Reklama

Dobra zabawa Carlo Ancelottiego

Patryk Stec

Autor:Patryk Stec

01 czerwca 2024, 23:41 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nerwowe żucie gumy i mocno skupiona twarz Carlo Ancelottiego. Obok krzyczący do piłkarzy Davide, asystent i syn Carletto. Pierwsza połowa finału Ligi Mistrzów kompletnie nie układała się po myśli Realu Madryt. Druga wręcz przeciwnie. Za wszystko, co złe i wszystko, co dobre w tym meczu, odpowiadał trenerski geniusz.

Dobra zabawa Carlo Ancelottiego

Jeden atut BVB był wielokrotnie wymieniany przez piłkarskich ekspertów przed sobotnim meczem – gra z kontry. Real wyszedł ze złym nastawieniem, ryzykował, grając nieprzygotowanym pressingiem, pozwalając dortmundczykom rozkręcić się w fazach przejściowych. Taki błąd w nastawieniu zdarzył się “Królewskim” w tym sezonie tylko raz, podczas jesiennego meczu z Atletico, za który Ancelottiemu mocno się dostało. Dani Carvajal, bohater finału, mówił po meczu, że po pierwszych 45 minutach Real nie zasługiwał nawet na remis w tym spotkaniu. Druga połowa to już całkiem inna bajka, z happy endem dla Los Blancos.

Carlo Ancelotti bawi się życiem i piłką – nie da się inaczej określić jego drugiej kadencji w Realu Madryt. Podczas świętowania zakłada okulary przeciwsłoneczne, a do ust wkłada cygaro, żeby zrobić sobie selfie z piłkarzami Realu. Przed finałem Ligi Mistrzów z rozbrajającą szczerością i uśmiechem przyznaje za to: “Powiedziałem Joselu, że przez niego nie jesteśmy jeszcze na wakacjach”, nawiązując do genialnego spotkania Hiszpana w półfinale. Tylko legenda może sobie pozwolić na taki luz przed meczem, który dla wielu trenerów byłby najważniejszym w życiu.

Reklama

Włoch jest dla swoich piłkarzy niczym ojciec. Ze starszymi zawodnikami, takimi jak Toni Kroos czy Dani Carvajal, rozmawia po partnersku, młodych otacza specjalną opieką. Specjalna więź łączy go z Brazylijczykami. Doskonale świadczy o tym obrazek ze świętowania zwycięstwa w Lidze Mistrzów przed dwoma laty. Wtedy tańcowi zwycięstwa oddali się Vinicius, Rodrygo oraz Camavinga. Nagle znikąd pojawił się Ancelotti i tańczył niczym student na połowinkach. Ten trener przeżywa kolejną młodość.

Nie można zapomnieć o jednej rzeczy – że przecież niedawno wszystkim wydawało się, że kariera Carlo Ancelottiego zmierza ku końcowi. Utknął wtedy w Evertonie i nikt już nie spodziewał się po nim wielkich rzeczy. Trzy lata temu Florentino Perez w pierwszej kolejności zgłosił się do Massimiliano Allegriego, który ostatecznie mu odmówił. Wtedy do gry wkroczył Carlo. I odrodził się jak feniks z popiołów. Wrócił do Madrytu, po czym zdobył kolejne dwa puchary najlepszej ligi świata.

W sobotni wieczór zobaczyliśmy dwa całkowicie inne oblicza drużyny Realu. Wszyscy doskonale wiedzą, że w DNA tego klubu jest powrót do meczu w każdym momencie. Zupełnie tak, jakby ktoś wciskał magiczny guzik. Teraz ktoś to zrobił w przerwie. Miejmy nadzieję, że będzie nam dane obejrzeć obrazki z szatni Realu, bo możemy tam usłyszeć niesamowite słowa. I wcale byśmy się nie zdziwili, jeśli nie padłyby one wcale z ust Ancelottiego. To trener, który wie kiedy milczeć i zaufać swoim piłkarzom. Niesamowite wyczucie zawodników i zarządzanie szatnią to być może jego najważniejsze umiejętności. Nie ma pod tym względem lepszego trenera.

Przed Ancelottim prawdopodobnie ostatni rok w Realu i na ławce trenerskiej, zapowiedział już w końcu, że to właśnie w Madrycie skończy karierę. Niech nikt jednak nie sądzi, że zadowoli się “tylko” pięcioma trenerskimi wygranymi w Lidze Mistrzów.

Reklama

PUCHARY LIGI MISTRZÓW – CARLO ANCELOTTI W ROLI TRENERA:

  • 2003 (AC MILAN)
  • 2007 (AC MILAN)
  • 2014 (REAL MADRYT)
  • 2022 (REAL MADRYT)
  • 2024 (REAL MADRYT)

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Od dziecka fan Realu Madryt i hiszpańskiej piłki, ale nieobce są mu realia klubów z niższych lig. Dużą część wolnego czasu spędza na czytaniu książek o służbach specjalnych, polityce i grze w Football Managera. Ma licencję UEFA C, więc ma papier na używanie słów "tercja", "baza" i "półprzestrzeń".

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...