Reklama

Jedno euro na stół. Hajduk w drodze po utraconą godność

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

23 stycznia 2024, 09:41 • 9 min czytania 22 komentarzy

Jedno euro. Po tyle na głowę dostaną Ivan Perisić i Nikola Kalinić za pół roku gry dla Hajduka Split. W tym czasie mają wygrać mistrzostwo Chorwacji po dziewiętnastu sezonach posuchy i niemal dwóch dekadach upokorzeń ze strony znienawidzonego Dinama Zagrzeb.

Jedno euro na stół. Hajduk w drodze po utraconą godność

20 stycznia, miasto Umag. Śląsk Wrocław przegrywa 2:3 z Hajdukiem Split. Mateusz Miga z TVP Sport informuje, że w sparingu najprawdopodobniej doszło do match fixingu. Wskazywał na to wzmożony ruch wśród tzw. „wtajemniczonych” graczy zakładów bukmacherskich. Do przerwy było 0:0. I miało być 0:0. W drugiej połowie masowo obstawiano, że padną przynajmniej trzy gole, ale jako że do 75. minuty utrzymywał się bezbramkowy remis, sędzia podyktował po jednym rzucie karnym z kapelusza dla każdej z drużyn – najpierw dla Śląska, potem dla Hajduka. 

Smród.

David Balda, dyrektor sportowy lidera Ekstraklasy, pisze na Twitterze, że nie wierzy w zarzuty o skorumpowanym sparingu. Wylicza, że Hajduk jest już gotowy na ligę, świeży, lekki, dynamiczny, a Śląsk biega jeszcze na ciężkich nogach” po treningach skupionych na budowaniu kondycji. Mislav Karoglan, trener wicemistrza Chorwacji, komplementuje polską drużynę. 41-letni szkoleniowiec mówi, że Hajduk zdał najpoważniejszy test przed najistotniejszym dla klubu półroczem w XXI wieku. I ma rację. Abstrahując już od tego smrodu.

Pokrzywdzeni do szpiku kości

Hajduk długo tkwił w mroku. Mistrzostwo Chorwacji z 2005 roku dawno się przedawniło. W kolejnych dziewiętnastu sezonach aż osiemnaście razy wygrywało wrogie Dinamo Zagrzeb. W międzyczasie raz zwyciężyła Rijeka, co tylko potwierdzało, że Hajduk mości się w beznadziei. Bo skoro Rijeka mogła prześcignąć Dinamo, to dlaczego Dinama zdetronizować nie mógł Hajduk?

Reklama
  • 13/14 – 3. miejsce, 62 punkty, 22 straty do mistrza
  • 14/15 – 3. miejsce, 50 punktów, 38 straty do mistrza
  • 15/16 – 3. miejsce, 61 punktów, 24 straty do mistrza
  • 16/17 – 3. miejsce, 69 punktów, 19 straty do mistrza
  • 17/18 – 3. miejsce, 66 punktów, 7 straty do mistrza
  • 18/19 – 4. miejsce, 62 punktów, 30 straty do mistrza
  • 19/20 – 5. miejsce, 60 punktów, 20 straty do mistrza
  • 20/21 – 4. miejsce, 60 punktów, 25 straty do mistrza
  • 21/22 – 2. miejsce, 72 punkty, 7 straty do mistrza
  • 22/23 – 2. miejsce, 71 punktów, 10 straty do mistrza

W europejskich pucharach Hajduk wywalał się wstydliwie z maltańską Gzirą United, kazachskim Tobołem Kustanaj, gruzińską Dilą Gori czy czeskim Slovanem Liberec. Od 2005 roku aż czterdzieści pięć razy zmieniali się w nim trenerzy, nawet od 2020 roku pracowało dziesięciu różnych szkoleniowców.

Torcida, najstarsza zorganizowana grupa ultrasów w Europie, intonowała przyśpiewki na modłę Marszu triumfalnego z opery Aida Giuseppe Verdiego i koordynowała założenie stowarzyszenia Naš Hajduk, żeby ratować klub znad przepaści po latach fatalnego zarządzania i korupcji. Ale jak długo w Dalmacji dałoby się ciągnąć na legendzie bohaterskiej niezgody na rządy faszystów podczas II wojny światowej i kultywowaniu idei dišpetu, czyli oporu wobec wszystkiego i wszystkich, do skutku wyciągniętego środkowego palucha?

Mafia Mamicia

Ludziom Hajduka najbardziej na nerwy działał Zdravko Mamić, trzęsący chorwackim futbolem, skorumpowany i skazany za oszustwa, choć całkowicie bezkarny capo di tutti capi”, którego brudne gierki wyniosły na szczyt Dinamo Zagrzeb. I ten szczyt zabetonowały. Na dowód dwa fragmenty z naszych starych tekstów o Mamiciu. 

Z Dinamem Zagrzeb od lat nie potrafi wygrać ani prokuratura, ani policja, ani ligowi rywale. Klub na lata zdominował ligę, wykupił najgroźniejszych przeciwników – właściwie wchłonął całą chorwacką piłkę. Wydawało się, że stworzony mechanizm jest nie do rozbicia – oto szef klubu, doskonale rozumiejący się z działaczami najwyższych szczebli w krajowej federacji piłkarskiej, ma w swojej stajni zarówno brata-trenera, jak i syna-menedżera. Potężny klub skupuje talenty z całego państwa – nie tylko ściąga ich do drużyny, ale również do własnej agencji menedżerskiej. Jeśli młodzik chce się liczyć na zachodzie i w reprezentacji – musi przejść przez Dinamo. Jeśli zaś chce przejść przez Dinamo – musi w ten lub inny sposób współpracować z klanem Mamiciów. Najbardziej ekstremalny przypadek? Ten Eduardo da Silvy, który według kontraktu z Mamiciem miał mu… dożywotnio oddawać procent swojej pensji niezależnie od klubu, w którym grał. Po wieloletnim procesie udało mu się wywinąć z cyrografu, ale cała sprawa pokazała bardzo dokładnie, jakiego rodzaju biznesmenem jest Zdravko Mamić.

„Tylko w ostatnich latach Hajduk Split odmówił gry w spotkaniu przeciw Dinamie Zagrzeb, protestując tym samym sposobom działania Dinama i chorwackiego związku wobec kibiców – nie tylko Hajduka zresztą. Przez lata trybuny stadionu Maksimir, mimo kolejnych mistrzostw Dinama, pozostawały puste – było to pokłosie wojny ze Zdravko Mamiciem. Lokomotiva Zagrzeb, klub powiązany z Dinamem nie do końca jasnymi stosunkami właścicielskimi, przegrała 23 z 24 meczów ligi przeciw swoim patronom, jednocześnie bardzo często urywając punkty choćby Hajdukowi. W Lidze Mistrzów Dinamo przgrało 1:7 z Olympique Lyon, który potrzebował absurdalnego zwycięstwa sześcioma bramkami by wykolegować z gry Ajax Amsterdam. Chorwacki „Telegram” z okładką: „Organizacja przestępcza GNK Dinamo”, nie doczekał się żadnego przegranego sądowego sporu z tymi, których opisał. Gdy Mamić trafił do aresztu, kwota kaucji wynosiła 1,8 miliona dolarów. Zarzuty, które postawiono mu w dwóch turach na przestrzeni ostatnich dwóch lat to niezapłacone podatki, nielegalne wyprowadzania gotówki z klubowej kasy oraz zawłaszczanie funduszy Dinama przy okazji transferów”. 

Reklama

Przed wyrokami sądu Mamić, który na koncie ma też dziesiątki albo setki prowokujących zachowań, obraźliwych wypowiedzi, udziałów w stadionowych bójkach i awanturach, ukrywa się w Bośni i Hercegowinie. W Dinamie Zagrzeb – przynajmniej formalnie – nie rządzi już od 2017 roku, ale zmyślnie skonstruowany przez niego system pozwalał stołecznemu klubowi dalej rok po roku zasiadać na tronie piłkarskiej Chorwacji. W 2024 roku Hajduk ma wreszcie porzucić szatę pokrzywdzonego do szpiku kości pariasa śliniącego się przy pańskim stole Dinama.

Za garść euro

Na półmetku sezonu Hajduk zajmuje pierwsze miejsce w tabeli HNL. Wiceliderem jest Rijeka ze stratą sześciu punktów i jednym meczem rozegranym mniej. Podium uzupełnia Dinamo Zagrzeb, siedem oczek na minusie, ale też aż dwa spotkania do nadrobienia. Prezes Luksa Jakobusić na prezentacji Ivana Perisicia nie pozostawiał jednak większych wątpliwości: – On tu przyszedł, bo Hajduk zdobędzie mistrzostwo Chorwacji. 

We wrześniu Perisić zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Po Nowym Roku zaczął biegać. Na boiskach HNL pojawić się będzie mógł najwcześniej wiosną. Jakobusić uspakaja nastroje, że pośpiechu nie ma, zdrowie jest najważniejsze, najwyżej kibice debiutu doczekają się już po mistrzostwie, kiedy trzeba będzie bić się o europejskie puchary. Media społecznościowe zalały już jednak filmiki z fajerwerkami odpalanymi na ulicach Splitu, który od lat pięćdziesiątych jest miastem oszalałym na punkcie piłki. Jens Gustafsson, dziś trener Pogoni Szczecin, po niezbyt udanej kadencji w Hajduku, opowiadał w „Slobodnej Dalmacji”, że „dwieście tysięcy mieszkańców Splitu żyje w zależności od wyników Hajduka: jeśli klub ma się źle, każdy to odczuwa”, więc „po kiepskim meczu nie ma szans, żeby pojawić się na mieście, ponieważ ludzie są zbyt rozczarowani i poirytowani”. Na stadion Poljud przychodzi w tym sezonie 21 tysięcy kibiców. To trzy razy więcej niż na Maksimir w przypadku Dinama Zagrzeb. 

Transfer Perisicia to kaliber Lukasa Podolskiego przybywającego do Górnika Zabrze. W Polsce to piłkarz kompletnie niedoceniany, w Europie też zresztą trochę lekceważony jako postać z drugiego albo trzeciego szeregu, ale może wcale niesłusznie? Zaliczył czołowe zespoły Bundesligi (134 mecze, 31 goli, 22 asyst), Serie A (208 meczów, 49 goli, 41 asyst) i Premier League (39 meczów, 1 gol, 9 asyst). Z Bayernem Monachium wygrał Ligę Mistrzów.

Najwięcej znaczył przy tym dla reprezentacji Chorwacji. MŚ 2014? Dwa gole i asysta. MŚ 2018? Trzy gole i asysta. MŚ 2022? Gol i trzy asysty. W Rosji skończyło się wicemistrzem świata, a w Katarze – brązowym medalem. Wszystkie siedemnaście mundialowych spotkań w barwach Hrvatski zaczynał w pierwszym składzie i większość przebiegał do samego końca. Bilans z Euro też ma niezgorszy – siedem wpisów do klasyfikacji kanadyjskiej przy dziesięciu występach.

W Tottenhamie na ławce posadził go Ange Postecoglou, ale wcześniej u Antonio Conte przeważnie mógł liczyć na pewny plac. To typ skutecznego do bólu pracusia, który po obu stronach boiska wykona porządną robotę, a w Hajduku i całej HNL z miejsca będzie galaktyczną gwiazdą. Za jedno euro, oczywiście. To czysty romantyzm: mistrzostwo Chorwacji ponad wszystko. Na identycznej zasadzie klub wzmocnił 36-letni Nikola Kalinić. Ten sam, którego Zlatko Dalić odstrzelił z kadry podczas MŚ 2018, bo strzelał fochy i symulował dolegliwości pleców. Kiedyś po dwóch dobrych sezonach we Fiorentinie zapracował sobie na szanse w Milanie i Atletico. Te progi go jednak przerosły. Do bazy zawinął się już dwa lata temu. Przez półtora roku strzelił w Hajduku niespecjalnie oszałamiające osiem bramek. W lecie 2023 z klubu odszedł. Teraz wraca, żeby za symboliczne jedno euro pomóc drużynie wygrać mistrzostwo Chorwacji. Mislav Karoglan mówił po meczu ze Śląskiem, że nie spodziewał się, iż Kalinić jest w tak dobrej formie. 

Skalina i inne progi

Karoglan też ma ciekawą historię. W Hajduku był asystentem Jensa Gustafssona i Valdasa Dambrauskasa. Litwin wygrał Puchar Chorwacji w 2022 roku i zapełnił tym samym zakurzoną dekadą posuchy gablotę klubu z Dalmacji, żeby jednak kilka miesięcy później stracić pracę po pierwszym niewielkim kryzysie, którego oznaką miała być na przykład nieumiejętność wyeliminowania Villarrealu w eliminacjach Ligi Konferencji. Jego miejsce tymczasowo zajął Karoglan, który w dwudziestu jeden kolejnych meczach nie przegrał ani razu. Zimą zastąpił go Ivan Leko. Również wygrał Puchar Chorwacji, ale popracował niecałe trzysta dni. Na miejscu znów jest… Karoglan, który zdążył w tym czasie ponieść srogą lekcję pokory w NK Istra, gdzie zwolniono go po trzech położonych meczach początku tego sezonu HNL.

W Hajduku jeszcze nie przegrał, ma olbrzymie szanse na poprowadzenie zespołu do historycznego mistrzostwa Chorwacji, ale już coraz głośniej o tym, że drużyna 41-letniego szkoleniowca gra raczej przeciętny, nudny, niezbyt spektakularny i nastawiony na pragmatyczne punktowanie futbol. 

Skład jest mocny. Latem z Herthy przyszedł chorwacki reprezentant Filip Uremović. Zimą z Panathinaikosu zaś rudy węgierski piłkarz Laszlo Kleinheisler, powinniście kojarzyć z Euro 2020. Swoje gra też Vadis Odjidja-Ofoe, który nie jest już jednak piłkarzem tak spektakularnym jak w Legii czy Gencie. Ciekawy – i pokazujący fenomen tamtejszego rynku – jest również przypadek niejakiego Luki Vuskovicia. Chłopak ma szesnaście lat, na palcach dwóch rąk zamykają się wszystkie jego ligowe występy w barwach Hajduka, w tym sezonie HNL jeszcze nie zagrał, a Tottenham już zapłacił za niego 13 milionów euro! Kontrakt obowiązuje od 1 lipca 2025 roku, ale tyle właśnie płaci się za sam potencjał, jeśli tylko w nazwisku pojawia się końcówka „ić”. 

Niekwestionowanie największą gwiazdą Hajduka jest na razie Marko Livaja. Chorwacka telewizja przekonywała nawet w przeszłości, że znaczy dla Splitu tyle samo, ile Diego Maradona dla Neapolu, serio. Zjada HNL. 2021/22? 34 mecze, 28 goli, 7 asyst. 2022/23? 34 mecze, 19 goli, 13 asyst. 2o23/24? 18 meczów, 7 goli, 3 asysty. Za młodu potencjał widzieli w nim Włosi. W Serie A dostawał szanse w Interze i Atalancie. Nieprzypadkowo jednak zapracował sobie na ksywkę „Psycho” – kłócił się z trenerami, bił się z kolegami, wytaczał wojny ultrasom social mediach. Przez Rubin Kazań, Empoli i Las Palmas tylko przeleciał. Dłużej zabawił w AEK-u Ateny. Zdobył mistrzostwo Grecji. Został MVP ligi. I rozwiązał kontrakt, żeby w 2021 roku na pół roku wrócić do ukochanego w dzieciństwie Hajduka.

Livaja jest blisko ludzi, bo często grywa choćby na Skalinie. W Splicie to legendarny sport – sześciu grajków, malutka piłka, dwie brameczki w kształcie kwadratu, mecz na betonie i niewysoki próg w pewnym miejscu boiska wciśniętego w zabudowę nadbrzeża. Próg?”, ktoś spyta. No tak, próg. Irracjonalne to, bo irracjonalne, niektórzy grają na bosaka, więc paznokieć można stracić albo skórę zedrzeć, ale ludzie Splitu ten sport kochają i Livaja nie inaczej.

W 2021 roku Hajduk stworzył akcję pt. „Livaja zostaje”. Wzięli w niej udział wszyscy, którym Hajduk w sercu – dzieci i dorośli, mężczyźni i kobiecy, biedni i bogaci, politycy, kierowcy, strażacy, stoczniowcy, uczniowie, kibice, nie-kibice. I został. Mówił niedawno, że z Hajduka nigdy nie odejdzie. Show ukraść może mu już tylko Perisić. Za jedno euro. Albo inaczej: za mistrzostwo Chorwacji.

Czytaj więcej o Chorwacji:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Inne ligi zagraniczne

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

22 komentarzy

Loading...