„Wartości La Masii uległy degeneracji. Bez nich trudno zbudować drużynę. Pracujemy nad zachowaniem piłkarzy, nad ich szacunkiem do klubu, do kolegów, trenerów”. Jordi Vinyals, po marcowej porażce z Teneryfą na Mini Estadi, z całych sił uderzył na alarm, ale przez dwa kolejne miesiące wygrał tylko dwa mecze. Podczas gdy Luis Enrique wykazuje coraz większe zainteresowanie Munirem, Sandro, Samperem, drużyna Barcelony B zupełnie nie radzi sobie na boiskach Segunda Division. Za moment podzieli los Realu Castilla i spadnie do trzeciej ligi.
Trzy scenki z przeszłości.
Pierwsza – 26 listopada 2012. Barcelona wygrywa na wyjeździe 4:0 z Levante, a przez ponad 50 minut cały jej skład, od początku do końca, tworzą wychowankowie cantery. To pierwsza od lat tak jaskrawa i spektakularna wizytówka La Masii. Jedenastu piłkarzy – od Valdesa w bramce, przez kapitana Puyola, Montoyę, Busquetsa, Xaviego, Iniestę, po Messiego i Pedro w ataku.
Scenka druga – 3 stycznia 2015. Barcelona B pikuje w dół ligowej tabeli. Z każdym meczem jej gra wygląda gorzej. Porażkę z Las Palmas ze strefy dla VIP-ów oglądają Narcís Julià [ tytułowany jako „sekretarz techniczny” ] i Andoni Zubizarreta [ ówczesny dyrektor sportowy ]. Trenera rezerw Eusebio Sacristana żegnają białe chusteczki. Coraz częściej plotkuje się o jego zwolnieniu.
Scenka trzecia – 23 maja 2015. Kolejny mecz i kolejna porażka z Las Palmas. Jordi Vinyals – były trener grupy Juvenil A, od lutego zastępujący Eusebio – zapewnia na konferencji prasowej, że dopóki są matematyczne szanse, nie chce myśleć o spadku. „Drużyna da z siebie wszystko” – zapewnia.
Trzecia liga nie dla Cruyffa
Sytuacja w tabeli jest jednak więcej niż beznadziejna. Zespół zajmuje ostatnie miejsce w Segunda Division. Do bezpiecznego miejsca traci pięć punktów, a do zdobycia ma ledwie sześć. Niechybnie spadnie do trzeciej ligi. Barcelona ma problem. Segunda Division B to nie jest liga, w której chciałaby szlifować swoje talenty. Liga pełna chaosu i fizycznej walki, weteranów krajowych boisk, grających twardo i brzydko. Tak, w Hiszpanii też można grać brzydko.
„Wiele akademii dba o wyniki, my dbamy o edukację. Widzisz dzieciaka, który podnosi głowę, zagrywa z pierwszej piłki. Mówisz trenerowi: przyprowadź go do nas, da radę” – mówi Xavi w wywiadzie dla angielskiego „Guardiana”. „To jest model Cruyffa. Rondo, rondo, rondo [gra w dziadka] – każdego dnia. To najlepsze ćwiczenie, jakie istnieje. Uczy odpowiedzialności i tego, jak nie tracić piłek. Pum-pum-pum, zawsze jeden kontakt. Jeśli stracisz, wchodzisz do środka. To upokarzające uczucie.”.
Nie, trzecia liga to nie jest wymarzone miejsce dla graczy szkolonych w ten sposób.
Za mali, za słabi
Pierwsza rzecz, jaką w rezerwach Barcelony w 2007 roku dostrzegł Pep Guardiola, to że jej piłkarze są za mali i za słabi, by sprostać wymogom gry w niższych ligach, przeciwko seniorom. Barca B była na dnie piłkarskiej hierarchii, najniżej od kiedy powstała – w Tercera Division. Co zrobił Guardiola? Zburzył dotychczasowy porządek i zbudował go całkiem od nowa. Uznał, że potrzebuje szkieletu drużyny i nie stworzą mu go największe talenty La Masii. Zrobi to kilku starszych piłkarzy, w wieku 21-26 lat, silniejszych i bardziej doświadczonych na tym poziomie. To oni pomogą się rozwijać „perełkom”.
David Córcoles, Chico Flores, Dimas Delgado, Abraham González – kto jeszcze dziś o nich pamięta? Niewielu. Ale każdy z nich swoją rolę w Barcelonie B odegrał. Mieli na to w najlepszym razie dwa lata – nie dłużej. To kolejne założenie Guardioli, a później Luisa Enrique, który przejął po nim zasady.
Barca B w ciągu trzech lat wspięła się na trzecie miejsce w tabeli Segunda Division, powędrowała o dwie klasy rozgrywkowe do góry. Nie zapominając o tym, co jest jej pierwszym celem. „Edukacja, a nie tylko wyniki”, jeszcze raz cytując Xaviego.
50 procent wychowanków
Dziś wyników znów nie ma. Nie ma stosowanego przez Guardiolę szkieletu.
Pytanie: co z edukacją? Z Hiszpanii płyną sprzeczne sygnały.
Średnia wieku w rezerwach jest najniższa od lat. W tym sezonie wahała się między 19,2 a 20,4, znacznie częściej oscylując wokół tej dolnej granicy. W zeszłym roku odeszło ośmiu najstarszych piłkarzy, a zastąpiły ich młode talenty. Alen Halilović (18 lat), Gerard Gumbau (19), Diawandou Diagne (20), “Bicho” (18), Juan Camará (20). Położono większy nacisk na SPROWADZANIE a nie tylko WYCHOWYWANIE piłkarzy. Żaden z wymienionych nie trenował wcześniej w La Masii.
Patrząc z boku, wszystko wygląda wzorcowo, bo skład uzupełnili też gracze z Barcelony Juvenil A, triumfatorzy UEFA Youth League 2014. Munir El Haddadi, Adama Traore, Sergi Samper, Alex Grimaldo.
Rocznik mega-talentów. A jednak w Segunda Division przegrywają w tym sezonie wszystko, jak leci.
„Bez wartości trudno zbudować drużynę”
Następca zwolnionego Eusebio, Jordi Vinyals, zaczął publicznie mówić o problemach nie w nogach, lecz w głowach. Organizował im spotkania ze specjalistami i warsztaty, na których sami mieli szukać odpowiedzi na pytania w stylu: „czym jest dla ciebie ten zespół?”, „co chcesz tutaj osiągnąć?”.
„Pracujemy nad zachowaniem piłkarzy. Nad ich szacunkiem do klubu, do kolegów, trenerów. Bez tych wartości trudno zbudować drużynę” – podkreśla. Nie gryzie się w język. „Wartości La Masii uległy degeneracji”. Coraz częściej mówi się, że ta legendarna etyka pracy, przywiązanie do klubu zostały zdeptane. Barca B nie jest dziś już szkółką niedzielną pełną grzecznych chłopców.
„Są problemy z dyscypliną” – twierdzi Albert Benaiges, prawa ręka byłego dyrektora La Masii José Ramóna Alexanki. „Czołowym zawodnikom wiele spraw uchodzi na sucho. W moich czasach byliśmy bardziej rygorystyczni. Pobłażanie psuje piłkarzy” – dodaje. Choć wymienia też inne trudności – choćby takie, że Barca B jest jedynym zespołem w Segunda Division, który do rozgrywek nie przygotowuje się w normalnym trybie, tylko w rozdarciu między rezerwami a pierwszą drużyną.
Jordi Roura odgraża się, że ci sami zawodnicy, którzy spadną do trzeciej ligi, będą odpowiedzialni za naprawę tej sytuacji w kolejnym sezonie. Czy tak będzie? Z pewnością nie koresponduje to z ambicjami większości, ale pewna swego może być na razie trójka – Munir [ 817 minut w pierwszej drużynie ], Sandro [273 minuty] i Samper [266 minut], o których Luis Enrique upominał się w bieżącym sezonie. Agenci każdego z nich mieli dostać już sygnał, że są mile widziani w pierwszym zespole.
Część może zostać wypożyczona, idąc śladami Rafinhi, Deulofeu czy Denisa Suareza.
Po boiskach La Liga wciąż biega najwięcej wychowanków Realu i Barcy, ale w Segunda Division skapitulowały rezerwy i jednych, i drugich. Realu przed rokiem, Barcelonę to samo czeka za moment.