Reklama

Widzew gra od czwartej ligi. Na razie… nie ma drużyny

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

14 lipca 2015, 20:11 • 4 min czytania 0 komentarzy

Ile potrzeba czasu, żeby zbudować… klub? Wszelkim sugestiom, jakie mogłyby przyjść do głowy, wychodzi naprzeciw Widzew, który ma coraz mniej niewiadomych. RTS, a więc Reaktywacja Tradycji Sportowych, otrzymał zgodę PZPN na występy w IV lidze i w trybie ekspresowym stawia wszelkie fundamenty.

Widzew gra od czwartej ligi. Na razie… nie ma drużyny

Piętnaście dni temu doszło w Łodzi do spotkania, na którym lokalni przedsiębiorcy połączyli siły i postanowili ratować Widzew. Bez Sylwestra Cacka, na zupełnie nowych zasadach i praktycznie od zera. Momentalnie założyli stowarzyszenie, wysłali potrzebne papiery do sądu, uzyskali wpis do KRS, zgłosili się do ŁZPN, a w czwartek o wszystkim opowiadali mediom i grupie kibiców. Wtedy nie byli jeszcze w stanie powiedzieć, od której ligi rozpoczną nowy sezon, czy Widzew Cacka złożyli licencję na drugą ligę i czy nowy RTS zostanie uznany kontynuatorem tradycji swoich poprzedników. Mogli się co najwyżej domyślać.

– Jeśli jednak Widzew wystartowałby w czwartej lidze – choć z tym jeszcze poczekajmy – przy budżecie 300-350 tysięcy złotych może grać o awans. Poziom wyżej potrzeba ze dwa razy więcej środków, czyli przy mądrym zarządzaniu i gospodarowaniu finansami można wejść już na trzeci szczebel. Ale ktoś musi tym klubem rozsądnie rządzić, żyć oszczędnie i mieć konkretną wizję. Dzisiaj jest wielka solidarność, pojawia się wielu ciekawych i fajnych ludzi. Zobaczymy, czy ci ludzie będą wiedzieli, jak zająć się odbudową Widzewa – mówił tego samego dnia w rozmowie z Weszło Zbigniew Boniek, prezes PZPN.

Od tamtej pory zmieniło się jednak wiele. Widzew Cacka usunął się w cień i o licencję nawet się nie ubiegał, nowe stowarzyszenie uzyskało aprobatę i w ŁZPN, i w PZPN. W skrócie: może grać od piątej klasy rozgrywkowej. Wciąż jednak pozostaje wiele niewiadomych…

Gdzie będzie znajdowała się baza?

Reklama

Na pewno nie przy alei Piłsudskiego, bo dotychczasowy obiekt został zrównany z ziemią, a nowy – dopiero powstaje. RTS Widzew podpisał umowę z łódzką SMS, ale na razie tylko do końca lipca. Lokalizacja jest tymczasowa, to tutaj Widzew jutro rozpocznie treningi, choć plany są znacznie większe: pod tym adresem mają być również rozgrywane mecze ligowe. – Czekamy na ostateczne decyzje odnośnie dokonania modernizacji obiektu, które umożliwiłyby dopuszczenie go do imprez masowych – tłumaczy Rafał Krakus, członek zarządu.

Czy zdąży powstać drużyna?

To pytanie, które budzi najwięcej wątpliwości. Widzew początkowo szukał trenera – kontaktował się zarówno z Piotrem Szarpakiem, jak i Przemysławem Cecherzem. Ostatecznie, głównie przez ważne kontrakty tej dwójki, postawił na Witolda Obarka, który pracuje również w Citroen Syguła, a jego właściciel pomaga w odbudowie klubu.

Widzew na zgranie zespołu ma około czterech tygodni, niewiele czasu. Sławomir Chałaśkiewicz stwierdził nawet, że taki pośpiech nie ma sensu i lepiej byłoby zacząć od następnego sezonu. – Rozmawialiśmy o różnych rozwiązaniach, również o przełożeniu pierwszych 2-3 kolejek ligowych. Jest szerokie pole manewru i przede wszystkim zobaczymy, jak będziemy wyglądali sportowo w sparingach. Wiemy, czego oczekują kibice i nie chcemy tych oczekiwań zawieść – przekonuje Krakus. Nikt pomysłów w stylu Chałaśkiewicza nie traktuje jednak poważnie.

Ile zostało niewiadomych organizacyjnych?

Widzew działa w dużym pośpiechu, ale ma wielu sprzymierzeńców. Firma Gedo nadal dostarcza sprzęt sportowy, tak jak robiła to w ubiegłym sezonie dla jeszcze pierwszoligowego klubu. Zresztą, dziś dotarła pierwsza partia strojów treningowych. Już jakiś czas temu Marcin Domżalski deklarował, że w przypadku jakiejkolwiek pomocy medycznej – drzwi do niego są otwarte. Kwestię przejazdów na mecze też już zorganizowano.

Reklama

A rozmowy z łódzkim biznesem? – Poszukujemy porozumienia, będziemy organizowali kolejne spotkania. Mamy okres wakacyjny, część ludzi w ogóle wyjechała, więc nie możemy umówić się w jednym konkretnym terminie. Jestem jednak dobrej myśli. Liczymy na wsparcie, choć ono i tak już codziennie z każdej strony napływa – mówi Krakus.

Co z herbem Widzewa?

Na piłkarskich koszulkach żadnego na razie nie będzie. Nowe stowarzyszenie doszło do wniosku, że nie zamierza wzorować się na ŁKS-ie i wymyślać nowego herbu. – Ten nasz, Widzewa to świętość dla kibiców i nas wszystkich. Będziemy chcieli go kupić – deklaruje Krakus.

I nie ma tu już miejsca na działanie krok po kroku, bo wszystko dzieje się naraz. Tylko tak nowy Widzew może w tej chwili coś ugrać.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...