Reklama

Starzyński, Wolski, Wasilewski. Jak Belgowie traktują Polaków?

redakcja

Autor:redakcja

03 lipca 2015, 09:16 • 5 min czytania 0 komentarzy

Jaką pozycją w Belgii cieszy się Rafał Wolski? Jakie szanse na sukces ma Filip Starzyński i co mówiło się o jego transferze do Lokeren? Dlaczego wcześniej nie wyszło Michalskiemu, Sandomierskiemu i Demjanowi? Czy legenda Wasyla wciąż jest tam żywa? O to wszystko zapytaliśmy belgijskiego dziennikarza, Svena Claesa.

Starzyński, Wolski, Wasilewski. Jak Belgowie traktują Polaków?

Teoretycznie pomiędzy ligą belgijską a polską powinien obowiązywać stały przepływ zawodników. Nie ma olbrzymiej przepaści sportowej, finansowej ani organizacyjnej i Belgia mogłaby stanowić dla polskich piłkarzy pomost w drodze do poważnej piłki. Tak się jednak nie dzieje – dlaczego?

Zgadzam się – teoretycznie tak to powinno wyglądać. Macie wyrównaną ligę, pełną niespodzianek, a przy tym potraficie pokazać się w pucharach. Niewielu Polakom się jednak u nas udaje. Dlaczego? Po pierwsze – ze względu na język. U nas wykształcenie stoi na wysokim poziomie. Wystarczy spojrzeć na reprezentację – mamy wielu piłkarzy, którzy znają po cztery-pięć języków, jadą gdziekolwiek na świecie i nie muszą się aklimatyzować. Angielski, niemiecki, niderlandzki, francuski… Dogadają się wszędzie. Dobrze być Belgiem w dzisiejszej piłce. A Polacy? Od kilku naszych trenerów słyszałem, że niewielu mówi po angielsku. To przekłada się na taktykę, zrozumienie z drużyną i masę innych spraw. Dlatego wolimy sprowadzać Afrykańczyków, którzy mówią po francusku lub Skandynawów, którzy biegle znają angielski.

Od niedawna w Belgii gra dwóch naszych niezłych piłkarzy. Rafał Wolski od stycznia i Filip Starzyński od teraz. Obaj w polskiej Ekstraklasie błyszczeli. Jeżeli Belgia ich wypluje, to będzie kiepska wiadomość ogólnie dla naszej piłki.

Wolski wciąż się aklimatyzuje. W poprzednim sezonie nie grał zbyt wiele – po 15-20 minut. Nie sądzę, żeby ktoś go tu traktował jako potencjalną gwiazdę i najbliższe rozgrywki powinien rozpocząć na ławce. Wciąż przed nim wiele pracy. Usłyszałem od ludzi z Mechelen, że brakuje mu pewności siebie. Takiej piłkarskiej przebojowości, żeby grać i atakować odważniej. Trenerzy popychają go do przodu, ale jeżeli w tym sezonie się nie przebije, to… Będzie ciężko. Z drugiej strony w Belgii czasem wystarczy pięć-dziesięć dobrych meczów, strzelisz trzy gole w pięciu spotkaniach i stajesz się gwiazdą. Zaczyna się o tobie mówić.

Reklama

A Starzyński? Ile mówiło się o tym transferze?

To nie był zbyt głośny transfer. Pisało się raczej, że na dłuższą metę ma zastąpić Hansa Vanakena, który przechodzi za kilka milionów do Brugge. Lokeren czeka kilka zmian – nowym trenerem został właśnie Bob Peeters, który ostatnio pracował w Charlton Athletic. Po Starzyńskim spodziewamy się wiele. Mam nadzieję, że szybko się zaadaptuje, bo szansę dostanie na pewno. Dziwi mnie tylko jedno – dlaczego on tu przyszedł za darmo?

Bo jego poprzedniego klubu nie stać już na podpisywanie porządnych kontraktów. 

To największa niespodzianka. Pytanie też, dlaczego nie wziął go nikt silniejszy z Polski.

Przypuszczam, że po pierwsze – sam Starzyński chciał wyjechać, a po drugie – to nierówny zawodnik. Wysokie umiejętności, dobre stałe fragmenty, fajne otwierające podanie, ale często przechodzi obok meczu. Kiepski w pressingu i walce. 

No to tutaj musi walczyć. Szybko się przekona na treningach. Samymi umiejętnościami nie da rady zastąpić Vanakena, a tu traktujemy go jako jego bezpośredniego zastępcę. Zobacz, jak wyglądają piłkarze, którzy stąd wyjeżdżają… Fellaini, Kompany, Lukaku. Przecież to są bestie.

Reklama

No i – jak podejrzewam – łatwiej się wybić z Lokeren niż z Mechelen. To przewaga Starzyńskiego nad Wolskim.

Oczywiście. Lokeren daje szansę młodym. Vanakena wyjęli za jakieś 250 tys. euro z drugiej ligi, a sprzedali za kilka milionów. W styczniu podobnie zarobili na Alexandrze Scholzu, który poszedł do Liege. Z drugiej strony Alfred Finnbogason nie sprawdził się w Lokeren, oddali go za bezcen do Holandii, tam się przebił i dziś gra w Hiszpanii. Sanharib Malki też wypłynął dopiero w Rodzie Kerkrade, a teraz zarabia wielkie pieniądze w Turcji. Nie ma reguły. Z Mechelen wybił się natomiast Ivan Obradović, który po bardzo dobrym sezonie poszedł do Anderlechtu. Jeżeli Starzyński zagra 10-15 dobrych meczów, to droga do transferu będzie otwarta. Albo weźmie go ktoś silny z Belgii, albo z Holandii, która przysyła tu najwięcej skautów.

Wcześniej w Belgii nie wyszło Sewerynowi Michalskiemu, Grzegorzowi Sandomierskiemu, Waldemarowi Sobocie i Robertowi Demjanowi – Słowak był u nas królem strzelców, a u was przepadł w Beveren.

Michalski nie chciał się uczyć języków, a mówił tylko po polsku. Demjan nie był tu zbyt znany, ale w Beveren ogólnie trudno się wybić. Mają tam po 40 zawodników i wpływy różnych agentów, a drużyna to dół tabeli. Sobota po prostu był za słaby na treningach – nie ma tu żadnej tajemnicy. Drużyna wygrywała, trener nie musiał zmieniać zwycięskiego zespołu, Waldemar przestał dostawać szansę i zakończył swoją przygodę. Sandomierski? Trafił na niezłego konkurenta, Laszlo Kotelesa, ale słyszałem, że na treningach wyglądał bardzo słabo. Popełniał błędy i bali się na niego postawić. Sam – taka ciekawostka – byłem fanem Tytonia, gdy grał w Rodzie. Pamiętam go też z Euro 2012, gdzie wybronił karnego, nie? Myślę, że gdyby nie zderzenie z Derijckiem, grałby do dziś w PSV. Ta kontuzja najbardziej mu przeszkodziła.

W Belgii – wracając – przebił się tylko Marcin Wasilewski.

Odszedł dwa lata temu, ale wciąż jest popularny. Ma swoją szafkę w szatni Anderlechtu i często przyjeżdża tu na mecze. Patrząc na ostatnich dziesięć lat – to jeden z największych idoli kibiców, tuż pod Kompanym czy Lukaku. Sam nie byłem fanem jego ostrej, agresywnej gry, ale fani to uwielbiają. A faul Witsela jest dziś przypominany przy każdym tak ostrym zdarzeniu. Stał się wręcz symboliczny. Od razu się mówi: „och, to musi być minimum siedem meczów kary. Wycięli go jak Wasyla”.

Generalnie jednak wnioski z ostatnich lat są smutne. Jeżeli Wolski i Starzyński nie dadzą sobie rady, to po prostu przestaniecie tu sięgać.

Nie sądzę, żeby kluby od razu zrezygnowały. Agenci i dyrektorzy sportowi nie sugerują się pojedynczymi przykładami Sandomierskiego czy Michalskiego. Nawet nam – dziennikarzom – trudno ich oceniać, bo nie grają co tydzień. Widzimy jednak, jak wielu waszym piłkarzom idzie w innych, silniejszych ligach. Liczy się konkretny przykład. Dziś ulubionym rynkiem dla belgijskich klubów jest Serbia. Najnowsza gwiazda to Aleksadar Mitrović, ale takie przykłady jak Milana Jovanovicia pomogły na dłużej zbudować markę, która przynosi korzyści do dziś. Lubimy też obrońców ze Skandynawii – nie mają problemu z aklimatyzacją, mówią po angielsku, są tani i nie oczekują wysokich pensji. Polskim piłkarzom przydałby się jakiś pozytywny przykład. Historia zawodnika, który się wybił. Może Wolskiemu lub Starzyńskiemu się to uda?

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...