Reklama

Męczarnie w Jenie z happy-endem. Izrael nastraszył młodzieżówkę

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

21 marca 2024, 19:40 • 4 min czytania 4 komentarze

Polska młodzieżówka zagrała najsłabszą połowę w eliminacjach Euro, dlatego do przerwy przegrywała 0:1 z najgorszym w grupie Izraelem. Skończyło się jednak szczęśliwie – wygraną 2:1 po pięknym trafieniu w końcówce Kajetana Szmyta.

Męczarnie w Jenie z happy-endem. Izrael nastraszył młodzieżówkę

Wielkie problemy młodzieżówki

Problemy młodzieżówki zaczęły się jeszcze przed powołaniami. Kluczowi jej zawodnicy mają bowiem spore problemy w klubie. Kapitan Kacper Tobiasz stracił miejsce w podstawowym składzie Legii Warszawa po kompromitujących występach w europejskich pucharach. Jakub Kamiński, który ze względu na swoje doświadczenie – 14 meczów w dorosłej kadrze – powinien w teorii być wartością dodaną tej drużyny, od stycznia jest przyspawany do ławki Wolfsburga. Zespoły liderów drugiej linii Kacper Kozłowski i Mateusz Łęgowski raz po raz dostają w czapę w swoich ligach, przez co znajdują się w strefie spadkowej, a sami piłkarze są pod formą.

Gdy dodamy do tego słabo dysponowanych obrońców Miłosza Matysika, który wyglądał w Jenie – tam z powodu wojny graliśmy z Izraelem – jakby zapomniał, jak się gra w piłkę po transferze na Cypr, nieodpowiedzialnego Łukasza Bejgera i Ariela Mosóra, który w amatorski sposób dał się ograć debiutantowi Eladowi Madmonowi przy trafieniu Adiego Yony, otrzymaliśmy najgorsze 45 minut w wykonaniu polskiej młodzieżówki w całych eliminacjach. Już od piątej minuty biało-czerwoni przegrywali 0:1, a później wcale nie było lepiej.

Łęgowski gra, o ile w ogóle, w Salernitanie ogony, co widać było w opanowaniu i wyprowadzeniu piłki. Kamiński bojaźliwie przyklejał się do linii bocznej, unikając podań. Kozłowski niby szarpał, próbował, ale wszystko kończyło się jak Vitesse – stratami. W klubie jest drugim najgorszym zawodnikiem z pola pod tym względem. W czwartek nie było wiele lepiej. Przyczepić można się również do samego sposobu gry. Matysik natomiast nie radził sobie w wyprowadzeniu i szybko złapał kartkę po bezmyślnym ataku na bramkarza rywali Niva Eliasiego.

Mimo tych problemów Adam Majewski stara się kontynuować myśl Michała Probierza na budowę młodzieżówki. Ma być odważnie w wyprowadzeniu piłki od tyłu, podania po ziemi i cierpliwość w ataku pozycyjnym. I choć to w teorii ładnie brzmi, to realizacja znacznie odbiega od nakreślonych schematów.

Reklama

Wyprowadzenie piłki od tyłu w praktyce wyglądała tak, że obrońcy wymieniali między sobą podania, a gdy podejmowali ryzyko, gubili futbolówkę. Strata Mosór poskutkowała golem dla Izraela. Podobnie mogło skończyć się nieodpowiedzialne zagranie z końcówki Bejgera, któremu tyłek świetnym wyjściem uratował Tobiasz.

Podania po ziemi to w rzeczywistości zagranie od prawej do lewej po koronce. Doszło w pierwszej połowie do takiego absurdu, że Arkadiusz Pyrka zapętlony zagraniami w poprzek, podał do… selekcjonera Majewskiego, który stał na aucie.

Cudowny gol Szmyta

Cierpliwość w ataku skończyła się po pierwszym golu. Do końca młodzieżówka jej nie odzyskała. Akcje były szarpane, bez pomysłu i głównie opierało się wszystko na dośrodkowania z bocznych sektorów bądź po stałych fragmentach gry. I akurat w tym drugim aspekcie byliśmy dziś bardzo dobrzy, a duża w tym zasługa Jakuba Kałuzińskiego.

Pomocnik Antalyasporu rośnie z tygodnia na tydzień w Turcji. W Polsce ostatnie pół roku spędził w klubie kokosa, w spadającej do I ligi Lechii Gdańsk. Po zagranicznym transferze ciężko było przypuszczać, że przebije się do składu, a on nie dość, że zrobił ogromne wrażenie na Nurim Sahinie, który stopniowo wprowadzał go do gry, to wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce po zmianie trenera, a Probierz realnie rozważał powołanie go do pierwszej kadry.

To po jednym z kolejnych dośrodkowań z rzutu rożnego Kałuzińskiego piłka trafiła do Filipa Szymczaka, który oddał mocny strzał. Izraelski bramkarz zdołał sparować uderzenie, ale dobitki wprowadzonego z ławki Maksymiliana Pingota już nie zdołał. Wypożyczony z Lecha Poznań do Stali Mielec obrońca doprowadził do wyrównania tuż po przerwie. Na drugie trafienie musieliśmy czekać niemal całą połowę, bo gra zupełnie się nam nie kleiła, ale tuż przed końcem regulaminowego czasu gry udało się dopiąć swego. Ponownie główną rolę odegrał rezerwowy.

Kajetan Szmyt popisał się fantastycznym dryblingiem w polu karnym Izraela. Wkręcił rywala w ziemię, złamał akcję do środka i technicznym strzałem w długi róg, zdobył bramkę na wagę trzech punktów. I to jak ważnych! Po porażce z Niemcami, wpadka z najsłabszym w grupie rywalem byłaby niemal pozbawieniem się szans na wyjście z grupy z klasyfikacji drużyn z drugich miejsc. A tak podopieczni Majewskiego są nadal w grze. I choć zagrali najsłabsze spotkanie w eliminacjach, to dzięki trafieniu Szmyta wciąż mogą wierzyć w awans.

Reklama

Izrael U-21 – Polska U-21 1:2 (1:0)

Bramka: Adi Yona 5′ – Pingot 57′, Szmyt 88′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

4 komentarze

Loading...