Hubert Hurkacz dalej gra, jakby “był na misji”. Dzisiaj bez straty seta i po upływie niespełna godziny (!) pokonał Roberto Bautistę-Aguta i awansował do 3. rundy turnieju ATP w Paryżu.
Tak jak można było się spodziewać: hiszpański tenisista nie był dla Hurkacza takim wyzwaniem jak, rundę wcześniej, Sebastian Korda. Co się dziś wyróżniało? Bautista przede wszystkim kompletnie nie miał odpowiedzi na serwis Huberta. Nie tylko ani razu go nie przełamał, ale w całym meczu uzbierał tylko jednego break pointa (co w sumie i tak było niezłym wynikiem, bo ostatnio byli i tacy zawodnicy, którzy w meczach z Hubim nie mieli żadnego).
Z racji, że hiszpański tenisista nie potrafił też pilnować swojego podania i doprowadzić do tie-breaka, środowy mecz skończył się szybko. Bardzo szybko. Bo po upływie już 56 minut. Nie musimy chyba tłumaczyć, jak rzadko spotykany jest taki widok w męskim tenisie.
Na końcu możemy też po prostu przyznać, że to był koncertowy występ Hurkacza. Bautista może najlepsze lata ma już za sobą, ale to wciąż solidny tenisista, który – jak to w przypadku Hiszpanów bywa – naprawdę potrafi “trzymać piłkę w grze”. Ale dziś z Polakiem nie miał najmniejszych szans.
26-latek z Wrocławia w czwartek w Paryżu zmierzy się z Casperem Ruudem (jednym z bezpośrednich rywali w walce o ATP Finals, turniej, dla ośmiu najlepszych tenisistów sezonu) albo Francisco Cerundolo.
Hubert Hurkacz – Roberto Bautista 6:3, 6:2
Fot. Newspix.pl