się w Champions League. Święto? Bynajmniej. W przypadku obydwu drużyn ważniejsza jest wyliczanka problemów i kłopotów, która przeważa jakąkolwiek radość z gry w pucharach. Lista dłuższa jest w przypadku poznaniaków, ale to w Warszawie szykują się do zmiany trenera.

W Lechu zmieniali się rezerwowi, w Legii murowanie jak za Skorży

O co w ogóle toczy się gra?

Atmosfera w Poznaniu i Warszawie jest jasna – Lech i Legia nie muszą swoich meczów wygrać. Jasne, są teraz w trudnej sytuacji w grupie i żeby marzyć o awansie muszą punktować, ale cóż… pozmieniały się priorytety. Zwłaszcza, jeśli gra się przeciwko tak silnym zespołom jak Bazylea czy Napoli.

Jeszcze dwa miesiące temu gdyby ktoś nam powiedział, że nasze eksportowe drużyny będą się mierzyć z tak silnymi zespołami i kompletnie nie będzie w mediach z tej okazji pompki, a przedstawiciele polskich drużyn nie będą mówić buńczucznie o tym, że interesuje ich tylko zwycięstwo, to pewnie byśmy ryknęli ze śmiechu. To się logicznie nie dodaje. No, ale polska piłka logiczną wciąż jednak nie jest.

W jakim składzie zagra Lech?

Reklama

Przez dwa tygodnie raczej nic się nie zmieniło – poznaniacy wciąż mają przede wszystkim punktować w lidze, a więc tam wystawiać najsilniejszy skład. O ile w klubie nie doszli do wniosku, że wystawiając na wpół rezerwowe ustawienie można narazić się na bęcki i jeszcze większą szyderę, to w Bazylei zobaczymy kilku graczy z ławki. A może nawet z trybun jak w przypadku Denisa Thomalli.

Przez ostatnie dwa tygodnie jednak zmieniło się pojęcie “rezerwowego” piłkarza. Gdy tak nazywano Keebę Ceesaya czy Tamasa Kadara, zagrali z Belenenses. Zagrali na tyle dobrze, że obaj teraz są podstawowymi zawodnikami. W czwartek wrócą więc do składu pewnie Kędziora z Douglasem. Znaki zapytania są też w przypadku Darko Jevticia, który, zdaniem trenera, nie ma siły na dłużej niż 45 minut. I pewnie też na więcej niż dwa mecze w tygodniu. A w niedzielę spotkanie z Cracovią.

Jak zmotywowana będzie Legia?

Wiadomo: sportowiec nie musi się motywować na żadnego rywala. Wiadomo: piłkarze Legii nie są głusi i wiedzą, że ich trener niebawem będzie zwolniony. Jak połączyć jedno z drugim? Bardzo trudno. Miało być przy Łazienkowskiej święto i będzie, bo wyprzedano cały stadion, ale raczej nie takie o jakim wszyscy marzyli. Liczy się nie Napoli, ale sprawa wokół Henninga Berga.

Piłkarze wiedzą, że nikt nie pompuje się specjalnie na starcie z Włochami. Słynne: nie muszą, tylko mogą. I takie postawienie sprawy oznacza zwykle odstępowanie nóg w ważnych starciach, mniejsza skrupulatność w defensywie, większa swoboda w ataku. To rzadko jest przepis na sukces, a zwłaszcza w starciu z rywalem, który zwykle gra w Lidze Mistrzów. A Legia dopiero do niej aspiruje.

Co z Jasminem Buriciem?

Reklama

Ostatnio napisaliśmy, że Lech specjalnie pożytku z bośniackiego bramkarza nie ma. Prowadzi grę, stwarza sytuacje, ale też wie, że rywal kilka razy skontruje i dwie-trzy z tych okazji skończą się celnym strzałem. Wszystkie trzeba wybronić, a Burić wpuszcza co najmniej jedną. W Bazylei Lech raczej atakować nie będzie, czyli bramkarz będzie miał więcej roboty.

Gdy rozmawialiśmy z nim niedawno, wspominał, że najchętniej wraca do meczu z Dnipro Dniepropietrowsk na wyjeździe. Sporo kontuzji, szybko strzelona bramka i obrona Częstochowy przez resztę meczu. Może to są właśnie warunki cieplarniane dla Bośniaka, w nich czuje się najlepiej i wtedy będzie najlepiej bronił? Lech w takim meczu skutecznego bramkarza potrzebuje jak tlenu, inaczej skończy się masakrą.

Co z Ondrejem Dudą?

Wraca do zdrowia i do treningów. Choć i tak gdy był zdrowy, to nie był w formie, grał nonszalancko. Sprawiał wrażenie, jakby z racji tego, że skoro tak czy siak jest dogadany z Interem, to nie musi się już w ogóle starać i może się skupić na pięknym, a nie skutecznym aspekcie swojej gry. Nie wychodziło ani jedno, ani drugie.

Jednocześnie ten, który uzupełnia Nikolicia pod nieobecność Dudy – Aleksandar Prijović ma skłonności do równie słabej postawy. “Przegląd Sportowy” podaje, że Henning Berg ma pomysł na to, jak pogodzić Słowaka ze Szwajcarem – nie wystawi żadnego z nich. Zamiast dziesiątki będzie trzech defensywnych pomocników – przed obrońcami zagra Michał Pazdan, a w środku pola będzie jeszcze Rafał Makowski i Stojan Vranjes. Ostatni raz Legia tak defensywnie grała za Macieja Skorży.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Policja aresztowała trzy osoby za obrażanie piłkarzy Barcelony na tle rasowym

Bartosz Lodko
0
Policja aresztowała trzy osoby za obrażanie piłkarzy Barcelony na tle rasowym

Komentarze

0 komentarzy

Loading...