Nie tylko dużą piłką człowiek żyje. W Chojnowie wydarzyła się sytuacja, która może być dobrym polem do dyskusji, czy kary wyznaczane przez regionalne związki piłkarskie są adekwatne do czynów. Akurat tutaj mówimy o Dolnym Śląsku, konkretnie podokręgu legnickim, gdzie od dłuższego czasu widać starania w walce z patologią na boiskach w niższych ligach. Sęk w tym, że sprawa opisana w tym tekście dotyczy rozgrywek najmłodszych i można mieć wątpliwości, czy postępowanie jest właściwe.
Poszkodowanym wydaje się być Chojnowianka Chojnów. To klub z czternastotysięcznego miasteczka obecnie grający na poziomie klasy okręgowej. Prowadzi też szereg grup młodzieżowych, w tym sekcję dla żaków, która ostatnio została ukarana grzywną w postaci 1000 zł przez Komisję Dyscyplinarną DZPN-u. Dlaczego? Na jeden z turniejów pojechały dwie drużyny, nie jedna, bo dzieci w Chojnowie chętnych do gry w piłkę jest dużo. Poprowadził ich jeden trener, na miejscu byli jeszcze opiekunowie. Ktoś ten fakt zgłosił, bo według nowych przepisów na ten sezon każda z drużyn żaków musi posiadać osobnego trenera z licencją. Przed tą jesienią takiego wymogu w tej części Polski nie było – zresztą nie jest on obecny w każdym związku.
Postanowiliśmy sprawdzić ten temat i spróbować odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście ktoś komuś robi pod górkę, czy może jednak kara jest zasadna.
“Takiego strzału w kolano od związku piłkarskiego się nie spodziewaliśmy”
Zarząd klubu z Chojnowa wytłumaczył sytuację i przedstawił szersze tło wydarzeń:
– Po zmianie zarządu Chojnowianka przejęła część dzieci z chojnowskiego UKS Oriens. Nie jest tajemnicą, że tamta szkółka, której twarzą jest Chrystian Serkies, syn burmistrza, przegrała rywalizację o dzieci z Chojnowianką. Nawet w tym sezonie przejęliśmy niektórych zawodników z Oriensu. Próbujemy odbudować się oddolnie i dużo robimy, żeby piłka w Chojnowie miała mocne fundamenty. Ale od tamtej pory zaczęliśmy mieć problemy. Mamy wrażenie, że regulamin został zaostrzony tak, żeby utrudnić nam udział w turniejach dla żaków.
W Chojnowiance zaznaczają, że za to samo ktoś zgłosił ich już rok temu, ale wtedy nie było jeszcze przepisu, który mógłby ich pogrążyć:
– Przed tym sezonem jeden trener brał dwie drużyny, a do tego opiekuna, kierownika, asystenta. I jechał tak na turniej. Rok temu na wniosek trenera koordynatora, Chrystiana Serkiesa, komisja dyscypliny w Legnicy ukarała Chojnowiankę, jednak postanowiliśmy odwołać się do komisji dyscypliny we Wrocławiu. Sprawa wówczas została umorzona. Na obecny już sezon jesienny przepisy zostały zmienione i na turniej, kiedy jadą dwie drużyny dzieciaków, musimy wysyłać dwóch trenerów z licencją co najmniej UEFA C. Ostatnio drugi się rozchorował, więc pojechał tylko jeden. Nie mogliśmy powiedzieć dzieciom, że nie jedziemy na turniej. Zagraliśmy. No i z marszu wlepili nam karę 1000 zł.
Zarząd tłumaczy się, że dzieci jest dużo, a trenerów do ich prowadzenia brakuje:
Dostajemy 3,5 tysiąca dotacji z publicznych pieniędzy na żaków, a oni chcą nam zabrać prawie 1/3 tego. A i tak nie jest o nie łatwo, bo dostaliśmy wymóg, że pieniądze dostaniemy za każdą grupę 15 dzieci z jednym trenerem. Żaków mamy 60. O większą liczbę trenerów naprawdę trudno, więc mogliśmy zgłosić tylko dwie drużyny. My wszystko wypełniamy tak jak jest napisane w przepisach. Wyjątkiem są dzieci, bo w najniższych grupach wiekowych nie zawsze jesteśmy w stanie zorganizować dwóch trenerów z licencją. Sprawdzaliśmy, jak to wygląda w regulaminach innych okręgów wojewódzkich, np. wielkopolskim czy mazowieckim. W żadnym z nich nie ma mowy o tym, że musi być trener z licencją do każdej grupy z tego samego klubu. A nie ukrywamy: teraz tych trenerów brakuje. Mimo to, staraliśmy się, żeby nikt nie ucierpiał. Tylko zaraz dzieci będą pytać, dlaczego nie jedziemy na jakiś turniej. To dla nas wyzwanie i wydawało nam się, że z naszym związkiem piłkarskim będziemy jednak szukać kompromisów. Chojnowianka to praca społeczna. Chcemy dobrze. Nie szukamy problemów.
W Chojnowie dodają, że nie jest jeszcze idealnie, ale starają się naprawiać błędy poprzedników, którzy zostawili piłkę dziecięcą na dalekim planie:
– Takiego strzału w kolano od naszego związku piłkarskiego się nie spodziewaliśmy. Od roku staramy się w Chojnowiance odbudowywać piłkę dziecięcą i młodzieżową. Ten segment był wcześniej mocno zaniedbany. Chojnów jest miasteczkiem, w którym żyje 14 tysięcy ludzi i młodzieży jest naprawdę sporo. W tej chwili mamy w klubie 250 dzieci i nastolatków, a w tym trzy grupy żaków. Jeździmy z nimi na turnieje, żeby dawać im radość. Mamy wyznaczone odgórnie w klubie, że sukcesy nie są ważne. Dzieciaki mają po prostu grać w piłkę i się integrować. Rodzice wiedzą o tym i nas wspierają.
“Komisja Dyscyplinarna nie miała innego wyjścia”
Wersja klubu to jedno. Sprawdziliśmy też, jakie zdanie o całym zamieszaniu mają ludzie, którzy odpowiadają za rozgrywki w tej części Dolnego Śląska. A konkretnie Adam Michalik, dyrektor Podokręgu Legnica:
– Chojnowianka broni się, mówiąc, że układa mecze na turniejach w taki sposób, żeby gra dwóch drużyn żaków nie nakładała się na siebie. Rok temu przepisy nie wchodziły aż tak bardzo w szczegóły i nie było powiedziane, co się stanie, jeśli na takim turnieju pojawią się dwie drużyny z jednego klubu. Na wniosek wydziału szkolenia regulamin został zaktualizowany o dodatkowy przepis. Wszystko zostało uchwalone przez zarząd DZPN. 25 sierpnia rozsyłaliśmy dokumenty, żeby każdy mógł się z nimi zapoznać. Wszelkie zmiany zawsze wytłuszczamy, żeby nie trzeba było czytać wszystkiego od nowa. Chojnowianka też dostała regulamin na maila.
Michalik twierdzi, że starania Chojnowianki, mimo pewnych ograniczeń, nie pomagają innym. Dzieci grają, ale cierpi przez to integralność turniejów:
– W przerwie letniej rozmawiałem z trenerami innych drużyn, że to jest niemożliwe, żeby tak układać mecze, jak Chojnowianka się stara. Pojawiały się skargi, że jedna drużyna dzieci gra, a druga gdzieś lata po obiekcie i przez to robią się opóźnienia. Okej, możemy rozmawiać, czy wysokość kary jest adekwatna, ale obecnie taka wpisana jest w regulamin i Komisja Dyscyplinarna nie miała innego wyjścia. Pod kątem prawnym jest tak, że na piętnaścioro dzieci musi być jeden wychowawca. A z tego co wiem, tylko Chojnowianka ma problem z trenerami, kiedy wysyła na turniej żaków dwie drużyny. Ktoś może powiedzieć, że na miejscu jest jeszcze jakiś opiekun, ale to nie to samo.
Dyrektor podokręgu sugeruje też, że warto zainwestować pieniądze w kursy, a nie poświęcać je na kary:
– Patrzymy na to, żeby rozgrywki przebiegały sprawnie. I tutaj jest jeszcze ważny aspekt, że każdy trener z licencją musi mieć ukończony kurs pierwszej pomocy. Dlatego tak ważna jest ich odpowiednia liczba. A skoro Chojnowianka chce, żeby z trenerem jechał rodzic, niech zrobi kurs i problem zniknie. Wtedy nie będzie trzeba płacić za karę, bo pieniądze pójdą wcześniej na lepszy cel. Szczególnie że kilka razy w roku akurat w Chojnowie taki kurs się odbywa.
Kto ma tutaj rację? A może obie strony?
Z jednej strony mamy skromny klub z ograniczonym budżetem, który ogląda każdą złotówkę dwa razy i ma trudności z rozbudowaniem bazy trenerów. Chce dać dzieciom pole do gry, ale z drugiej strony został ukarany przez obecne przepisy, które są przecież potrzebne, żeby w jakichkolwiek rozgrywkach nie zrobił się chaos. Być może w tle dochodzą jeszcze prywatne interesy i regionalne wojenki o liczbę dzieci, ale chyba nie to jest najważniejsze. Pytanie brzmi, czy na tym “szczeblu”, gdzie nie ma tabel i wyników, a piłka nożna ma być czystą przyjemnością, strony powinny sobie przeszkadzać, czy pomagać?
Takich sytuacji w Polsce zapewne jest mnóstwo. Takich, gdzie cienka jest granica między przymykaniem oka a skrupulatnym posługiwaniem się literą prawa. Takie rozbieżności zachodzą nawet w futbolu profesjonalnym, a najlepszy przykład to praca sędziów. No i właśnie – jak tutaj sądzić? Czy wlepianie tysiąca złotych kary za brak jednego trenera na turnieju dla dzieci to odpowiedni krok?
Można mieć tutaj zastrzeżenia.
WIĘCEJ O NIŻSZYCH LIGACH:
- Sokół Kleczew jak u Boccaccia – zdolny do poświęceń [REPORTAŻ]
- Obiecanki cacanki – autodestrukcja ROW-u Rybnik [REPORTAŻ]
- IsAmU: – Przy wysokim prowadzeniu wejdę na boisko i nagram film
Fot. Facebook Chojnowianki Chojnów