Osiemnaście lat, sześć miesięcy i szesnaście dni. Dokładnie tyle miał w momencie debiutu w reprezentacji. Ledwie kilka dni wcześniej podpisał kontrakt z Manchesterem United i zdążył zadebiutować w Premier League w meczu z Boltonem Wanderers. Wtedy mówiło się, że talent. Że być może następca Davida Beckhama, ale byli też i tacy, którzy w niego nie wierzyli. Wytykali brawurę, przesadną widowiskowość, samolubność. Dwanaście lat temu Cristiano Ronaldo po raz pierwszy zagrał w narodowych barwach.
To był mecz z Kazachstanem. Ronaldo wszedł w przerwie, zmieniając przygasającą już awówczas portugalską legendę, Luisa Figo. Mecz skończył się skromniutkim 1:0 po bramce Simao. To był początek pięknej przygody, która teraz – dwanaście lat później – zdaje się nie mieć końca. Portugalia z Ronaldo jest taka sobie, ale bez Ronaldo nie istnieje. On daje jej 50 procent, jeśli nie więcej.
Pierwszą wielką imprezą było Euro 2004, dla niego i wszystkich Portugalczyków mistrzostwa wyjątkowe, bo rozgrywane na własnej ziemi. Pierwszy gol w kadrze? Właśnie na tym turnieju, w meczu otwarcia, przegranym 1:2 z Grecją. Po meczu z tą samą drużyną, po przegranym finale, zdjęcia młodego, szlochającego Ronaldo, obiegną cały świat. Do tamtej pory wszystko szło mu jak z płatka. Łatka wielkiego talentu, transfer do wielkiego klubu, reprezentacja… To był pierwszy, wielki cios. Pierwsza przegrana.
Na mistrzostwach świata w 2006 trafił na najbardziej paździerzową grupę, jaką można sobie wyobrazić. Meksyk, Angola i Iran. Ronaldo zdobył ledwie jedną bramkę, ale i tak został nominowany do nagrody najlepszego młodego piłkarza turnieju, którą ostatecznie zgarnął Lukas Podolski. Po raz pierwszy Ronaldo założył opaskę kapitańską dwa dni po 22. urodzinach. Ponoć na oficjalną prośbę prezesa portugalskiej federacji, której przychylił się selekcjoner Luis Felipe Scolari.
Potem był ćwierćfinał Euro 2008, 1/8 finału na mundialu w RPA, półfinał Euro 2012 i fatalne mistrzostwa w Brazylii, gdzie Portugalczycy nawet nie wyszli z grupy. Mimo to Ronaldo odhaczył chyba jeden z ważniejszych rekordów. Jako pierwszy piłkarz w historii zdobywał bramki na sześciu kolejnych wielkich imprezach. Począwszy od Euro 2004, na mundialu w 2014 roku kończąc.