Reklama

Jak co wtorek… KRZYSZTOF STANOWSKI

redakcja

Autor:redakcja

11 sierpnia 2015, 11:01 • 6 min czytania 0 komentarzy

Jaka śmieszna wojenka się wywiązała, odkąd Zbigniew Boniek na Twitterze udostępnił link do artykułu, który nie pokazuje Jacka Purskiego ze stowarzyszenia „Nigdy Więcej” w zbyt korzystnym świetle. Okazało się nieomal, że prezes PZPN to uśpiony rasista, a już z pewnością cichy sojusznik rasistów. Dziennikarze „Gazety Wyborczej” chcą wręcz decydować o tym, które artykuły są godne linkowania, a do których linkowanie jest obrzydliwe. Wątpliwości, co do działań „NW” mieć nie wypada, a już wyraźnie zabronione i szkodliwe społecznie jest ich publiczne wyrażanie.

Jak co wtorek… KRZYSZTOF STANOWSKI

Ja Purskiego nie znam, ale przypomnieć tylko chciałem, że samo zarządzanie stowarzyszeniem czy fundacją nie daje automatycznie glejtu na nieomylność i przyzwoitość. Kiedyś znana była sprawa fundacji Kid Protect, której szef okazał się zwykłym złodziejem, wyprowadzającym pieniądze wpłacane przez darczyńców. Dlatego lepiej nie podążać w tłumie ludzi nie mających wątpliwości, czasami warto stanąć na palcach i rzucić okiem, co dzieje się za zasłoną.

Purskiego oczywiście nie oskarżam, ale też nie widzę powodu, by nie patrzeć na ręce i nie analizować wszystkiego, co robi. Wątpliwości – to nie jest taka głupia sprawa. Gdyby np. sam Purski był bardziej dociekliwy w kwestii Simona Mola – notorycznego oszusta (pół biedy), który świadomie zarażał kobiety wirusem HIV (tragedia) – to może nie przyznałby mu tytułu „antyfaszysty roku”. Nie zapaliła mu się w porę lampka kontrolna, co naraziło „Nigdy Więcej” na gigantyczną wizerunkową wpadkę.

Poszedłem ostatnio na mecz Legia – Wisła i dowiedziałem się dwóch ciekawych informacji. Pierwsza – bez związku z powyższą sprawą, ale co mi tam: Legia już otrzymała oferty na Nikolicia i to lepsze niż za Orlando Sa (ale zostały odrzucone). I wreszcie druga: Śląsk nie jest pierwszym klubem ukaranym za bazgroły farbą czy innym mazidłem. Otóż Legia też była karana finansowo za… UWAGA! …krzyże celtyckie wymalowane flamastrami na znajdującej się przed stadionem ściance, gdzie kibice mogli wpisywać swoje gratulacje z okazji zdobycia mistrzostwa Polski. Czujecie te opary absurdu? Ktoś wziął pisak i nabazgrał zakazany symbol na ściance, do której dostęp miał z ulicy każdy. I bach – kara dla klubu! To jeszcze walka z rasizmem/nazizmem, czy jedynie wyłudzanie pieniędzy? Zwłaszcza, że krzyż celtycki jest może i symbolem zakazanym na stadionach, ale zupełnie legalnym poza nimi.

Dziennikarze „GW” zamiast ślepo bronić „Nigdy Więcej”, mogliby zastanowić się, czy to stowarzyszenie wyrządza więcej pożytku niż szkód słusznej przecież sprawie. W tym momencie wklejam swój felieton z sobotniego „Przeglądu Sportowego”, który poświęciłem tej właśnie tematyce…

Reklama

* * *

Znana sprawa, jakich setki albo i tysiące: gdzieś ma powstać kosztowna inwestycja budowlana, dajmy na to, że biurowiec, galeria handlowa, osiedle mieszkaniowe albo obwodnica miasta. I kiedy wszystko już gotowe, koparki rozgrzane, robotnicy dopalają ostatnie papierosy, a inwestor przecina wstęgę, nagle szok: przyjechali, wstrzymać wszystko, odwołać! Ekolodzy. Albo będąc precyzyjniejszym: eko-terroryści. Wykryli w okolicy zagrożony gatunek mrówek, gniazdo rzadkiego ptaka, czterolistną koniczynkę i Bóg wie, co jeszcze. W każdym razie nawet wbić łopaty nie wolno, bo wówczas planeta poniesie nieodwracalne straty.

Prasa opisywała takie przypadki. Wystarczyło posmarować pod stołem i nagle ekolodzy zmieniali swoje ekspertyzy, okazywało się, że buldożery jednak mogą wjechać i zrównać z ziemią wszystko, co napotkają. Czasami w grę wchodziły łapówki idące w miliony złotych, a czasami – co opisywał „Newsweek” – wystarczyło dać 500 złotych. W ostatnich latach już coraz mniej słychać o podobnych wyłudzeniach, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że szajki eko-terrorystów zniszczyły reputację całej branży i dzisiaj gdy ekolog chce zablokować inwestycję, to mało kto wierzy w jego czyste intencje, większość osób doszukuje się szantażu, a nie troski o środowisko naturalne. I w zasadzie dzisiaj mało kto ekologom szczerze kibicuje. A niby walczą w słusznej sprawie…

Dziwnym trafem skojarzyło mi się to z organizacją „Nigdy Więcej”. Wydawałoby się, że nie ma nic łatwiejszego niż w zmasakrowanej przez nazizm Polsce walczyć z nazizmem. W zasadzie każdy normalny człowiek powinien przyklasnąć wszelkim działaniom stowarzyszenia. Jeśli rozejrzymy się wokół, widzimy wokół siebie mnóstwo normalnych, wspaniałych ludzi, którzy co roku 1 sierpnia o godzinie 17.00 zastygają w bezruchu na minutę. Oczywiście trafiają się też popaprańcy z nazistowskimi ciągotkami, jednak są oni nawet nie marginesem, lecz marginesem marginesu. Nie zdobywają powszechnej sympatii, są raczej wytykani palcami, tak jak dziecku palcem pokazuje się małpę w ZOO. W takich okolicznościach trzeba wykazać się niesamowitą indolencją, by prowadząc antynazistowskie stowarzyszenie zrazić do siebie ludzi. A to się „Nigdy Więcej” udało. Nie wiem, czy na skutek głupoty, chciwości, zacietrzewienia, czy z jakiegoś innego nieznanego mi powodu, ale w antynazistowskiej Polsce antynazistowskie stowarzyszenie podejmuje tak irracjonalne kroki, że aż działa ludziom na nerwy. I przez to zniechęca do słusznej przecież idei.

Jestem za tym, by flagi – jak ta Lecha z napisem „krew naszej rasy” – nigdy nie wisiały na stadionach, bo to po prostu hańba. Jednak zachodzę w głowę, co tak naprawdę jest celem „Nigdy więcej”. Wyobrażam sobie, że gdyby celem była walka z zakazanymi treściami, to prezes stowarzyszenia napisałby do prezesa Lecha list: „Szanowny Panie, macie na swoim stadionie flagę, która jest niedozwolona. Jeśli ponownie się pojawi, będziemy zmuszeni zgłosić to do UEFA, co może skutkować zamknięciem stadionu”. A jednak – jak rozumiem – takiego listu nie było, co każe mi przypuszczać, że celem stowarzyszenia nie jest działalność antynazistowska, lecz… represyjna. Tak walczyć z nazizmem, że aż wkurzone są dziesiątki tysięcy ludzi nazizmem gardzące – to wyższa szkoła głupoty.

Szczególnie irracjonalna jest sprawa Wrocławia, gdzie znaleziono wulgarne bazgroły na jakichś odpadach po Euro 2012. Za to Śląsk musi zapłacić 15 tysięcy euro kary. Przypominam, że Śląsk nie jest właścicielem stadionu, na którym występuję. Po prostu wynajmuje tę arenę na czas meczów. I teraz co? Czy przed każdym spotkaniem pracownicy klubu powinni przeczesywać każdy zakątek stadionu i sprawdzać, czy na drzwiach w kiblu nikt nie napisał niczego złego o Rosjanach? A jeśli ktoś przyjdzie na mecz i pięć minut przed pierwszym gwizdkiem coś wymaluje? Jak temu zapobiec? Przecież mówimy o bardzo prawdopodobnym scenariuszu, przed którym Śląsk nie może się w żaden sposób obronić. Dlatego działalność przedstawiciela FARE – a „Nigdy więcej” bardzo ściśle z FARE współpracuje – coraz bardziej kojarzy mi się z bezczelnym wyłudzaniem pieniędzy na rzecz UEFA, pod płaszczykiem pięknej idei. To niezwykle szkodliwe, gdy wykorzystuje się szlachetne hasła dla rabunku, a karę dla Śląska postrzegam właśnie jako rabunek. Ktoś przebrał się w sutannę i obrabia mieszkania w czasie wizyt duszpasterskich.

Reklama

Jeśli „Nigdy więcej” nie chce być postrzegane jak eko-terroryści, to musi trochę przemodelować swój sposób działania. Wykorzystywać też elementy prewencji, bo wtedy mało kto będzie mógł mieć jakiekolwiek zastrzeżenia, nikt nie sięgnie po alibi pt. „nie wiedzieliśmy”. Pytanie, czy obecny model nie jest optymalny pod względem biznesowym. I czy nie o to tak naprawdę chodzi. To smutne, że podobne myśli przychodzą mi do głowy, mimo że pod hasłami „NW” mógłbym się przecież podpisać…

KRZYSZTOF STANOWSKI

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...