Reklama

Lech na drodze do Ligi Europy. O co gra dziś z FC Basel?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

05 sierpnia 2015, 12:45 • 4 min czytania 0 komentarzy

Nie będziemy znów nadmuchiwać balonika, bo kompletnie zeszło z niego powietrze. Nie będziemy pisać o nadziei, wierze, ani cudzie. Lech Poznań nie zagra w tym sezonie w Lidze Mistrzów i tak naprawdę wielka tragedia z tego powodu Lechowi się nie stanie. Kolejorz wciąż może sporo zyskać dzisiejszym meczem z FC Basel, a przede wszystkim osiągnąć wyznaczone w Europie cele.

Lech na drodze do Ligi Europy. O co gra dziś z FC Basel?

Mistrz Polski jest słabszy od mistrza Szwajcarii i nie ma w tym wielkiego zaskoczenia. Szwajcarzy biją nas na głowę pod względem organizacyjnym, finansowym, sukcesami sportowymi w ostatnich latach i potencjałem obecnej drużyny. Do 60. minuty meczu w Poznaniu mogliśmy jeszcze się łudzić – mieliśmy nawet ku temu podstawy, bo Lech grał naprawdę dobrze – że osiągniemy korzystny wynik.

Piotr Rutkowski, wiceprezes klubu, mówił nam jeszcze przed losowaniem: – Jeśli w grze o Champions League trafimy na taką Bazyleę, która co roku jest w elicie, to o czym my mówimy? To nie oznacza, że my w takim dwumeczu jesteśmy spisani na straty, ale z dziesięciu spotkań pewnie wygralibyśmy cztery. Najważniejsze, by na te cztery trafić w odpowiednim momencie.

W Poznaniu długo wydawało się, że to jedno z czterech spotkań Lech właśnie dorwał. Ostatnie pół godziny gry, od czerwonej kartki Kędziory i obronionego karnego Buricia, sprowadziło nas brutalnie na ziemię. „Przegląd Sportowy” dorzuca dziś statystykę: w XXI wieku w pucharach 68-krotnie padał wynik 1:3, a przegrany ani razu nie awansował do kolejnej rundy.

Reklama

Piłkarze Lecha rzecz jasna się odgrażają – że jadą walczyć i grać o zwycięstwo, że jeszcze spróbują awansować. Formella, tuż po zakończeniu pierwszego meczu, nawet wypalił: „Może w rewanżu nas zlekceważą, może odpuszczą”. Urs Fischer, trener FC Basel, na wszelki wypadek odpowiada: „Chcielibyście, żebyśmy odpuścili rewanż. Nie ma szans”… Sorry, Darek.

Powiedzmy więc wprost, żeby nie oszukiwać samych siebie: dziś Lech nie gra już o awans.

Jak dla nas, nic w tym strasznego i szokującego. Od początku wiedzieliśmy, że wylosowaliśmy najgorzej, jesteśmy słabsi i potrzebujemy dwóch kapitalnych meczów, by móc przynajmniej myśleć o awansie. Mecz w Poznaniu nie wyszedł, trudno. Lech ani nie przyniósł sobie wstydu, ani nie zawiódł w Europie.

Pewnie, kolejny rok bez Ligi Mistrzów boli, cholernie boli, ale nie możemy zapominać, że to nie jest nadrzędny cel Lecha w tym sezonie. Ma być faza grupowa, tylko że Ligi Europy. Z tego zostanie rozliczony trener Skorża, z tego rozliczona zostanie drużyna.

Kolejorz kilka lat temu przeinwestował w zespół, przeznaczał na wynagrodzenia zbyt wiele, miał kominy płacowe i narobił długów. W ostatnich trzech podejściach do Ligi Europy wykładał się a to na Szwedach, Litwinach czy Islandczykach. Trenera, który ma doświadczenie na arenie międzynarodowej, i w ogóle jakiekolwiek doświadczenie, zatrudnił niecały rok temu – za nim dopiero pierwsze przygotowania do sezonu. I w klubie doskonale o tym pamiętają.

Reklama

To dlatego Piotr Rutkowski mówił, że plan transferowy na letnie okienko był niezależny od miejsca na koniec sezonu. To pewnie dlatego wybrano napastnika, który może i strzeli mniej goli (Robak), ale zachowa harmonię i porządek w szatni. Lech nie chciał powielać swoich błędów czy Wisły, kiedy zapominano, że piłkarzom z wyższej półki płaci się nie przez sześć tygodni walki o Ligę Mistrzów, a przez kilka lat. Lech chce się stopniowo i rozsądnie rozwijać, piąć krok po kroku. Najbliższym krokiem klubu, który w fazie grupowej Ligi Europy nie grał przez pięć lat i zmuszony był do sprzedawania najlepszych piłkarzy, nie jest Champions League.

Kolejorz, chcąc być wśród 32 najlepszych klubów Starego Kontynentu, zdaje się to rozumieć. – Uważam, że stopniowo rozwijając klub i stawiając na ciągłość, jesteśmy w stanie jako kraj mieć dwa zespoły cyklicznie grające w Champions League. Taki potencjał w Polsce drzemie. Nie możemy jednak wszystkiego chcieć natychmiast. Bądźmy bardziej cierpliwi, miejmy więcej pokory. Jestem przekonany, że za dziesięć, może dwadzieścia lat doczekamy dwóch zespołów w elitarnych rozgrywkach – mówił ostatnio Rutkowski.

Jeden z tych elementów rozwoju Lecha ma miejsce również dziś. Kolejorz może nie walczy o awans, ale rozgrywa mecz o stawkę z zespołem, z jakim przez kilka lat nie miał okazji się zmierzyć. To lekcje i kolejne doświadczenia, których Lechowi brakuje, a które zyskać można dopiero na tym poziomie. I one okażą się przydatne już za moment – w grze o Ligę Europy, której od poznaniaków się oczekuje.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...