Już kilka razy pisaliśmy, że Filip Kurto jest dla nas kompletną zagadką. Gdyby patrzeć wyłącznie na statystyki, to zasłużenie zgarnąłby nawet nie złotą, a diamentową malinę dla najgorszego bramkarza ligi holenderskiej. Diamentową, bo drugi raz z rzędu wpuścił najwięcej bramek i dwa lata z rzędu spadł z ligi. A raczej spadły jego kluby, bo on – mimo masakrycznych liczb – wciąż utrzymuje się na powierzchni i w przyszłym sezonie znów zagra w Eredivisie.
W zakończonym sezonie jego Dordrecht zajął ostatnie miejsce w lidze, tracąc najwięcej goli – 76, z czego 72 piłki z siatki wyjmował właśnie Kurto. Tym samym nieco poprawił wynik z poprzedniego roku, kiedy jeszcze jako zawodnik Rody Kerkrade wpuścił ich 69. W sumie od momentu przeprowadzki do Holandii, we wszystkich rozgrywkach, piłka do jego bramki wpadała 212 razy. Ponad dwieście bramek straconych w ciągu trzech sezonów. Wynik nieprawdopodobnie trudny do pobicia i ciężko wyobrazić sobie bardziej dobitną esencję beznadziei. A jednak nie jest takim parodystą, na jakiego lansują go puste liczby, bo właśnie podpisał dwuletni kontrakt z kolejnym klubem. Excelsiorem Rotterdam, który w zakończonym sezonie zajął pierwsze miejsce gwarantujące utrzymanie.
Wracamy do wątku z początku tekstu – dlaczego Kurto jest zagadką? Bo z jednej strony wpuszcza astronomiczne liczy bramek, a z drugiej potrafi sięgnąć po nagrodę dla najlepszego piłkarza miesiąca. Drogą dedukcji możemy wywnioskować, że gdyby był słaby, to w ciągu trzech sezonów puściłby bramek nie dwieście, a trzysta. Kilka, może nawet kilkanaście razy, ratował płonące tyłki kolegów z obrony. Szkoda, że nie wystarczyło to choćby do utrzymania.
– Biorąc pod uwagę wiek i liczbę rozegranych meczów, to bardzo doświadczony bramkarz. Dobrze gra na linii, wygrywa pojedynki sam na sam. Pamiętajmy, że Kurto wciąż znajduje się w fazie rozwoju i może być tylko lepszy. Szczyt formy dla bramkarza przychodzi przecież w momencie, kiedy dobija do trzydziestki. Po grze w Dordrechcie i Rodzie, wie co to znaczy walka o utrzymanie. To może okazać się jego wielką zaletą. Nie ukrywamy, że czeka nas naprawdę trudny sezon, w którym jedynym celem będzie pozostanie w Eredivisie – mówi trener bramkarzy jego nowego klubu, Rob van Dijk.
Chciałoby się napisać: powodzenia, ale skoro dopiero skończył się sezon, a Excelsior już zapowiada morderczą walkę o utrzymanie w kolejnym, to szczerze powiedziawszy Kurto nie jest najlepszym z możliwych talizmanów. Sformułujemy to inaczej: na dziś to jedyny polski piłkarz, któremu nie życzymy hat-tricka. Oby w końcu trafił przynajmniej na umiarkowanie utalentowanych obrońców i tracił mniej niż dwie bramki na mecz.