– Już początki mojej pracy nie były zbyt miłe. Ja wskoczyłem na szybką karuzelę. Przypomnę, że zaraz po nominacji były ważne mecze. Później w moim gabinecie znaleźliśmy podsłuch. Widać było, że komuś już wtedy zależało na kontrolowaniu tego, co będę robił. Nie wiem, czy moje rozmowy z gabinetu trafiałyby do prasy, czy jakiś materiał był na mnie przygotowywany. Ale ten podsłuch komuś miał służyć. W tej sprawie zostało wszczęte postępowanie, ale sprawa została ostatecznie umorzona – mówi w rozmowie ze „sport.pl” Cezary Kulesza.
Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej uważa, że afera premiowa, sytuacja z Mirosławem Stasiakiem, ochroniarzem „Gruchą” czy niedawne zamieszania ze sponsorami reprezentacji nie są aferami, tylko… wpadkami. – Nie uciekam od nich (afer – dop. red.), ale nazwałbym je wpadkami a nie aferami, panie redaktorze. Przeprosiliśmy za nie. A przecież o wiele więcej jest dobrych rzeczy, o których mówi się niestety rzadziej – tłumaczy Kulesza.
Czy 61-latka w ostatnim czasie nie zawodzi intuicja? – Dobry napastnik nie strzela gola w każdym meczu. I tak samo pewnie jest u mnie. Błędów nie popełnia tylko ten, który nic nie robi. Będąc w Jagiellonii, też jakieś błędy popełniałem. Na końcu zawsze trzeba zestawić, ile rzeczy zrobiło się dobrze, a ile źle – odpowiada.
Cezary Kulesza zdradził również, że co prawda w sztabie portugalskiego selekcjonera nie ma polskiego asystenta, ale Santos jest w stałym kontakcie z Marcinem Dorną, dyrektorem sportowym Związku. – Trener Santos jest w ciągłym kontakcie z Marcinem Dorną. Cały czas się spotykają. Marcin jest bardzo blisko jego sztabu, dzięki temu są tworzone analizy, wdrażane zmiany. Są z tego tworzone raporty. Dyrektor Dorna jest naturalnym łącznikiem, taka jest jego rola. Po co trener Santos ma się spotykać z pięcioma czy sześcioma selekcjonerami juniorskich kadr, skoro Marcin zbiera od nich wszystkie informacje i może je z Fernando Santosem omówić? Taki mamy system pracy – wyjaśnia prezes PZPN-u.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- DYMKOWSKI: ŚMIERĆ STOI Z BOKU. NIECH OSTRZY KOSĘ, AŻ JĄ STĘPI
- SŁOWO CIAŁEM SIĘ STAŁO. JAK GUSTAFSSON ZMIENIŁ POGOŃ?
Fot. Newspix