PZPN właśnie ogłosił listę powołanych do reprezentacji PZPN na mecze z Niemcami oraz Gibraltarem. Z grubsza nie ma większych sensacji, tak naprawdę każde nazwisko da się bardzo solidnie uzasadnić, ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zostawili przy tej okazji swojego komentarza. Najpierw szybko lista:
1. Michał Pazdan (Legia Warszawa)
2. Ariel Borysiuk (Lechia Gdańsk)
3. Bartosz Kapustka (Cracovia)
4. Karol Linetty (Lech Poznań)
5. Tomasz Jodłowiec (Legia Warszawa)
6. Krzysztof Mączyński (Wisła Kraków)
7. Sebastian Mila (Lechia Gdańsk)
Linetty, Jodłowiec i Pazdan – tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Stały wysoki poziom niezależnie od formy zespołów, w których występują. Spore umiejętności, niezła forma, będą walczyć o pierwszy garnitur. Mączyński też nie dziwi – skoro przyjeżdżał na kadrę z Chin, tym bardziej powinien z Krakowa, w którym zresztą prezentuje się całkiem solidnie.
Na pochwałę zasługuje też powołanie Kapustki. Tak jak i wcześniej szansa dla Kownackiego – wygląda to na nieco szerszy plan dość spokojnego i pozbawionego szaleństw wprowadzania w atmosferę kadry rodzimych talenciaków. Skoro jesteśmy w stanie tracić jedno miejsce na zgrupowaniu na Brazylijczyka – jedno może też być zarezerwowane dla utalentowanego młodziana, który za dwa lata może stanowić o sile reprezentacji (albo Olimpii Grudziądz, nie da się przewidzieć). Przy Kapustce pojawia się dodatkowy plusik – bo chłopak zwyczajnie jest w gazie.
Wątpliwości? Naturalnie przy Mili. Rozumiemy zasługi Sebastiana, doskonale zdajemy sobie sprawę, że umiejętności mu nie wyparowały, ale fakty są niezbyt korzystne. Ostatni dobry występ – w “Świecie według Kiepskich”. Na upartego jeszcze w kampaniach reklamowych Lechii. Jeśli ma robić atmosferę i w ogóle być dobrym duchem, to dobralibyśmy mu do towarzystwa Marka Saganowskiego. Obaj są w podobnej formie. Z drugiej strony – krytykować powołanie Mili na mecz z Niemcami… Ryzykowne. Bardzo ryzykowne. Nawet jeśli byłby kontuzjowany i miał pełnić wyłącznie rolę talizmanu. Sebastian na powołanie nie zasługuje, ale kadrze chyba jest potrzebny.
Do tego dyskusyjne jest dla nas powołanie Borysiuka w świetle formy Dominika Furmana. To są już jednak takie szczegóły, że nawet nasze czepialstwo wymięka. Tym bardziej, że tysiąc razy bardziej niż Borysiuk wnerwia nas w tej kadrze Cionek. To nie zmieni się nigdy.
Fot. FotoPyK