Nerwowe żucie gumy i mocno skupiona twarz Carlo Ancelottiego. Obok krzyczący do piłkarzy Davide, asystent i syn Carletto. Pierwsza połowa finału Ligi Mistrzów kompletnie nie układała się po myśli Realu Madryt. Druga wręcz przeciwnie. Za wszystko, co złe i wszystko, co dobre w tym meczu, odpowiadał trenerski geniusz.
Jeden atut BVB był wielokrotnie wymieniany przez piłkarskich ekspertów przed sobotnim meczem – gra z kontry. Real wyszedł ze złym nastawieniem, ryzykował, grając nieprzygotowanym pressingiem, pozwalając dortmundczykom rozkręcić się w fazach przejściowych. Taki błąd w nastawieniu zdarzył się “Królewskim” w tym sezonie tylko raz, podczas jesiennego meczu z Atletico, za który Ancelottiemu mocno się dostało. Dani Carvajal, bohater finału, mówił po meczu, że po pierwszych 45 minutach Real nie zasługiwał nawet na remis w tym spotkaniu. Druga połowa to już całkiem inna bajka, z happy endem dla Los Blancos.
Carlo Ancelotti bawi się życiem i piłką – nie da się inaczej określić jego drugiej kadencji w Realu Madryt. Podczas świętowania zakłada okulary przeciwsłoneczne, a do ust wkłada cygaro, żeby zrobić sobie selfie z piłkarzami Realu. Przed finałem Ligi Mistrzów z rozbrajającą szczerością i uśmiechem przyznaje za to: “Powiedziałem Joselu, że przez niego nie jesteśmy jeszcze na wakacjach”, nawiązując do genialnego spotkania Hiszpana w półfinale. Tylko legenda może sobie pozwolić na taki luz przed meczem, który dla wielu trenerów byłby najważniejszym w życiu.
DON CARLO ANCELOTTI WITH CIGAR. pic.twitter.com/NdbR9XIeYY
— Madrid Zone (@theMadridZone) May 12, 2024
Włoch jest dla swoich piłkarzy niczym ojciec. Ze starszymi zawodnikami, takimi jak Toni Kroos czy Dani Carvajal, rozmawia po partnersku, młodych otacza specjalną opieką. Specjalna więź łączy go z Brazylijczykami. Doskonale świadczy o tym obrazek ze świętowania zwycięstwa w Lidze Mistrzów przed dwoma laty. Wtedy tańcowi zwycięstwa oddali się Vinicius, Rodrygo oraz Camavinga. Nagle znikąd pojawił się Ancelotti i tańczył niczym student na połowinkach. Ten trener przeżywa kolejną młodość.
Nie można zapomnieć o jednej rzeczy – że przecież niedawno wszystkim wydawało się, że kariera Carlo Ancelottiego zmierza ku końcowi. Utknął wtedy w Evertonie i nikt już nie spodziewał się po nim wielkich rzeczy. Trzy lata temu Florentino Perez w pierwszej kolejności zgłosił się do Massimiliano Allegriego, który ostatecznie mu odmówił. Wtedy do gry wkroczył Carlo. I odrodził się jak feniks z popiołów. Wrócił do Madrytu, po czym zdobył kolejne dwa puchary najlepszej ligi świata.
W sobotni wieczór zobaczyliśmy dwa całkowicie inne oblicza drużyny Realu. Wszyscy doskonale wiedzą, że w DNA tego klubu jest powrót do meczu w każdym momencie. Zupełnie tak, jakby ktoś wciskał magiczny guzik. Teraz ktoś to zrobił w przerwie. Miejmy nadzieję, że będzie nam dane obejrzeć obrazki z szatni Realu, bo możemy tam usłyszeć niesamowite słowa. I wcale byśmy się nie zdziwili, jeśli nie padłyby one wcale z ust Ancelottiego. To trener, który wie kiedy milczeć i zaufać swoim piłkarzom. Niesamowite wyczucie zawodników i zarządzanie szatnią to być może jego najważniejsze umiejętności. Nie ma pod tym względem lepszego trenera.
Przed Ancelottim prawdopodobnie ostatni rok w Realu i na ławce trenerskiej, zapowiedział już w końcu, że to właśnie w Madrycie skończy karierę. Niech nikt jednak nie sądzi, że zadowoli się “tylko” pięcioma trenerskimi wygranymi w Lidze Mistrzów.
PUCHARY LIGI MISTRZÓW – CARLO ANCELOTTI W ROLI TRENERA:
- 2003 (AC MILAN)
- 2007 (AC MILAN)
- 2014 (REAL MADRYT)
- 2022 (REAL MADRYT)
- 2024 (REAL MADRYT)
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Ostatni podryg sezonu 23/24 we Włoszech
- Kuśtykający głos BVB. Legenda Norberta Dickela [REPORTAŻ]
- Kariera usłana finałami. Triumfy (i rozczarowania) Carlo Ancelottiego
Fot. Newspix