Stało się! Beniaminek z Niepołomic za trzecim podejściem wygrał mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej. Drużyna trenera Tomasza Tułacza pokonała Stal Mielec 1:0. Historycznego pierwszego zwycięskiego gola dla Puszczy strzelił Michał Walski. Duży udział w tej wielkopomnej chwili dla niepołomickiego futbolu miał holenderski obrońca Stali Bert Esselink.
Ekipa z Małopolski nie może grać na swoim stadionie, bo nie spełnia on wymogów licencyjnych. Z tego powodu beniaminek był gospodarzem na stadionie Cracovii. Puszcza zdobyła jedyną bramkę w swoim stylu. Dalekim wybiciem popisał się bramkarz Kewin Komar, Kamil Zapolnik wygrał przepychankę z Esselinkiem i zagrał piłkę mocno wzdłuż linii bramkowej. Lecącą futbolówkę przeciął jeszcze golkiper Stali Mateusz Kochalski, ale zrobił to tak niefortunnie, że ta spadła pod nogi Walskiego i ten dobił już w zasadzie do pustej bramki.
SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ
O dalekich wybiciach czy podaniach Komara sporo powiedzieć mogą gracze Wisły Kraków, bo w taki sposób bramkarz Puszczy zaliczył dwie asysty w pamiętnym półfinale barażów o awans do Ekstraklasy, który drużyna z Niepołomic wygrała 4:1 przy Reymonta.
Puszcza – Stal 1:0. Zapolnik jak bokser
Dziś Puszcza na pewno nie była stroną przeważającą, ale na pewno bardziej walczącą. Najlepszym tego przykładem był Zapolnik, który spotkanie zakończył jak bokser, bo miał pęknięty łuk brwiowy po jednym z licznych starć. Dla nominalnych gospodarzy nie było straconych piłek. Gra niepołomiczan była dość prosta i ograniczona, ale zdążyliśmy się do tego już przyzwyczaić. Dalekie podanie, zgranie głową i pościg. Na Stal to wystarczyło.
W mieleckim zespole, zwłaszcza w pierwszej połowie, wyróżniał się Koki Hinokio, który dwoił się i troił, żeby zdobyć bramkę. Przed przerwą zaskakiwał dryblingami i oddał cztery groźne strzały. Najniebezpieczniejszy był ten, który obił słupek. Japończyk był w zasadzie jedynym graczem gości, który czymś się wyróżnił w ofensywie.
A, wyróżnić trzeba też Esselinka, ale in minus. To Holender dał się przepchnąć Zapolnikowi i to sprokurowało gola. Inna sprawa, że defensor miał problem nawet z celnym podaniem na kilka metrów. 23-latek nie może po takich starciach padać na murawę jak długi. To raczej obrońca powinien dominować siłą swojego bezpośredniego rywala w walce o piłkę.
Przyjezdnym nic nie dały też liczne zmiany. Tłem dla agresywnych i twardych obrońców Puszczy był jedyny napastnik Stali w wyjściowym składzie – Kai Meriluoto, który w zasadzie przez większość swojego występu był po prostu statystą.
Sypialnia dziś szybko nie zaśnie
Naprawdę groźnie pod bramką Puszczy było w doliczonym czasie. Podanie rozpaczy posłał w pole karne Kamil Pajnowski, a Mateusz Matras był bliski strzału głową. Ostatecznie stoper Stali piłki nie trafił, ale ta i tak poleciała w kierunku bramki. Komar był jednak czujny, łapiąc futbolówkę. Premierowe zwycięstwo w elicie stało się faktem.
Niepołomice są nazywane sypialnią Krakowa. Dziś wydarzyła się wielka dla tego miasta sprawa. Możliwe więc, że sympatycy Puszczy dziś w swoim mieście za szybko nie zasną. Powody do świętowania są wyjątkowe, bo premierowy triumf w Ekstraklasie można odnieść tylko raz.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Zohore: – Nie jestem piłkarskim trupem
- Weszłopolscy Live: Gośćmi prezes Puszczy i Leandro z Radomiaka
- Powiało optymizmem. Przyjemne losowanie polskich klubów w europejskich pucharach
Fot. Newspix