Sędziowanie w Hiszpanii stanowi już chyba osobną, niezależną od futbolu rozrywkę. Doskonale się o tym przekonaliśmy dziś, gdy na przestrzeni zaledwie dwóch meczów obejrzeliśmy cztery czerwone kartoniki.
Zaczęło się od spotkania Getafe z Rayo. Niby wszyscy wiemy, jaką reputację mają drużyny Pepe Bordalasa – twardych, agresywnych, skupionych na grze w destrukcji, nawet jeśli oznacza to przekroczenie granicy faulu. Wszyscy to wiemy. Ale to wcale nie był taki mecz, a przynajmniej nie przekraczał standardów wyznaczonych przez Getafe już wcześniej.
Na początku były dwa żółte kartoniki Juanmiego Latasy. Napastnik miał je otrzymać za zbyt ostre wejścia z łokciem. Werdykt sędziego wydawał się ostry, ale raczej będzie on go w stanie wybronić. Nie zmienia to jednak faktu, że od 40. minuty Getafe zaczęło grę w osłabieniu, po czym błyskawicznie skorzystał na tym Sergio Camello, ładując pod koniec pierwszej połowy dwie bramki. A miało być tylko gorzej.
W 50. minucie bowiem przegrywające Getafe otrzymało następny cios. Mason Greenwood został sfaulowany przed polem karnym Rayo i natychmiastowo zaprotestował w kierunku sędziego, wskazując, że to już czwarty faul na nim w tym spotkaniu. Sędzia nie zareagował na to najlepiej, błyskawicznie pokazując Anglikowi czerwoną kartkę. Ciężko szukać tu racjonalnych pobudek, a jedynym pozytywem nadgorliwej decyzji jest fakt, że akurat tego zawodnika szkoda najmniej.
Mason Greenwood has been sent off with a straight red for saying something to the referee and after Juanmi Latasa’s earlier red card, Getafe are down to 9 men.
pic.twitter.com/w3yJQG3vf5— LaLigaExtra (@LaLigaExtra) January 2, 2024
Do końca wynik spotkania się już nie zmieniał. Można byłoby już odchodzić od telewizorów, ale w 69. minucie boisko opuścił Damian Suarez. Urugwajczyk znany jest ze swojej krnąbrności, a czerwone kartki nie są dla niego zdecydowanie rzadkim widokiem. Po opuszczeniu boiska zbliżył się do sędziego technicznego, by mu coś przekazać. Po chwili rozmawiał już z sędzią głównym, który podbiegł do prawego obrońcy już z gotową w ręce czerwienią.
Kolejnego “asa kier” widzowie mogli zobaczyć w meczu Real Sociedad – Deportivo Alaves. Tam niby obejrzeliśmy marne jedno wykluczenie, ale za to dość ciekawe. Alex Remiro, bramkarz gospodarzy, zdecydował się na opuszczenie swojego pola karnego. Bramkarz stał się zawodnikiem z pola, jednak w swojej głowie zachował przywileje bramkarskie – wyskoczył do lecącej piłki, czym przerwał nieźle zapowiadającą się akcję. Decyzja odnośnie koloru kartki nie miała prawa być inna.
I tak to się w tej Hiszpanii żyje. Jeżeli masz nudny mecz, nie przejmuj się. Po prostu skup się na sędziach, a zawsze coś ciekawego zobaczysz, nawet jeśli nie zawsze z ich winy.
WIĘCEJ O HISZPANII NA WESZŁO:
- Hiszpanie chcieli rewolucji, a strzelają sobie w stopę. Dlaczego upublicznianie rozmów z VAR-em to zły pomysł?
- Jenni Hermoso obciąża Luisa Rubialesa zeznaniami
- Roque zbawicielem Barcelony? Gdzie Rzym, a gdzie Krym…
- Śladami Girony i Ajaksu. Największe wzrosty i spadki w rankingu Elo
fot. Newspix