Reklama

Wszystko wróciło do normy – Brożkowi liczymy gole, a nie minuty

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

22 września 2015, 15:27 • 3 min czytania 0 komentarzy

Paweł Brożek znów okazał się – jak na standardy Ekstraklasy – Panem Piłkarzem. A początek sezonu miał przecież nie najlepszy i na taki obrót spraw wskazywało niewiele. Gdyby prześledzić opinie kibiców i ekspertów na jego temat z okresu, w którym liczyliśmy mu minuty bez gola, można by wyodrębnić dwie główne grupy komentarzy. Pierwsza: Brożek się po prostu kończy, druga (do której można zaliczyć i nas): Brożek się zmienia – z typowego snajpera w piłkarza, który głębiej cofa się po piłkę, rozgrywa, wypracowuje okazje kolegom. No i dość szybko przyszedł moment, w którym Brożek: a) pokazał, że do mety ma znacznie dalej, niż wielu się wydawało, b) jako strzelec ma również jeszcze sporo do zaproponowania. 

Wszystko wróciło do normy – Brożkowi liczymy gole, a nie minuty

Na początku zeszłego sezonu w sumie było trochę podobnie – Brożek też strzelił cztery bramki w tym okresie, ale wcześniej mocno mu się oberwało. Różnica taka, że wtedy seriami marnował dogodne sytuacje, a teraz długo miał problemy, by w ogóle do nich dojść. A skończy się to wszystko pewnie tak, jak zazwyczaj: Brożek zakręci się w okolicach piętnastu bramek w lidze i czołówki ligowych napastników. Ten typ tak ma.

Z Podbeskidziem zagrał niemal idealnie. Dostał notę “9” jako pierwszy piłkarz w tym sezonie. Gdyby dodatkowo zamienił na bramkę jeszcze dośrodkowanie Popovicia na początku meczu (trafił w słupek), zapewne skończyłoby się to notą marzeń. Jednak już po genialnej asyście przy bramce Boguskiego nie mieliśmy wątpliwości, że Brożek będzie najlepszym piłkarzem tej serii gier.

Bezapelacyjnie? Nie, wyzwanie rzucił mu Nemanja Nikolić – demolując Ruch tak, jak demolował przeciwników na początku sezonu. Na podium zmieścilibyśmy również Krzysztofa Janusa, który ośmieszył obronę Cracovii. Cała trójka znalazła się oczywiście w naszej jedenastce kozaków. Obok nich – głównie koledzy z zespołów. Zagłębie, Wisła i Legia pokazały w weekend najefektowniejszy futbol, wybór był oczywisty.

Problem mieliśmy w zasadzie jedynie z obsadą bramki. Można powiedzieć, że jak na złość. W zeszłym tygodniu wśród kandydatów ścisk jak na parkingach przed centrum handlowym w dzień rozpoczęcia wyprzedaży, w tym – luz, jak w dzień wolny od pracy, gdy wszystko jest zamknięte. Postawiliśmy na Nowaka, który przy stanie 0-1 skutecznie zatrzymał Łukasza Zwolińskiego, utrzymując swoją drużynę w grze. Poza tym spisywał się bez zarzutu, ciężko oskarżać go straconą bramkę.

Reklama

uyLLvCH

Badziewiacy… w zasadzie moglibyśmy tu wstawić skład Podbeskidzia z meczu z Wisłą, dokonując jedynie drobnych korekt. Ale to byłoby pójście na łatwiznę, inni też mają sporo brudów za paznokciami po tej kolejce. Ostatecznie wyróżniliśmy czterech bielszczan, tercet obrońców, który zapewnił wiele goli przeciwnikom, jeźdźca bez głowy, gościa, który postanowił nie wziąć udziału w meczu, w którym zagrał w pierwszym składzie i dwójkę, które zaliczyła kompletnie bezbarwne występy, tym samym mocno zawiodła swoich kolegów z drużyny i trenerów. Nie będziecie mieli problemów z przypasowaniem nazwisk.

QglUUhF

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Kozacy i badziewiacy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...