Fenerbahce Stambuł ma jak na tureckie warunki prawdziwy gwiazdozbiór. “Galacticos” znad Bosforu wzmocnili się właśnie kolejnym mocnym nazwiskiem. Caglar Soyuncu grał w Premier League i w La Liga, a teraz wraca do lidera Super Lig, aby pomóc mu w zaciętej walce o odzyskanie mistrzostwa po dziesięciu latach.
Caglar Soyuncu przygody w Atletico nie może zaliczyć do udanych. Do Madrytu przeszedł w lipcu ubiegłego roku po świetnym okresie w Leicester. Tam, mimo spadku jego drużyny w ostatnim sezonie, zbierał świetne recenzje. W Premier League w barwach Leicester rozegrał 98 spotkań i strzelił cztery gole.
W zespole Diego Simeone występował jednak bardzo rzadko. A jak już występował, kompletnie zawodził. Jego ostatnim spotkaniem, w jakim wystąpił w koszulce Rojiblancos, był grudniowy mecz z Sevillą, kiedy po czterech minutach spędzonych na boisku wyleciał z niego za brutalny faul.
27-letni obrońca zagrał do tej pory tylko w dziewięciu meczach w tym sezonie w barwach Atletico we wszystkich rozgrywkach. Dało to w sumie zaledwie 212 minut na boisku. Jako, że obie strony nie były zadowolone z takiej sytuacji, Soyuncu zaczął być pewniakiem do zimowego transferu. Łączono go z Fulham, Romą czy Porto, ale ostatecznie zdecydował się wrócić do ojczyzny i zasilić szeregi tureckiego Dream Teamu.
💛💙✍️
🔗 https://t.co/vf8tOkO04C pic.twitter.com/wUDELh5iEt
— Fenerbahçe SK (@Fenerbahce) January 29, 2024
Fenerbahce Stambuł, mimo że przewodzi w tabeli tureckiej ekstraklasy, cały czas stawia na wzmocnienie kadry. W tym okienku transferowym do drużyny, w której furorę robi Sebastian Szymański, dołączyły kolejne duże nazwiska. Ekipę ze Stambułu zasilili już Leonardo Bonucci z Unionu Berlin i Rade Krunić z AC Milan.
Przypomnijmy, że w zespole od początku sezonu są już też postacie doskonale znane z europejskich boisk, takie jak Edin Dżeko, aktualny lider klasyfikacji ligowych strzelców, Dominik Livaković, Cengiz Under, Dusan Tadić, czy Michy Batshuayi. Fener jest aktualnie na pierwszym miejscu w tabeli i ma trzy punkty przewagi nad Galatasaray, które ma jeden mecz zaległy. Prowadząca dwójka jest już poza zasięgiem dla reszty drużyn w ligowej stawce.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Prezes Widzewa: Chcemy równać do topowych klubów. Inwestujemy w ludzi, którzy będą nas rozwijać
- „Walczymy o mistrza i Puchar. Margines błędu jest minimalny”
- Afonso Sousa: Stać mnie na grę w reprezentacji i ligach TOP5
- Pawłowski: Mocno liczyłem na powołanie za Santosa
- Raport z Turcji: Radomiak wciąż bez wzmocnień i z Mercedesem w garażu. Czas na obawy?