Reklama

W końcu trzeba przyznać: Mila pomógł Lechii, a Lechia nie zaszkodziła Mili

redakcja

Autor:redakcja

20 czerwca 2015, 16:30 • 3 min czytania 0 komentarzy

Miał odbębnić swoje, zajeżdżać na ciepłe obiadki do mamusi, a przy okazji podreklamować twarzą markę Lechii Gdańsk. Minęło pół roku i choć grą nie rzucił na kolana, to wyprowadził zespół na wysokie, piąte miejsce. Czy Sebastiana Milę stać jeszcze na kilka niezłych sezonów w Ekstraklasie?

W końcu trzeba przyznać: Mila pomógł Lechii, a Lechia nie zaszkodziła Mili

Sprzedając swojego lidera, wrocławianie śmiali się, że Lechia zapomniała o wykupieniu pakietu piłkarz plus dietetyk. Ludzie związani ze Śląskiem w większości powtarzali, że Mila tego ruchu pożałuje. Na pewno nie pod względem finansowym, ale biorąc pod uwagę ambicje sportowca. Za trzy tygodnie Seba skończy 33 lata, a przecież jego najważniejsze plany na kolejny sezon, to awans z Lechią do europejskich pucharów i permanentne utrzymywanie się w kadrze Adama Nawałki. Bez dietetyka z Wrocławia i trzymającego nad nim bata trenera, piłkarzowi zapowiadano powrót do dyspozycji z czasów Stanislava Levy’ego.

A jednak nic z tych rzeczy. Dziś Mila dietetyka ma w osobie swojej narzeczonej, która o tajnikach kuchni Sebastiana opowiadała już m.in. na antenie Dzień Dobry TVN. Poza tym, tak zwyczajnie jako człowiek, czuje się w Gdańsku o wiele lepiej. Wrocław non stop budził u niego ambiwalentne uczucia. Narodziny córki, później wyzwiska ze strony kibiców. Mistrzostwo Polski, a następnie kolejne nieporozumienia z fanami. 50 na 50. Piękne chwile, ale i momentami koszmarny okres. W Lechii jest inaczej. W Lechii może czuć pełne zaufanie ze strony trybun i zarządu. Nikt nie podejrzewa go o spiski, czy niesportowy tryb życia. Wychodzi na boisko i myśli tylko i wyłącznie o tym, jak zapewnić zwycięstwo drużynie. Z tyłu głowy brakuje mu zmartwień o zaległe premie, opóźniające się wypłaty, czy powitanie ze strony swoich kibiców.

Jesienią Mila był w życiowej formie. Strzelił we wszystkich rozgrywkach łącznie siedem goli. Na przestrzeni półrocza, tak skutecznie nie szło mu nawet wtedy, gdy eliminował z pucharów Manchester City.

Średnia not według Weszło za jesień 2014 roku: 5,42.
Średnia not według Weszło za wiosnę 2015 roku: 5,13.
Za cały sezon: 5,29.

Reklama

W Gdańsku już tak efektywny nie był, ale i jego występy nie były oceniane dużo niżej. Znaczącego regresu brak. Jednak Lechia wiosną a jesienią, to zupełnie inny zespół. W lutym Mila i spółka rozpoczęli walkę o grupę mistrzowską z CZTERNASTEJ pozycji. Niby tylko sześć punktów straty do ósemki, ale i aż sześciu rywali do wyprzedzenia. Jasne, nie była to zasługa tylko transferu Mili, bo ważne role odegrali też Wawrzyniak, Gerson i Wojtkowiak. Nawet jeśli kapitan nie pomagał bramkami i asystami, to jego rola w szatni jest nieoceniona. Przekonali się o tym – szczególnie na początku wiosny – piłkarze Śląska. Ekipie Pawłowskiego bardzo brakowało gościa, który ma charyzmę, by w klubie po kątach porozstawiać nawet działaczy.

Najzwyczajniej mamy słabość do Sebastiana, bo chcemy w tej lidze, jak najwięcej piłkarzy, na których grę patrzy się z przyjemnością, a kibice chętniej pojawiają się na stadionie. Mila bezsprzecznie takim gościem jest i możemy być spokojni, że jeszcze przez jakiś czas będzie trzymał wyższy ligowy poziom. Po pół roku można także przyznać, że jego powrót do Gdańska przynajmniej jednej ze stron bardzo pomógł. A jemu na pewno nie zaszkodził.

MICHAŁ WYRWA

fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Piast Gliwice bez licencji na grę w Ekstraklasie od 1 stycznia? Klub stoi pod ścianą

Arek Dobruchowski
4
Piast Gliwice bez licencji na grę w Ekstraklasie od 1 stycznia? Klub stoi pod ścianą

Komentarze

0 komentarzy

Loading...