Jeden z tych piłkarzy, którzy mieli klasę. Wydawało się, że będziemy zazdrościć go Ukraińcom po wsze czasy. Elegant, profesor. Nieważne czy na boisku, czy poza nim. Karierę napędził mu klasyczny hat-trick z Barceloną na Camp Nou, jeszcze w czasach gry w Dynamie Kijów. Potem były złote czasy w Milanie i kompletna klapa w Chelsea. Na koniec dwie bramki strzelone Szwedom, w Kijowie, na Euro 2012. Piękna kariera. Dziś 39 lat kończy Andrij Szewczenko.
To były szalone czasy… W ogóle niespójne z teraźniejszością. Dynamo Kijów nie przystępowało do tego meczu w roli faworyta. To jasne. Nawet pomimo faktu, że dwa tygodnie wcześniej, przed własną publicznością, rozbroili Barcelonę 3:0. Gra przeciwko gospodarzom na Camp Nou to jednak zupełnie inna historia. Tak przynajmniej mogło się wydawać.
Nie była to Blaugrana tak medialna i uwielbiana przez cały świat jak dziś, lecz grzechem byłoby nazwać ją anonimową. Miała Reizigera, Couto, Figo czy Rivaldo. Całe to spotkanie z wysokości ławki obejrzał natomiast młodziutki, nikomu nieznany piłkarz rezerw, Carles Puyol. Dynamo posłało do boju swojego asa, Andrija Szewczenkę. Zawodnika, który doprowadził do jednego z największych i najboleśniejszych upokorzeń w całej historii Dumy Katalonii.
Po przenosinach do Mediolanu, na Ukrainie zostawił ojca, emerytowanego wojskowego, matkę nauczycielkę, siostrę, narzeczoną, najlepszego przyjaciela Giennadija oraz pasję do łowienia ryb i karaoke. Łatwo nie było. Pokój na pierwszym zgrupowaniu dzielił z Massimo Ambrosinim. – Po kilku lekcjach we włosko-rosyjskim centrum kulturalnym, rozumienie języka nie sprawia mu problemu – mówił wówczas zdumiony pomocnik Milanu.
Była też Złota Piłka w plebiscycie France Football. Wcześniej zdobyta Liga Mistrzów, a później Liga Mistrzów zaprzepaszczona i to właśnie przez niewykorzystany karny Szewczenki. My zapamiętaliśmy Dudek Dance, a Ukraińcy największą traumę swojego mistrza. A później Chelsea, czyli największy błąd w karierze. Jego kupno było kompletną klapą. Transferowym samobójem. Nie dał rady. Nic dziwnego, że dziennikarze brukowca „The Sun” mianowali Szewczenkę największą katastrofą dziesięciolecia. Na stare lata wrócił do Kijowa, gdzie grał w Dynamie i strzelał bramki na mistrzostwach Europy. Potem średnio poszło mu w polityce, a dziś wymieniany jest jako jeden z przyszłych kandydatów na selekcjonera reprezentacji Ukrainy. Dwa lata temu odmówił, ale teraz może być inaczej.