Ekstraklasa to taka gra, w której dwudziestu dwóch zawodników wychodzi na boisko, a na końcu przegrywa Termalica. Okrutne? Przedwczesne? Może, ale fakty są takie, że niecieczanie zanotowali taki start jak Robert Mateja gdy na mamucie spadł na bulę.
“Słonie” (biorąc pod uwagę tempo gry, trafne pseudo) dzisiaj zaprezentowały popis ofensywnej impotencji, z jakiego już w lidze zdążyły zasłynąć. Jeden celny strzał – Jarecki huknął z rzutu wolnego prosto w Pawełka, któremu uderzenie narobiło kłopotów, bo jest Pawełkiem. Poza tym jednak dramat. Powiedzieć, że atakowali anemicznie, to obrażać anemików. W defensywie wyglądali jeszcze jako tako w pierwszej połowie, ale im dalej w las, tym karygodnych błędów więcej, więcej i więcej. Pod koniec to już był mur obronny łatany na ślinę. Tylko Nowak w bramce ma prawo schodzić z boiska z podniesioną głową, zresztą, szarpnęliśmy się i daliśmy mu miano piłkarza meczu. A co, kto oglądał ten wie, że facet miał ręce pełne roboty. Parada po strzale Dudu? Fantastyczna. Zatrzymany Biliński w pierwszej połowie? Fachowo. Bez niego skończyłoby się piątką albo szóstką.
Nie zmienia to oczywiście na jotę faktu, że Ekstraklasa liczy sobie piętnaście drużyn i jeden produkt drużynopodobny. Słowa Plizgi po meczu z Piastem, że może trzeba zacząć się modlić o utrzymanie, puchną. Porzucą piłki, złapią na treningach za różańce? Żarty żartami, ale wiele gorzej by być nie mogło.
Śląsk? Śląsk sobie pospacerował. Nikt tam pewnie nawet nie potrzebował wejść pod prysznic, taki Paixao po ostatnim gwizdku odpowiadał świeżutki jak gdyby to była rozmówka przedmeczowa. Fajnie wyglądał niebezpieczny nieustannie Biliński – ciąg na bramkę i zmysł do goli na miejscu. Akcja bramkowa Grajciar – Pich bajeczna, kiedyś taką zrobili Ribery i Robben: wrzutka z kornera, uderzenie nie do obrony z pierwszej piłki, wszystko perfekcyjnie i efektownie (wmieszał się tam być może jeszcze głową Paixao, ale nawet jeśli, to zasługi dla niego żadne – i tak by wpadło).
WKS spełnił obowiązek. Zgarnięcie punktów, odbębnione, pogratulować sobie niby można, ale też bez przesadnej egzaltacji. Tak grającą Termalicę ma obowiązek puknąć u siebie każdy. Kiedyś to się musi zmienić, tak słabo cały rok grać nie można, ale tej zmiany czysto piłkarsko na ten moment nigdzie na horyzoncie nie widać.
Fot. FotoPyK