Niestety, mamy coraz gorsze zdanie o ludziach wydających wyroki w Komisji Ligi. Powiedzieć, że nie czują sportu – to nic nie powiedzieć. Oni ten sport psują. Tym razem przyfasolili tak kretyńskim wyrokiem, o jaki nawet my ich nie podejrzewaliśmy.
Jak pewnie widzieliście, zawodnik Termaliki (Ziajka) zaatakował zawodnika Ruchu (Gigołajewa). Inicjatorem całego zajścia i stroną agresywną był Ziajka, to jemu w stu procentach odbiło i to on usiłował przeciwnika powalić metodami spod wiejskiej remizy. Gigołajew w zasadzie nie zrobił nic poza tym, że sytuacja go w oczywisty sposób wzburzyła i nie krzyczał „proszę mnie nie bić, bo wezwę policję”, tylko się trochę postawił. Już werdykt sędziego był naszym zdaniem kontrowersyjny. A raczej głupi, w myśl zasady, że po równo, to sprawiedliwie. Żółta dla Gigołajewa i czerwona dla Ziajki, tak to powinno wyglądać.
Arbiter ma tylko sekundy na podjęcie decyzji, często też nie widzi wszystkiego dobrze. Natomiast Komisja Ligi dysponuje licznymi powtórkami i może się nad nimi pochylać nawet przez dziesięć godzin.
Niestety, tym ludziom chyba nie starczyłoby życia, żeby dostrzec, że obaj piłkarze nie zawinili w tym samym stopniu. Zarówno Ziajka, jak i Gigołajew zostali ukarani trzema meczami dyskwalifikacji. Gdyby Komisja Ligi rozstrzygała o zwykłych sprawach, to niestety na ulicach bandyci mieliby dokładnie tyle samo praw, co osoby napadnięte. Wystarczyłoby, że napadnięty nie przyjmie łomotu z uśmiechem.
Panowie, dość już tych kompromitacji. Weźcie się podajcie w komplecie do dymisji i dajcie szansę nowym ludziom. Może jakimś cudem trafi się ktoś bez drastycznej wady wzroku.
PS Szczęście w nieszczęściu, że Gigołajewowi wszystko jedno, czy dostanie jeden mecz kary, czy trzy. I tak jest zawieszony za prawdopodobne spowodowanie wypadku po pijaku.
Fot. FotoPyK