Superpiątek. Efektowny szyld reklamujący ekstraklasowe otwarcie weekendu, ale trudno w pełni dać mu wiarę, gdy chodzi o piątek majowy, a na rozkładzie wyłącznie aktorzy z grupy spadkowej. Przyznamy jednak szczerze jak na spowiedzi: mecz Korony ciekawi nas jak cholera. To diabelnie ważne starcie dla układu tabeli i wszyscy nałogowi ligooglądacze nie mogą go przegapić.
Korona gra o życie
Tak sobie fajnie chłopaki poczynali w wielu meczach, tak im żarło. Tarasiewicz uwarzył miksturę, z której miał prawo być dumny: z jednej strony Korona odwoływała się do – chyba można już tak powiedzieć – swoich ligowych tradycji, czyli “scyzoryki” były waleczne i zadziorne jak mało kto, z drugiej strony natomiast koroniarze dokładali nutkę finezji, fantazji, o co najczęściej dbali Kiełb, Kapo i Carlos. No, nieźle się ich oglądało. Świetna ligowa historia: beznadziejni na starcie, a potem do końca bijący się o grupę mistrzowską. Zresztą, fachowców, którzy chętnie by ich umieścili wśród elity, nie brakowało. Gdyby wyjąć katastrofalny początek, albo gdyby wyjąć samego tylko Ouattarę, to kto wie, czy właśnie tam by się nie zameldowali.
A tymczasem mają nóż na gardle. Wybrali sobie najgorszy możliwy moment na złapanie gumy i teraz w pełni doświadczają uroków dzielenia punktów. Są oblatywaczami reformy. Spokojny byt zamienili na bitwę do upadłego o utrzymanie, a ich sytuacja naprawdę jest nie do pozazdroszczenia. Zespoły nad nimi mają sensowną przewagę, GKS i Zawisza naciskają, a jeszcze mierzą się ze sobą w tej kolejce, więc jeśli Korona straci jakiekolwiek punkty, to ma wielkie szanse by wylądować w strefie spadkowej. Na dwie kolejki przed końcem, czyli nie ma żartów.
Dzisiaj nie mają wyjścia, muszą wygrać. To ogromna presja i choć motywacji nie zabraknie, to właśnie w takich starciach często przydarza się “przemotywowanie”. Tarasiewicz chętnie mówił, jak ważna dla Korony jest mentalność, a z tym elementem na pewno bywało lepiej. Gdzie szukać pozytywów? Wraca Golański, który ma złapać defensywę – wybaczcie – za mordę, zagrać na stoperze. Braki Sylwestrzaka i Carlosa będą jednak odczuwalne, to jednak ważni dla tej drużyny piłkarze. Tarasiewicz wskazuje jednak, że kluczem będzie spokój: – ciężar gatunkowy meczu jest naprawdę wysoki. Ale uczulam moich zawodników, żeby nie śpieszyli się. Musimy zachować spokój w konstruowaniu akcji. Wiem, że będzie nam towarzyszyła presja z trybun, ale mam nadzieję, że kibice pomogą nam w tym meczu.
Do Kielc przyjeżdża Piast, praktycznie pewny już utrzymania. W teorii więc jadą jak na ryby, ale pamiętajcie, że oko Latala uważnie monitoruje wszystkich z gliwickiej szatni. Dla wielu zawodników mecz z Koroną to jedna z ostatnich szans, by przekonać Czecha do swoich umiejętności. Motywacja będzie.
Cracovia o trofeum z pasztetu, Podbeskidzie o uniknięcie karuzeli
I w Krakowie i w Bielsku liczyli na efekt nowej miotły. Zdecydowanie lepiej póki co zamiatanie rywalami wychodzi Zielińskiemu, który mógłby być ambasadorem wymiany szkoleniowca jako sposobu na lepsze punktowanie, ale problem w tym, że przykład z Kubickiego zaraz by tę reklamę z Krakowa niwelował. Bo w którym aspekcie Podbeskidzie gra dziś lepiej? Nie wiemy. Może lepiej grają w dziadka na rozgrzewkach, ale nie przyglądaliśmy się tak uważnie.
W Cracovii mówi się głównie o chęci wygrania grupy spadkowej, a otwarta walka o pasztetowy tytuł znaczy tyle, że choć w teorii nic nie jest jeszcze pewne, to w praktyce “Pasy” już nie mogą spaść i nawet w szatni doskonale o tym wiedzą. Cracovia nie tylko matematycznie ma przewagę dość dużą, by spokojnie się wysypiać (bez koszmarów o spadku), ale po prostu banda Zielińskiego gra ostatnio za dobrze, by polecieć. Ma prawo mierzyć w papierowy tytulik za dziewiąte miejsce także dlatego, że po prostu gra aktualnie bodaj najlepszą piłkę wśród drużyn z tej strefy. Zieliński chce dobrą passę podtrzymać, na pewno osiągnięciem byłby brak porażek do końca sezonu.
Podbeskidzie ma natomiast ostatnią okazję by wskoczyć na karuzelę i zapewnić swoim kibicom trochę emocji w walce o utrzymanie. Niby cztery punkty przewagi na tym etapie rozgrywek to sporo, ale jeszcze na pewno nie dość, by myślami podczas meczu wybierać kierunek wczasów. Szczególnie, że piłkarze mają o co walczyć także między sobą – wydaje się, że przetasowania w tej kadrze mogą być naprawdę duże. Kto chce utrzymać ciepłą posadkę w Bielsku, musi teraz się wykazać. Kubicki jest w takiej samej sytuacji, a na ten moment jeśli komplementuje, to raczej rywali, a nie swoich. Na konferencji powiedział tak: – Cracovia nie przegrała od sześciu meczów, a w jej grze widać polot i fantazję. Pod wodzą trenera Zielińskiego strzela dużo goli, a przy tym spisuje się solidnie w defensywie.
Fot. FotoPyK