Nie żebyśmy jakoś na to czekali, ale w trzeciej kolejce Ekstraklasy dostaliśmy pierwszy wypaczony wynik przez decyzję sędziego. W starciu na szczycie Zagłębie Lubin zremisowało z Lechem Poznań, a w naszej “Niewydrukowanej Tabeli” dopisujemy Miedziowym zwycięstwo.
A chodzi nam o to, że lubinianie powinni wykonywać rzut karny. Rzecz tyczy się starcia Anderssona z Chodyną w polu karnym lechitów.
Gdyby Szwed zaatakował rywala wejściem barkiem w bark, to mielibyśmy twardą walkę o piłkę w ramach zgodności z przepisami gry w piłkę. Ale tutaj mamy wejście barkiem w plecy, gdy obrońca Lecha nie ma możliwości zagrania piłki. Piłka jest z przodu, Andersson z tyłu, a między nimi Chodyna, który chce oddać strzał. Przeciwnik montuje mu się jednak w plecy, uniemożliwia oddanie uderzenia i go po prostu fauluje. Wapno, dopisujemy gola Zagłębiu i weryfikujemy rezultat na zwycięstwo gospodarzy.
Co do słuszności wykluczenia Murawskiego nie ma pola do dyskusji – naskok, spora dynamika, trafienie w okolice stawu skokowego. Pojawiły się jednak tezy, że sędzia nie mógł wyrzucić Murawskiego, skoro wcześniej był faul Kurminowskiego na Miliciu.
I generalnie zgadzamy się, że sędzia popełnił błąd z tym, że nie odgwizdał faulu Kurminowskiego. Natomiast jeśli już puścił grę, to pomimo VAR nie mógł już odwinąć tej sytuacji i nie mógł nie pokazać czerwonej kartki Murawskiemu. Sprawa jest prosta:
- jeśli sama natura faulu zasługuje na wykluczenie (np. bardzo ostry wślizg czy uderzenie rywala), wówczas czerwoną kartkę się podtrzymuje
- jeśli po błędzie sędziego następuje faul taktyczny (np. lekkie podcięcie rywala wychodzącego na sam na sam z bramkarzem), wówczas można anulować czerwoną kartkę i wrócić do błędu, który tę akcję zapoczątkował
Tutaj mamy ten pierwszy przypadek, zatem Murawski wyleciał słusznie, choć faktycznie sędzia powinien przerwać atak Zagłębia wcześniej.
A w sumie to jeszcze jedna sytuacja – czy Zagłębie powinno dostać tutaj karnego?
Nie, nie powinno, dobra decyzja z puszczeniem gry. Tutaj właściwie są wszystkie okoliczności łagodzące dla Milicia – rykoszet strzału tuż przed nim, ręce sklejone z tułowiem (czyli brak powiększeniu obrysu ciała), a na dodatek piłka trafia w rękę na wysokości pachy (czyli w to miejsce, które piłka trafiać może). Mimo, że mamy trafienie w rękę, to trudno z tego wyczarować wapno.
Porzucamy mecz w Lubinie, przenosimy się do Zabrza, gdzie sędzia Lasyk nie nadążał z dmuchaniem w gwizdek. Faul za faulem, kartka za kartką. A my pytamy: czy Podolski powinien wylecieć za konfrontację z pierwszej połowy?
Mamy masową konfrontację. Dadok ściera się z Czerwińskim, zbiegają się inni piłkarze. Mosór zaczepia Podolskiego, a ten trafia go pięściami w klatkę piersiową. Nie jest to najrozsądniejsze zachowanie na świecie i uderzanie rywala powinno być karane wykluczeniem, natomiast patrząc na cały kontekst trudno nam wycenić to wyżej niż żółta kartka. Mosór prowokuje, zostaje odepchnięty dłońmi złożonymi w pięści, pada na murawę i woła pomoc medyków. No wybaczcie, ale nie wygląda to poważnie.
Generalnie jesteśmy za tym, by chamstwo tępić i wypleniać. Ale trzeba to też gdzie wypośrodkować między takim cwaniactwem prowokacji. Dlatego ostatecznie jesteśmy za tym, by decyzję Lasyka o czterech kartkach w tej konfrontacji utrzymać i pozostać na pułapie żółtek.
Co do wykluczenia za drugą żółtą kartkę Szcześniaka kontrowersji nie ma. Natomiast pojawia się pytanie – czy Górnikowi należał się tu rzut karny za zagranie piłki ręką przez Mosóra?
W sumie sprawę wyjaśnił już Jan Urban przy ławce w materiale Ligi+Extra, ale kwestia jest prosta – nie ma tu przewinienia, bo Mosór sam nabija sobie piłkę na rękę. Czy nam się ten przepis podoba? No nie, bo to promowanie nieudolności i fajtłapstwa. Ale sędziowie muszą gwizdać według przepisów, a nie własnego uznania. I nawet jeśli Lasyk pomyślał “matko, co za ciamajda, na zdrowy rozsądek to powinien być karny”, to użycie gwizdka w tej sytuacji byłoby błędem.
Poza tym w kolejce bez większy kontrowersji – karny dla Rakowa słuszny (Sorescu chce się nadziać na Kiełba, ale zostaje podcięty, proste), oczywista czerwona kartka dla Krasolika, oczywisty rzut karny dla Jagiellonii, jedenastki w meczu ŁKS-Korona też z gatunku tych klarownych. Weryfikujemy zatem tylko rezultat z Lubina.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: