Reklama

Sędzia zakończył mecz po 45 minutach. „Poczułem się zagrożony”

Paweł Wojciechowski

Opracowanie:Paweł Wojciechowski

22 października 2024, 13:35 • 3 min czytania 13 komentarzy

Mecz jednej z mazowieckich grup B-klasy nie został wznowiony po przerwie, bo… arbiter tego spotkania bał się o swoje bezpieczeństwo. Lżony i atakowany w przerwie przez jednego z „sympatyków” gospodarzy postanowił nie prowadzić już spotkania w drugiej połowie i zakończył je po 45 minutach.

Sędzia zakończył mecz po 45 minutach. „Poczułem się zagrożony”

Chodzi o mecz Walki Kosów z rezerwami SEMPA Ursynów, które prowadził Hubert Pułapa. Sam poszkodowany w rozmowie z dziennikarzami TVP Sport przyznał, że w trosce o własne bezpieczeństwo poprosił o wezwanie patrolu policji. Zanim jednak przyjechali, arbiter opuścił stadion i pojechał do domu.

Mecze najniższej klasy rozgrywkowej często prowadzi jeden sędzia i tak było też tym razem. Krążą legendy o trudnościach, jakie stoją przed młodymi rozjemcami, często zaczynającymi swoją karierę sędziowską właśnie w takich okolicznościach, narażeni na zaczepki nierzadko podpitych jegomości, głośno niezgadzających się z ich decyzjami na boisku.

Tu akurat goście prowadzili 1:0 i w przerwie spotkania sędzia został zaatakowany przez jednego z „kibiców” gospodarzy. – Schodząc do szatni sędziowskiej, którą podczas zawodów był mój samochód, z zaatakował mnie jeden z kibiców. Głośno powiedział: „z*****ć ci?”. Tylko spojrzałem w jego kierunku i powiedział: „co się tak patrzysz?!”. Po chwili ruszył w moją stronę. Został zatrzymany przez działacza klubu ubranego w jaskrawą kamizelkę. Odciągany agresor wykrzykiwał: „wyjdziesz tylko na parking, to cię z*****ę!”. Zamarłem w bezruchu. Pomyślałem sobie: co ja takiego zrobiłem, że on jest skłonny odebrać mi życie? Poczułem się zagrożony – powiedział Pułapa w rozmowie z TVP Sport.

Sędzia w przerwie spotkania podszedł do trenera gospodarzy i przekazał mu swoje obawy. Siedział w samochodzie, czekając na przyjazd policji, jednak kiedy ta wciąż się nie pojawiała, postanowił wyjechać spod stadionu. W tym czasie jeszcze doszło do przepychanek między agresywnym kibicem, a jednym z miejscowych działaczy, który zapewniał, że „zadba o bezpieczeństwo arbitra”.

Reklama

Klub z miejscowości Kosów z kolei umieścił w swoich mediach społecznościowych specjalne oświadczenie, w którym twierdzi, że nic się nie stało, a w komentarzach pojawiły się wyrazy wsparcia innych klubów, które narzekały na prowadzenie swoich spotkań przez Pułapę.

Przez 48 minut pierwszej połowy oraz czas czas przerwy i po niej:

  • nikt nieuprawniony nie przebywał/nie wtargnął na murawę,
  • nikt z zespołu WALKI KOSÓW, ani sztabu trenerskiego nie znieważył sędziego,
  • Kibice obu drużyn kibicowali wspólnie na trybunach i nikt ani w trakcie, ani po zakończeniu zawodów nie informował, że czuł się zagrożony,
  • Zawodnicy drużyny gości i sztab trenerski nie czuli się zagrożeni – czuli się zagubieni i pozostawieni przez Sędziego,
  • zawody nie zostały przerwane w żadnym momencie przez Sędziego. Zostały porzucone.

Dodatkowo warto podkreślić, że w dotychczasowej historii żadne zawody nie zostały przerwane przez Sędziego na naszym obiekcie, ani żaden Sędzia nie opisał w protokole pomeczowym, że czuł się zagrożony – możemy przeczytać w komunikacie.

Decyzję w sprawie ewentualnego dokończenia meczu bądź przyznania walkowera musi podjąć Mazowiecki Związek Piłki Nożnej.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Reklama

Fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Niższe ligi

Komentarze

13 komentarzy

Loading...