Julia Szeremeta. To nazwisko, które od kilku dni odmieniane jest przez wszystkie przypadki w przestrzeni medialnej. Z jednej strony pewna siebie, z drugiej – skromna, kulturalna i ułożona. Gdyby nie szereg zbiegów okoliczności, jej kariera mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej. Jaka była w dzieciństwie? Czemu zrezygnowała z karate na rzecz boksu? I ile medal olimpijski młodej pięściarki znaczy dla całej Lubelszczyzny?
Julia Szeremeta. Historia polskiej pięściarki
Boks – trochę z miłości, trochę z przypadku
Przebojem wdarła się do boksu olimpijskiego, choć tak naprawdę dla jej trenerów postawa Julii Szeremety nie jest zbytnio zaskakująca. Już od najmłodszych lat lubiła sztuki walki, ale ma to w genach – karate trenowała w młodości mama pięściarki, Wiesława. I to właśnie ta dyscyplina przypadła młodej zawodniczce z Lubelszczyzny najbardziej do gustu. Ale szybko okazało się, że nie ma w niej rywali mogących zagrozić Julii. Z czasem doszła też decyzja o wykluczeniu karate z grona sportów olimpijskich. A medal na igrzyskach marzył się zawodniczce już od najmłodszych lat.
To w dużej mierze zaważyło o zmianie priorytetów w przygotowaniach Szeremety. Zaczęła trenować boks, który zresztą też podobał się jej od zawsze. Pierwszym trenerem medalistki z Paryża został Józef Radziewicz. Szkolił on Julię w chełmskim MKS II LO. – Miło to wspominam, bo to była od zawsze fajna dziewczyna. Przyszła do mnie jako dwunastolatka, mając to doświadczenie z karate. Już na pierwszych treningach zauważyłem, że ma talent. Do tego dołożyła taką bojowość, no i posłuszeństwo. Co jej się powiedziało, to robiła. Często z nią rozmawiałem na temat przyszłości, czy będzie chciała dążyć do tego, żeby być kimś w tym boksie. I ona zawsze odpowiadała twierdząco. No i jest kimś, a ma zaledwie 20 lat – mówi nam Radziewicz.
Klub uczniowski, o którym mowa, dziś już nie istnieje. Założył go prezes Marek Sikora, który wraz z trenerem Radziewiczem zaczął namawiać dyrektora szkoły, aby ten zgodził się na istnienie sekcji bokserskiej. Jak się jednak okazało, zadanie nie było szczególnie trudne, bo wszyscy panowie pałają miłością do sportu i boksu na tyle, że zdecydowano się na stworzenie warunków do trenowania dla młodzieży. A do tej młodzieży należała wówczas Julia Szeremeta.
Nie był to jednak jedyny zbieg okoliczności, który przyczynił się do wychowania wielkiej pięściarki. Sporą zasługę ma w tym również Andrzej Stachura, czyli prezes klubu PACO Lublin. To prywatnie dobry przyjaciel ojca Julii, też zresztą Andrzeja, a znajomość obu panów okazała się kluczowa w wyborze miejsca do treningów dla Szeremety. Mówi o tym Józef Radziewicz: – Poszła do PACO wychowana przeze mnie, w późniejszym wieku. Wynikało to z faktu, że potrzebowała już bardziej rozbudowanych warunków do przygotowań. I miała wiele propozycji, w tym m.in. ze Szczecina czy z Warszawy. Ostatecznie zdecydowała się na Lublin, bo prezes i tata się znają, omówili to między sobą i ustalili szczegóły. Myślę, że to była bardzo dobra decyzja. Julia kontynuuje świetny poziom boksu, więc widać, że poszło to w odpowiednim kierunku – opowiada Radziewicz.
Co ciekawe, Szeremeta nie jest pierwszą olimpijką w gronie zawodniczek klubu PACO Lublin. Przed nią zaszczytu występu na igrzyskach dostąpiła bowiem Karolina Michalczuk, reprezentantka Polski na igrzyskach w Londynie w 2012 roku, gdzie zajęła ostatecznie 9. miejsce. Ale odpadła po walce z późniejszą brązową medalistką, Chungneijang Mery Kom Hmangte.
– Warsztat mamy dobry, to na pewno. Nie brakuje nam świetnych zawodniczek i zawodników. Doskonałym przykładem jest nie tylko Julia, ale też właśnie Karolina Michalczuk, która przecież była mistrzynią świata i dwukrotnie mistrzynią Europy. Można powiedzieć, że mamy w klubie patent na sukcesy pięściarek (śmiech) – wspomina byłą podopieczną Stachura. Dziś śledzi poczynania kolejnej z zawodniczek swojego klubu, tym razem na żywo, w Paryżu.
Charakterna dziewczyna z Bieniowa
Leżący w województwie lubelskim Bieniów jest najmniejszą miejscowością w całym sołectwie gminy Rejowiec. To właśnie stamtąd pochodzi Julia Szeremeta, która już od najmłodszych lat garnęła się do różnych prac gospodarskich i chciała nauczyć się samodzielności, co podkreślał w wywiadach jej ojciec. Mówi się o niej, że ma mocny charakter. W PACO trenuje głównie pod okiem Mariusza Malika, który w rozmowie ze Sportowymi Faktami WP przyznał, że Julia to „rogata dusza, która wydoroślała, ale boksuje tak samo: z zaangażowaniem, potrafi zaskoczyć, jest nieobliczalna”. A według sołtys Bieniowa, Jadwigi Mazurek, ten etap bycia „młodą i gniewną”, Szeremeta zostawia już powoli coraz mocniej za sobą:
– Jestem sołtysem 35 lat i Julię znam od maleńkości. Chodziła razem z moją wnuczką do tej samej szkoły w Stołpiu. Pamiętam ją bardziej jako dziecko, bo ostatnio przygotowywała się już przecież długo poza Bieniowem, w Lublinie. Wcześniej, kiedy jeszcze trenowała judo w Chełmie, to często ją widziałam, kiedy jeździła konno. Rodzice mają stadninę, więc stąd to się wzięło. A że jest charakterna? Mogę ją porównać do mojej wnuczki – w takim nastoletnim wieku bywa się młodym, gniewnym i potrzeba czasu, żeby poważniej podchodzić do życia. A teraz Julka już tak to wszystko właśnie traktuje, na poważnie – wyjaśnia pani sołtys.
Eksperci są zachwyceni jej stylem. Julia doskonale pracuje na nogach, ma nisko opuszczone ręce, zamiast wysokiej, bezpieczniejszej gardy. Ta widowiskowa postawa odzwierciedla jej charakter, chociaż Szeremeta ma też drugie oblicze. Na treningach posłusznie wykonuje polecenia, a w trakcie sytuacji o charakterze bardziej oficjalnym, robi wrażenie stonowanej i kulturalnej. Opowiadał nam o tym Wojciech Bartnik w rozmowie tuż po awansie Julii do półfinału:
– Jest bardzo silna psychicznie, to widać. A przy tym ma pokorę i szacunek. Ilekroć gdzieś tam osobiście spotykałem ją na rozmaitych imprezach, na których walczyła, to zawsze była bardzo kulturalna, ułożona. Z jednej strony skromna, z drugiej – pewna siebie. I według mnie to jest idealne połączenie w boksie, które pozwoli Julii na dotarcie przynajmniej do finału turnieju olimpijskiego, a być może nawet i zdobycie złotego medalu – powiedział Bartnik, dobrze przewidując przyszłość Szeremety na igrzyskach w Paryżu.
CZYTAJ TEŻ: „KLĄTWA” WOJCIECHA BARTNIKA ZDJĘTA. „CZUŁEM, ŻE JULIA ZDOBĘDZIE TEN MEDAL”
Andrzej Stachura wskazuje ponadto na świetne podejście Julii do najmłodszych. W wolnych od treningów chwilach, gdy zawodniczka jest akurat w swoim klubie, prowadzi grupy dziecięce. I wychodzi jej to ponoć znakomicie, dlatego prezes PACO Lublin wieszczy swojej zaledwie 20-letniej zawodniczce świetlaną przyszłość w roli trenerki.
– Ma swój świat, swój charakterek. Ale przede wszystkim jest ambitna. Bardzo lubią ją dzieci. Jak miała jakieś dłuższe przerwy, to prowadziła zajęcia z najmłodszymi. No i uwielbiają ją po prostu. Jeżeli pojawia się na to czas, to trener Malik daje jej możliwość trenowania dzieciaków. I to jest piękne, bo to nie tylko Julii podopieczni, ale też fani. Są w nią zapatrzeni, a i ona ma do nich świetne podejście. Poprawia tych młodych, ustawia ich, robi gimnastykę – wspaniale prowadzi te dobrze zaplanowane zajęcia. Z tego względu myślę, że w przyszłości Julka będzie też doskonałą trenerką. Jest bardzo młoda, a już ma przecież sporą wiedzę i doświadczenie przywiezione ze świata – opowiada Stachura.
Prezes PACO dodaje też, jak wielkie znaczenie będzie miał dla dalszych losów kariery Szeremety występ na igrzyskach w Paryżu: – Ciężką pracą już w tym wieku zapewniła sobie dobrą przyszłość. Otworzyła wiele drzwi, przed nią wiele dróg, którymi będzie mogła teraz dalej podążać. Zawsze będzie rozpoznawana przede wszystkim jako medalistka olimpijska – podsumowuje Stachura.
Widowiskowy styl
Julia Szeremeta jako pięściarka zachwyca przede wszystkim swoją lekkością w ringu. Jest mobilna, ma doskonale opanowaną pracę nóg. Do tego boksuje z opuszczonymi rękami, co wymaga ogromnego refleksu i pewności siebie. Według trenerów i ekspertów medalistka olimpijska z Paryża ma wszystkie te cechy, które zresztą czynią z niej znakomitą pięściarkę. Ale, jak się okazuje, ten osobliwy styl wypracowała na przestrzeni wielu lat treningów. Jak bowiem opowiada Józef Radziewicz, w pierwszym okresie przygotowań pod jego okiem Szeremeta boksowała bezpieczniej:
– Ja ją uczyłem rączki trzymać wysoko (śmiech). A jej aktualna postawa wymaga ogromnych umiejętności. Fundamentem jest świetna praca nóg – odskok, doskok. Zaczęła te ręce opuszczać, ale to jej akurat po prostu wychodzi, bo ma refleks. Jest niesamowicie szybka. Ale musi być przy tym wszystkim bardzo uważna – kiedy trafi na rywalkę, która będzie umiała naruszyć ją prawym czy lewym sierpem, to może się to źle skończyć. Niemniej jednak w mojej ocenie sztab wykonuje z nią dobrą pracę, a ten styl – choć widowiskowy – jest w przypadku Julki także skuteczny – ocenia swoją byłą podopieczną Radziewicz.
ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl
Takie samo zdanie ma Wojciech Bartnik, były szkoleniowiec męskiej kadry w boksie olimpijskim. Podkreśla on ponadto rolę Tomasza Dylaka, czyli obecnego trenera pięściarek w reprezentacji Polski. – Julka jest niesamowita. Byłem na jej walce w zeszłym roku na młodzieżowych mistrzostwach Europy i tam zdobyła tytuł, fenomenalnie się zaprezentowała. Ma ten swój styl, niektórzy mówią, że to nonszalancja, ale ona po prostu boksuje na refleksie, na zwodach, technicznie. Myśli w ringu, słucha narożnika i to jej wychodzi na dobre – powiedział nam Bartnik.
Mimo dążenia do samodzielności i twardego stąpania po ziemi, widać w 20-letniej pięściarce z Bieniowa dużo rozwagi. W ringu lubi się dobrze bawić, co zresztą sama przyznawała w wywiadach. Nie ma dla niej zbyt wielkiego znaczenia, z kim się zmierzy w kolejnej walce. Ona po prostu chce wyjść i zrobić swoje, mając przekonanie, że zawsze będzie w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
A wyczyny Szeremety i jej nietuzinkowy styl przyciągają nie tylko kibiców czy ekspertów, ale też najmłodszych fanów sztuk walki. Mimo zaledwie 20 lat na karku, Julia już stanowi inspirację dla innych. Ale to świadczy również o jej niebagatelnych umiejętnościach oraz talencie. – Mamy kolejne zawodniczki i zawodników, którzy idą w jej ślady. Wie pan, to jest kompleksowe wychowanie i przygotowywanie takich dzieci już od dwunastego, trzynastego roku życia. To jest masa pracy. Julka trenuje nawet dłużej, bo łącznie to będzie około 13 lat – najpierw było karate, w międzyczasie gdzieś judo, potem ten boks. Ale w połączeniu z ogromnym talentem, którym niewątpliwie ona dysponuje, widać tego efekty. I z tego jesteśmy bardzo zadowoleni – mówi prezes PACO Lublin.
Święto Bieniowa i całej Lubelszczyzny
Mała miejscowość, z której pochodzi Szeremeta, od kilkunastu dni żyje tylko igrzyskami olimpijskimi. Wszyscy interesują się kolejnymi występami córki swoich sąsiadów, państwa Szeremetów. W Bieniowie liczącym około 50 mieszkańców wszyscy doskonale się znają, zwłaszcza że mama Julii jest właścicielką lokalnego supermarketu. Sukces pięściarki odbija się jednak nie tylko tutaj szerokim echem. To ogromne wydarzenie również dla całej Lubelszczyzny, która obecnie pod względem sportowym staje się coraz mocniejszym punktem na mapie Polski.
– Na Lubelszczyźnie tego brakowało, mało mamy olimpijczyków. Ale sport w naszych stronach się mocno podciągnął ostatnimi czasy, wróciliśmy do najwyższych klas rozgrywkowych w piłce nożnej czy żużlu. Dobrze wygląda też siatkówka, Lublin będzie reprezentował przecież Wilfredo Leon, stąd pochodzi także Aleksandra Mirosław, złota medalistka olimpijska we wspinaczce na czas. Pamiętam, kiedy w latach 90. byłem w Ostrawie na zawodach kulturystycznych. Wszędzie widziałem banery z napisem „Ostrawa – miasto sportu”. Zazdrościłem im tego. A teraz z dumą mogę powiedzieć, że Lublin też się stał takim miastem sportu – powiedział nam Andrzej Stachura.
Mimo że Julia Szeremeta wyprowadziła się z rodzinnego Bieniowa wcześnie, by móc trenować boks, to w Bieniowie dalej uważana jest za lokalną bohaterkę. Rodzice przyjmują gratulacje, a emocje związane z oglądaniem występów pięściarki w Paryżu udzielają się wszystkim – nawet tym, którzy ze sportem od zawsze mieli mało wspólnego. A kiedy medalistka olimpijska wróci w rodzinne strony, z pewnością zostanie odpowiednio przywitana: – Dużo się o tym mówi, w zasadzie w całym Bieniowie i okolicach, to jest to temat numer jeden. Jesteśmy bardzo dumni z naszej przecież mieszkanki. Huczne powitanie po powrocie do rodziców? Jeszcze tego nie planowaliśmy, ale coś na pewno trzeba będzie zorganizować (śmiech) – zdradza sołtys Jadwiga Mazurek.
Z kolei Józef Radziewicz przyznaje, że wraz z rodzicami Julii planuje odebrać ją z lotniska i złożyć pierwsze gratulacje już w Polsce. Dla pierwszego trenera Szeremety, taki sukces byłej podopiecznej jest nie tylko ogromnym powodem do dumy, ale przede wszystkim wzbudza wielkie emocje. Nie może ich również powstrzymać Andrzej Stachura.
– Ja przed każdą jej walką mam problem, żeby zasnąć (śmiech). Mam problemy ze snem, z emocjami. Bardzo się tym wszystkim przejmuję. Ale to mimo wszystko są przecież piękne chwile, wzruszające. To zwieńczenie wieloletniej pracy, którą włożyliśmy w klub. Dla mnie osobiście możliwość wyjazdu na igrzyska, żeby kibicować swojej zawodniczce w walce o medal olimpijski, a na dodatek jeszcze złoty, to jest też po prostu spełnienie marzeń – mówi Stachura.
I wcale się prezesowi PACO Lublin nie dziwimy, bo przecież walki Julii Szeremety na igrzyskach to pokaz szalonego, ale zarazem wyrafinowanego boksu, który jest widowiskowy. Czy okaże się na tyle skuteczny, by ponieść młodą pięściarkę do olimpijskiego złota? Przekonamy się już dziś o 21:30.
BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI
Fot. Newspix.pl
Czytaj też:
- Czy Szeremeta walczy o złoto z mężczyzną, czyli dlaczego nie można ufać IBA?
- Skrzecz: Wierzę, że sukces Szeremety poruszy w kraju naszą dyscyplinę
- Bolesna lekcja siatkówki. Srebrni Polacy zdominowani przez Francję
- „Może jeszcze uda się zreformować polskie ciężary”. Zygmunt Smalcerz, legenda sztangi [WYWIAD]
- Medal Natalii Kaczmarek, to nie TYLKO brąz. To AŻ brąz [KOMENTARZ]