Jerzy Brzęczek – czego można się było spodziewać od dobrych kilkunastu tygodni – wreszcie wyleciał z Lechii Gdańsk. Najzdolniejszy ponoć absolwent Szkoły Trenerów PZPN nie dał żadnych argumentów za swoim pozostaniem. Żartowaliśmy nawet, że jedyną osobą, która faktycznie mogłaby go wybronić, jest Małgorzata Domagalik, przyjaciółka rodziny. Poza tym jednak “Papież” całkowicie sparzył się na swoim pierwszym ekstraklasowym miejscu pracy. Nie miał wyników, pomysłu na drużynę, nie narzucił praktycznie żadnego charakterystycznego stylu. Kto oglądał Lechię, ten wie, że wszyscy grali tam pod siebie, bez konkretnej idei.
Dziś – po wywróceniu linii pomocy do góry nogami – władze klubu postanowiły zatrudnić nowego trenera. I sięgnęły po swojego znajomego. Thomas Von Heesen. Nazwisko znane gdańskim kibicom, bo ten sam człowiek jeszcze półtora roku temu zapewniał, że – cytujemy – “chcemy coś w Gdańsku i Lechii poruszyć”. Teraz dostał okazję, żeby się wykazać.
Kim jednak jest Von Heesen? Co osiągnął? Skąd się wziął?
Kariera Von Heesena w liczbach. Źródło: Wikipedia
Najpierw był bombowy debiut w Arminii. 2. Bundesliga na kolanach, wywalczony w cuglach upragniony awans, a potem… rezygnacja z trenerskiego stołka. Zamiast tego został dyrektorem sportowym.
Rok dyrektorowania, a potem powrót do szatni. Tym razem objął Saarbrucken w 2.Bundeslidze, z którym uplasował się w środku tabeli. Po sezonie wrócił na stanowisko dyrektora sportowego Arminii. Nie ma co się rozwodzić nad tym, że był przez dwa mecze trenerem przejściowym, kiedy Benno Mohlmanna zmieniał Uwe Rapolder, ale warto pochylić się nad ponownym wejściem Von Heesena do trenerki w 2005. Tym razem już najwyższa półka, Bundesliga z Arminią. Zapewnił klubowi utrzymanie w pierwszym sezonie, w drugim na półmetku zrezygnował, ale Bielefeld znowu zachowało ligowy byt.
W sezonie 06-07 uniknął gorącego finiszu rozgrywek, ale w Norymberdze pojawił się jako ratownik. Cała wiosna poświęcona na to, by Nurnberg zostało w Bundeslidze, ale ta misja się jednak nie powiodła. Von Heesen ozostawił po sobie spory niesmak, o czym rozpisywała się niemiecka prasa.
“Gdzie jest Tommy?”
Po spadku Norymbergi szkoleniowiec zniknął. Wciąż zajmował stanowisko trenera, tymczasem nikt nie miał z nim kontaktu, nikt w klubie nie mógł się do niego dodzwonić. Już wcześniej był nielubiany w Norymberdze, miał problemy w komunikacji z pracownikami i piłkarzami. Na powyższych transparentach kibice napisali: “Z przyzwoitością do drugiej ligi, a nie z Von Heesenem” a także “Von Heesen – do fryzjera do Bielefeldu, a po spadek do Norymbergi” – to drugie to przytyk odnośnie tego, że Von Heesen regularnie, co cztery tygodnie, jeździł do Bielefeldu się strzyc. Ogółem zarzucano mu, że wykazuje za mało zaangażowania w klub.
Później epizod cypryjski. Półtora roku w Apollonie, gdzie w pierwszym sezonie bił się o puchary (ostatecznie brakło mu punktu), a w lutym 2010 rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron.
Ostatnia praca to Kapfenberg, a i tu było ciekawie. Najpierw w roli szkoleniowca zleciał z hukiem z austriackiej Bundesligi. Po spadku podpisano z nim jednak trzyletni kontrakt na stanowisku dyrektora sportowego. Wytrzymał dwa lata, a lokalna prasa pisała, że Van Heesen… za dużo podróżuje. Klaus Schmidt, który zastąpił Niemca na stołku trenerskim, przyznał, że widział szefa tylko kilka razy przez cały ten czas. Von Heesen wciąż działał przy Kapfenbergu jako szeroko rozumiany konsultant, głównie w sprawie transferów. Pośredniczył choćby przy ściągnięciu Ronivaldo, który zrobił furorę, po czym do Austrii Wiedeń. Von Heesen jeździł też szukać talentów do Chorwacji.
Następnie trafił do HSV, w którego barwach za czasów kariery piłkarskiej rozegrał ponad 300 meczów. Tutaj należał do rady nadzorczej, ale w lutym zrezygnował z tej funkcji i później pracował dla jednego z “partnerów” klubu, który “wypożycza” HSV pieniądze na transfery młodych talentów. Jednym słowem: gdy klub sprzedaje taki talent, firma dostaje z tego część pieniędzy. Von Heesen miał odegrać kluczową rolę choćby w transferze Batuhana Altintasa z Bursasporu do Hamburga, a jeszcze w czerwcu tego roku udzielał wywiadu portalowi Sportal.de, że osobiście monitoruje pięciu, sześciu kolejnych zawodników. Artykuł zatytułowano “Von Hessen – poławiacz złota?”.
Sezon trenerski Von Heesena w Kapfenberg. Źródło: Wikipedia.
Fakty: ostatni raz naprawdę dobry sezon jako trener miał w zeszłym tysiącleciu. Sprawdził się właściwie tylko u siebie, czyli w Arminii, bo można mu zaliczyć również za sukces utrzymanie jej dekadę temu w lidze. Od kilku lat w ogóle nie parał się trenerką, raczej transferami. Wchodził zresztą w tę branżę z coraz większym zaangażowaniem.
Powiedzieć, że to zagadkowy wybór, to nic nie powiedzieć. To nie jest klasyczny szkoleniowiec, z głową w taktyce i planie na jutrzejszy trening, ale facet, który więcej czasu poświęcał ostatnio analizie rynku transferowego. Czyli gdzie, jak gdzie, ale w Gdańsku będzie miał okazję się wykazać.