Roger Guerreiro przyznaje w dzisiejszej prasie, że marzy o powrocie do Legii. To zupełnie tak samo, jak opowiadał przed rokiem w „Przeglądzie Sportowym” (tu również teraz), przed dwoma i trzema laty w „Super Expressie”. W każdym z tych wywiadów Brazylijczyk z polskim paszportem wypowiada dokładnie te same słowa – o chęci ponownej gry w Warszawie. Nie chcemy tych wielkich marzeń i planów psuć, ale… Halo, tu ziemia!
Roger wyjeżdżał z Polski jako gwiazda: i Legii, i całej ekstraklasy, i po części naszej reprezentacji. Na dzień dobry z ekipą Wojskowych sięgnął po mistrzostwo kraju, był jej zdecydowanym liderem, a zainteresowanie Leo Beenhakkera było nim tak duże, że dostał polskie obywatelstwo. Rzecz jednak w tym, że od tamtej pory sporo czasu upłynęło.
I jeszcze te dwa lata temu byliśmy w stanie zrozumieć ewentualne rozważania przy Łazienkowskiej, czy Rogera zatrudnić ponownie, choć to też był efekt ostatniego sezonu. A więc tak naprawdę jedynego z spośród czterech spędzonych w AEK-u Ateny, w którym często pojawiał się na murawie:
2009/10 – w lidze 524 minuty
2010/11 – 926 minut, 1 gol, 6 asyst
2011/12 – 574 minut, 3 asysty
2012/13 – 1868 minut, 3 gole, 4 asysty
I po tym ostatnim sezonie w Grecji, kiedy rozstawał się z AEK-iem, padały słowa nie tylko o Legii. Roger mówił też o innych zachciankach – byleby nie wracać do Brazylii. Ale wrócił, i to na jej peryferia. Najpierw grał w Guaratinguecie, potem w Comercial, a ostatnio w Rio Branco. Hm, nie są to kluby na wysokim poziomie, co właściwie przyznaje sam piłkarz. Sporo przez ten czas też się leczył.
– Wydaje mi się, że stać mnie na grę na takim poziomie, jak w Legii czy AEK, ale to inni będą musieli ocenić – mówi dziś 33-letni Roger. No i inni ocenili, bo na zakontraktowanie piłkarza zdecydował się dopiero Aris Limassol, który rozgrywki zakończył na trzecim miejscu w drugiej lidze cypryjskiej.
Roger, czas przestać żyć przeszłością i złudnymi nadziejami.
Fot. FotoPyK